Ekstremalna podróż w nieznane – wywiad z Adrianem Bednarkiem, autorem „Stelli. Narodzin psychopatki”

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
21.02.2024

Sfera tabu, moralnych tajemnic, przekraczania obyczajowych granic i dzikich namiętności… Adrian Bednarek ponownie zabiera nas do świata zbrodni, ale tym razem to naprawdę wyjątkowa podróż, w której naszą przewodniczką jest zupełnie nowa bohaterka. „Stella. Narodziny psychopatki” to opowieść, która wymyka się prostym definicjom gatunkowym, prowokuje do ważnych pytań, gwarantując przy tym podwyższony poziom adrenaliny podczas lektury. Adrian Bednarek w specjalnym wywiadzie opowiada nam o swojej najnowszej książce, sposobie kreowania sensacyjnych intryg, nieoczywistym researchu, a także planach na przyszłość. Zapraszamy do lektury.

Ekstremalna podróż w nieznane – wywiad z Adrianem Bednarkiem, autorem „Stelli. Narodzin psychopatki”

[Opis – Wydawnictwo ZaczytaniStella Skalska już jako nastolatka zostaje zmuszona przez wychowującego ją wujka do zarabiania własnym ciałem. Mężczyzna traktuje ją jak inwestycję i uważa, że taka jest cena za zabranie jej z bidula, utrzymanie i dach nad głową. Nie mając wyjścia, dziewczyna szybko przystosowuje się do okoliczności, a jednocześnie próbuje uwolnić się od opiekuna i zacząć żyć na własnych zasadach. Gdy jeden z klientów przypadkowo budzi jej ciemną stronę, dochodzi do dramatu. Przerażona własnymi czynami, Stella postanawia wrócić do rodzinnego miasta i rozliczyć się z przeszłością. Jednak w poszukiwaniu swojego największego wroga będzie potrzebowała pomocy kogoś bliskiego, kogo również obwinia o swoje krzywdy.

Wywiad z Adrianem Bednarkiem, autorem „Stelli. Narodzin psychopatki”

Marcin Waincetel: W czasie rozmowy o literaturze co jakiś czas pada pytanie o gatunki i konwencje, różnice i podobieństwa związane z narracją, kategoriami płci… Tym razem chciałbym zapytać właśnie o to, co męskie i kobiece. Jak się czułeś, tworząc postać bohaterki, a nie bohatera? Czy takie pisarstwo – taka kreacja – bardzo różni się od tego, do czego przyzwyczaiłeś się w ostatnim czasie?  

Adrian Bednarek: Tworzenie tak specyficznej postaci, jak Stella, było intrygującym doświadczeniem i jednocześnie podróżą w nieznane. Różnica w stosunku do książek, które pisałem ostatnio – a w ciągu dwóch ostatnich lat moją pisarską głowę zdominował Kuba Sobański – była spora. To zupełnie inna „wkrętka”, inna otoczka, sposób myślenia, motywacje i wiele dodatkowych czynników. Zaczynając „Stellę”, byłem już po dogłębnym researchu, mocno wkręcony w opisywany świat, w pewnym sensie mentalnie przestawiony, co wiele ułatwiło. Żyłem tą bohaterką wcześniej, niż zacząłem ją pisać. 

Powiedz, proszę, co popchnęło cię do napisania powieści z punktu widzenia osoby pracującej w tak kontrowersyjnym zawodzie? Czy coś cię zaskoczyło na etapie samego researchu? 

Zawsze staram się rzucać sobie nowe wyzwania i poznawać kolejne, zwykle mroczne odnogi naszego świata. Prostytutki ciekawiły mnie od dawna, w pewnym momencie poczułem, że właśnie teraz chcę zmierzyć się z tym tematem. Ciężko to logicznie wyjaśnić, po prostu czuje się, że to ten moment. Jeśli chodzi o research, zaskoczyło mnie mnóstwo rzeczy. Sama ewolucja tego zawodu, łatwość, z jaką można w niego wejść, liczba chętnych do takiej pracy. Najbardziej jednak zapamiętałem podejście wielu osób pracujących w branży i mających doświadczenie. Ich wyuczone z czasem zobojętnienie, pełna akceptacja wykonywanej pracy, chęć zachowania najwyższego profesjonalizmu oraz motywacja, którą zawsze są olbrzymie zyski. To zapadło mi w pamięć i wykorzystałem tę wiedzę, tworząc Stellę.

Ciągle tłumaczył, że jej ciało to narzędzie, które kiedyś uczyni ich bogatymi. Kazał oswajać się z atutem, jakim jest jej uroda. Dzień przed pierwszą transakcją zaprosił do domu dwóch obdartusów. Zawiązał im oczy i kazał jej wyjść ze swojego pokoju

„Stella. Narodziny psychopatki” to książka, która wymyka się prostym kategoriom. Ten efekt uzyskałeś za sprawą drobiazgowego researchu. Wiem, że nie możesz o wszystkim mówić, ale czy zechciałbyś nakreślić chociaż kontury swojego przygotowania do pracy? Mam na myśli choćby sferę tabu.

Rzeczywiście tabu związanych z branżą jest sporo, zwłaszcza w Polsce, co często niesłusznie piętnuje ludzi w niej pracujących. Oczywiście research był delikatnym tematem, ale poza tym, co powiedziałem w odpowiedzi na poprzednie pytanie, chciałbym zatrzymać go dla siebie. Wolę, żeby czytelnicy oceniali efekty mojej pracy.

Niejednokrotnie podkreślasz, że praca pisarza wymaga stawiania sobie wyzwań, mierzenia się z nimi i weryfikowania efektów. Z jakimi wątpliwościami mierzyłeś się nie tyle (tudzież – nie tylko) w czasie pisania powieści, co jeszcze przed samym rozpoczęciem pracy nad książką? 

Największą wątpliwością było samo… powołanie Stelli do życia. (śmiech) Nie miałem pojęcia, dokąd mnie ta historia zaprowadzi. Już gdy pomyślałem o tym, że chciałbym stworzyć morderczynię, która jest prostytutką, oczami wyobraźni widziałem różne reakcje. One sprawiały, że robiło mi się gorąco! Podjąłem temat, bo chcę być fair wobec czytelników i wobec samego siebie. Od pierwszej napisanej książki powtarzam sobie, że trzeba mierzyć się z wyzwaniami – tylko wtedy rozwijam się jako pisarz i tylko wtedy mogę dostarczać czytelnikom prawdziwie mocnych wrażeń.

Przez lata zyskałeś grono wiernych czytelników i czytelniczek, którzy wiedzą, a przynajmniej mogą domyślać się, czego oczekiwać po twoich książkach. Wydaje się, że „Stella. Narodziny psychopatki” jest jednak złamaniem kilku zasad, a przynajmniej eksperymentowaniem z formą. Oczywiście przede wszystkim za sprawą kobiecej bohaterki z bardzo określonego środowiska, ale nie tylko. Czy ty również uważasz, że to powieść inna niż dotychczasowe twojego autorstwa?

Za każdym razem staram się, żeby moja powieść była inna niż poprzednia. To się nigdy nie zmienia, a efekt oceniają czytelnicy. W przypadku Stelli zdawałem sobie sprawę, że będzie się wyróżniać. Najbardziej jednak, gdy już zacząłem pisać, zależało mi na poznaniu jej i na przygodzie. Uważam, że w dobrej książce kluczowi są bohaterowie – wyraziści, zapadający w pamięć. A Stella jest taką postacią. Nie każdy będzie ją lubił, wielu pewnie na odwrót, ale myślę, że ciężko przejść obok niej obojętnie.

Otworzyła usta, chcąc krzyknąć, ale z gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Kilka sekund później usłyszała dziwne bzyczenie, jakby w pokoju pojawił się komar mutant. Jej mięśnie zesztywniały, a serce zaczęło bić w nieznanym dotąd rytmie. Cała drżała, nie mogła się ruszyć. Obraz przed oczami jej się rozmazywał, widziała tylko fragment paralizatora przyłożonego do koszulki na wysokości pępka.

Twoja najnowsza książka traktuje o narodzinach zła, ale też próbie okiełznania wewnętrznych demonów. Deklarujesz, że to dopiero początek historii Stelli. Czy od początku czułeś, że to opowieść, którą trzeba będzie rozpisać przynajmniej na kilka tomów? 

Nie. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się zaczynać historii i wiedzieć, że przygoda potrwa dłużej niż przez jeden tom. Takie rzeczy wychodzą w trakcie, gdy poznam bohaterów, okiełznam ich, albo i nie okiełznam, poczuję, że mają potencjał lub coś jeszcze do powiedzenia. Stella bardzo przypadła mi do gustu, w dziwny sposób lubiłem spędzać z nią czas. Czułem tęsknotę, kończąc każdy dzień pisania, a po zamknięciu tomu to już w ogóle mi jej brakowało. Podleczyłem się „Pokusą diabła”, ale potem Stella znowu wróciła do mojej głowy i spędziłem z nią poprzednią wiosnę oraz lato. 

W posłowiu zapewniasz, że historia Stelli – mimo gatunkowego ciężaru – powinna zapewnić przede wszystkim bezpieczną odmianę strachu, a wręcz można byłoby rzec – kontrolowany dopływ adrenaliny. Ale czy nie obawiasz się, że tworząc tak charakterną postać, która balansuje na granicy dobra i zła, ba, często przekraczając moralne podziały, w pewnym sensie możesz zbanalizować zło? Albo inaczej – czy spotykasz się z takimi zarzutami ze strony czytelników i czytelniczek? 

Ciekawe określenie, ten kontrolowany dopływ adrenaliny, aż chce się je podkraść. (śmiech) Pisząc, na tej granicy moralnych podziałów balansuję od wielu lat, więc w pewnym sensie jestem przyzwyczajony. Nieraz spotykam się z zarzutami banalizowania czy nawet promowania zła, co dla mnie jest kompletnie niezrozumiałe.  Zawsze powtarzam, że tworzę fikcję, tylko mroczną. Daję szansę przeżywania sobie oraz czytelnikom takich rzeczy, jakich nie chcielibyśmy doświadczyć w prawdziwym życiu. Nie widzę w tym nic złego, to nie literatura dziecięca. (śmiech) Nie lubię wcielać się w tak zwane pozytywne postaci, jest ich mnóstwo, a mnie, jako czytelnikowi, zawsze brakowało opowieści o tych złych. Według mnie są oni bardziej nieoczywiści, nieszablonowi, trudniej ich zrozumieć, warto poznać ich ludzką stronę i dowiedzieć się, czemu stali się tymi, kim się stali. Wyznaję zasadę: „pisz takie książki, jakie sam chciałbyś przeczytać”.  Wolność twórcza polega na tym, że my, pisarze, tworzymy takich bohaterów i takie historie, jakie mamy ochotę opowiedzieć, a czytelnicy nas weryfikują. Uważam, że nie ja jeden lubię obcować z czarnymi charakterami, o czym świadczy popularność moich książek. Nie jest to bynajmniej banalizowanie zła – jesteśmy dorośli, więc rozumiemy, czym jest literacka fikcja.

Szalona zagrywka na granicy samobójstwa okazała się kluczem otwierającym drzwi do lepszego świata. Stella była pełnoletnia, wolna i nie mogła się doczekać, żeby skorzystać z tych przywilejów.

Opowieść o Stelli jest nieoczywista, wymyka się prostym gatunkom, natomiast co na ten temat sądzi sam autor? Co wyróżnia twoją historię spośród innych, które ukazują się aktualnie na polskim rynku? 

Jak większość moich książek na naszym rynku, „Stellę” wyróżnia to, że główna bohaterka jest czarnym charakterem. A spośród postaci z mojego uniwersum jest to pierwsza pani, która dostała u mnie główną rolę, obraca się w brudnym świecie pełnym pożądania, pieniędzy i bólu. Jej dawne cierpienia wpływają na obecne życie, sprawiają, że nie może do końca odnaleźć samej siebie. Chciałaby być inna, jednocześnie nie potrafi i pragnie odegrać się na tych, których uważa za winnych swoich krzywd. Chyba żadnej bohaterki nie doświadczyłem dotąd tak bardzo jak jej. Uważam ją za jedną ze swoich najoryginalniejszych postaci. Autoreklama weszła na wysokim poziomie. (śmiech)

Nad czym obecnie pracuje Adrian Bednarek? 

Obecnie pracuję nad jednym z ostatnich rozdziałów ósmego tomu przygód Kuby Sobańskiego. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z moim planem, w ciągu kilku tygodni tekst będzie skończony. Pozostanie dać mu czas na dojrzewanie i wziąć się za poprawki przed wysłaniem do wydawnictwa.

Zjechali z głównej drogi na szeroką, płytową. Okolica wydawała się bezpieczna jak seks w dwóch gumkach. Mimo to gdy znów dotknęła narzędzia, poczuła dziwne świerzbienie w palcach. Nie potrafiła pozbyć się wrażenia, że przy nim broń może jej być potrzebna.

O autorze

Urodzony w 1984 roku w Częstochowie. Uwielbia pisać historie, w których głównymi bohaterami są skomplikowane czarne charaktery. Autor 20 opublikowanych powieści oraz kilku opowiadań. Laureat nagrody Złoty Kościej za powieści: „Skazany na zło” (2018), „Zapomniany” (2021) oraz „Pamiętnik diabła” (2022), zdobywca tytułu Thriller Roku 2021 wortalu Granice.pl za powieść „Zapomniany”. Czytelnicy określają go mianem mistrza thrillerów psychologicznych i jedynym w swoim rodzaju kreatorem psychopatycznych postaci.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
ChelseaMonday  - awatar
ChelseaMonday 21.02.2024 14:59
Bibliotekarka

Jestem wielbicielką twórczości Adriana Bednarka. Oczywiście nie nad każdą książką pieję z zachwytu. Stella jest jedną z tych gorszych. Bliżej jej do erotyka niż thrillera. Nie polubiłam Stelli, być może przez to, że mocno odstaje od ciekawszych bohaterów innych książek Adriana. Sięgnę po kolejną część, bo liczę na to, że może gdzieś tam będzie ten dreszcz na który czekałam. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Waincetel - awatar
Marcin Waincetel 21.02.2024 10:00
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post