rozwiń zwiń

117 dni na łasce oceanu

Okładka książki 117 dni na łasce oceanu
Maralyn BaileyMaurice Bailey Wydawnictwo: Wydawnictwo Morskie Seria: Sławni Żeglarze reportaż
150 str. 2 godz. 30 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Sławni Żeglarze
Tytuł oryginału:
117 days adrift
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania:
1976-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1976-01-01
Liczba stron:
150
Czas czytania
2 godz. 30 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Jerzy Knabe
Tagi:
rozbitkowie morze walka żywioł
Średnia ocen

                7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
17 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
836
554

Na półkach: , ,

Na wielkich oceanach też zdarzają się zderzenia, które są katastrofalne w skutkach. Titanica zatopiła góra lodowa, a należący do Maurice i Maralyn Bailey jacht “Auralyn” zatopił kaszalot. Na szczęście żeglarze mieli wystarczającą ilość tratw ratunkowych. Nie sądzili jednak przyjdzie spędzić im na nich 117 dni, czyli cztery miesiące.

Szczęście w nieszczęściu, że zatonięcie nastąpiło tam, gdzie gdzie klimat jest sprzyjający – w pobliżu Wysp Galapagos oraz szlaku morskiego, uczęszczanego przez statki. W sumie podczas swojego dryfowania spotkali ich 8. Dopiero ten ósmy ich zauważył, co wcale nie było łatwe, bo taka łupinka pośród ciągle falującego morza, to malutki punkcik. To były lata siedemdziesiąte, nie było jeszcze wtedy nowoczesnych systemów SOS opartych o GPS. Wtedy trzeba było liczyć na łut szczęścia. Na szczęście im się udało.

Instynkt przeżycia

Trudno w ogóle wyobrazić sobie skalę tego, co przeżyli. W tej krótkiej, ale treściwej książeczce opisują, jak wyglądało przez ten czas ich życie na dwóch tratwach. Na początku żywili się skromnymi zapasami uratowanymi z jachtu. One niestety nie wystarczyły na długo. Później jedli to, co im dała natura – surowe mięso ryb, żółwi i ptaków, które miały pecha przysiąść na ich tratwie. Wciąż jednak dręczył ich ciągły głód. Czasami także pragnienie, szczególnie wtedy, kiedy długo nie było deszczu, który zbierali i wykorzystywali jako wodę pitną.

Z tymi żółwiami to jest w ogóle cała historia, ponieważ one były przyjazne i ocierały się o ich gumową tratwę. Rozbitkowie na początku je odganiali w obawie o jej zniszczenie, ale później dzięki temu nie mieli większego problemu z ich łapaniem. Raz nawet przywiązali je do tratw i traktowali jako siłę napędową. Poskutkowało zaskakująco dobrze, tylko kierunek na pełny ocean im nie odpowiadał, musieli więc pomysł zarzucić.

Natomiast pierwszy, który trafił na “stół”, był wielkim przeżyciem. Wcale się nie dziwię… Wiemy to, bo autorzy opisują dokładnie proces łapania i zabijania tych stworzeń. Na początku mieli opory, okazało się jednak, że żeby przeżyć, muszą uruchomić w sobie bezlitosne instynkty.

Psychika najważniejsza

Niesamowicie ciekawe jest też, jak ważne jest utrzymanie psychiki w przyzwoitym stanie. Maurice i Maralyn opisują czym zajmowali głowy, żeby nie myśleć o ich beznadziejnym położeniu. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy , jak ważny jest to aspekt do przetrwania. Jeśli będę kiedykolwiek wybierać się w jakąś niebezpieczną podróż na pewno pomyślę o kieszonkowych szachach albo kartach.

Na pewno nie było im łatwo. Przeżywali bezsilność wobec upałów, sztormów, odpływających statków, głodu oraz wobec dręczącego pragnienia, gdy w wokół bezmiar wody, ale słonej… Do tego dręczył ich żal po ukochanej łódce, która była spełnieniem ich marzeń, i dla której sprzedali swój dom, żeby mieć pieniądze na jej budowę. Zostali uratowani właściwie w ostatniej chwili. 117 dni na łasce oceanu to ciekawa autoanaliza tego, jak silny jest instynkt przeżycia.

Na wielkich oceanach też zdarzają się zderzenia, które są katastrofalne w skutkach. Titanica zatopiła góra lodowa, a należący do Maurice i Maralyn Bailey jacht “Auralyn” zatopił kaszalot. Na szczęście żeglarze mieli wystarczającą ilość tratw ratunkowych. Nie sądzili jednak przyjdzie spędzić im na nich 117 dni, czyli cztery miesiące.

Szczęście w nieszczęściu, że zatonięcie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    51
  • Przeczytane
    24
  • Posiadam
    7
  • Marynistyka
    2
  • Podróżnicze
    1
  • Przeczytane wielokrotnie
    1
  • 2021
    1
  • 2013
    1
  • BIBLIOTECZKA
    1
  • Morskie
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki 117 dni na łasce oceanu


Podobne książki

Przeczytaj także