rozwiń zwiń

„Pytania z Księżyca” pomagają zrozumieć świat. Rozmowa z Tomaszem Rożkiem

Remigiusz Koziński Remigiusz Koziński
25.01.2024

Co ma przełykanie ciastka do poruszania się pod prąd czasu i jak ważna jest ciekawość? Tomasz Rożek odpowiada Remigiuszowi Kozińskiemu i wyjaśnia, dlaczego tankowanie jest ważne. Uspokajamy – chodzi o przenośnię. Książka tego pierwszego zawiera, oprócz tytułowych pytań, także odpowiedzi. Autorowi jednak wciąż jest mało – są wśród zadrukowanych strony do wypełnienia kolejnymi, trapiącymi nas problemami.

„Pytania z Księżyca” pomagają zrozumieć świat. Rozmowa z Tomaszem Rożkiem

[Opis - wydawnictwo Fundacja Nauka. To Lubię„Pytania z Księżyca” to książka, która powstała na kanwie kultowej audycji Tomasza Rożka w Radio 357 o tym samym tytule (wcześniej Pytania z Kosmosu w radiowej Trójce). Jest to zbiór 80 pytań, które przez lata zadawali słuchacze radia i odpowiedzi doktora Rożka, które autor poszerzył w książce. Całość została podzielona na cztery kategorie tematyczne: kosmos, przyroda, człowiek i cywilizacja. Ta książka udowadnia, że nie ma głupich pytań i pokazuje, że świat jest naprawdę fascynujący.

Czy zastanawialiście się kiedyś jak to jest, że mucha ląduje na suficie i nie spada? Albo czy zwierzęta, tak jak ludzie, dzielą się na prawo i leworęczne? Pewnie nie przyszło Wam też do głowy, żeby kiedykolwiek zapytać o to, czy pająki puszczają bąki? Nawet jeśli nie, to słuchacze audycji „Pytania z Księżyca” zrobili to za Was. To tylko kilka przykładów intrygujących, nietypowych pytań, które znajdziecie w tej książce.

Skoro pytania, to i odpowiedzi, a tych autor udzielił z wrodzonym sobie humorem, lekkością, w prosty, popularnonaukowy – czyli zrozumiały dla wszystkich – sposób. Tomasz Rożek, który słynie z lekkiego pióra, trafnych porównań, udowadnia w tej książce, że można w sposób popularnonaukowy wytłumaczyć absolutnie każde zjawisko, które zachodzi w przyrodzie. I robi to bezbłędnie udzielając odpowiedzi na szereg, często szalonych pytań postawionych przez Was.

Wywiad z Tomaszem Rożkiem

Remigiusz Koziński: Złapałem pana przy przełykaniu ciastka, co dowodzi, że jest pan niezwykle zajętą osobą. Zacząłem się zastanawiać, czy wykorzystuje pan jakieś rozwiązania fizyki nienewtonowskiej. Jak to się dzieje, że jest pan w tylu miejscach jednocześnie w – jak to fizycy określają – jednostce czasu?

Nie tyle jestem w biegu, ile po obiedzie. Lubię zjeść w takim momencie coś słodkiego i wypić kawę. To może być coś maleńkiego, byle było ciastkopodobne. Co do fizyki nienewtonowskiej, myślę, że każdy z nas ją wykorzystuje, bo to przecież nie jest wymysł naukowców, jakaś koncepcja, tylko pewne mechanizmy, na których oparty jest nasz świat, a więc także my. Każdy z nas ma dokładnie takie same szanse wykorzystania fizyki nienewtonowskiej.

Porusza się pan w takim razie jakoś w czwartym wymiarze?

Nie, nie. To zasługa świetnego zespołu współpracowników. Razem udaje nam się robić duże rzeczy. To na pewno nie jest tak, że wszystkie tematy związane z „Nauka. To Lubię” to Tomasz Rożek.

Jednakowoż jest pan twarzą czy też – jak to się teraz mówi – frontmanem całego przedsięwzięcia.

Jak się idzie na koncert rockowy i jest na scenie jakiś solista, to przecież wszyscy wiedzą, że musi być cała masa specjalistów najwyższej klasy, żeby ten frontman był dobrze nagłośniony, dobrze oświetlony, dobrze ubrany. Oczywiście nie jestem gwiazdą rocka i nigdy nie będę, ale z całą pewnością jest tak, że aby rzeczy się działy, potrzeba zgranego zespołu.

Zważywszy na to, jak wiele jest tych pól aktywności: Fundacja „Nauka. To Lubię”, social media, Radio 357, pisanie książek, myślę, że mimo wszystko mamy tu do czynienia z poruszaniem się pod prąd tradycyjnej fizyki przestrzeni i czasu. Obawiam się jednak, że będzie próbował mi pan wyjaśnić jakieś fizyczne prawa, a ja ich kompletnie nie zrozumiem i polegnę z kretesem. Zapytam więc, nieco przewrotnie, zważywszy na portal, jaki reprezentuję: nie uważa pan, że w tej całej multimedialnej aktywności książki są nieco démodé? Rozmawiamy przy okazji wydania kolejnej pana książki, czyli „Pytań z Księżyca”.

Mogę odpowiedzieć w dwojaki sposób. Niezależnie od tego, pod jakim kątem patrzę na 

to pytanie, to chcę odpowiedzieć, że absolutnie nie są démodé. Po pierwsze, nie mogę odpowiedzieć tak, bo sam piszę książki…

No tak, nie podcina się gałęzi, na której się siedzi.

Wie pan, ta gałąź byłaby już dawno podcięta, gdyby czytelnicy moich książek nie chcieli ich czytać. Ja je piszę nie dlatego, że lubię mieć rękopisy w szufladzie, tylko dlatego, że lubię dzielić się wiedzą. Czasem pytaniami, bo nie zawsze przecież pewnością co do opisywanych zjawisk. Jest całkiem spora rzesza czytelników, którzy chcą te książki czytać. Gdyby ich nie było, tobym może i pisał, ale na pewno nie byłyby to książki. Żaden wydawca nie przeznaczyłby złamanego grosza na rękopis kogoś, kogo nikt nie chce kupić.

Samo to, że piszę i ktoś chce to czytać, świadczy, że książki są wciąż towarem pożądanym. Drugi rodzaj odpowiedzi to zdanie kogoś, kto nie tylko pisze, ale również czyta. Otóż rozróżniam dwa rodzaje czytania, dwa rodzaje pozyskiwania informacji czy też dwa rodzaje poszerzania horyzontów. Jeden przypomina telewizję newsową – na szybko, w pośpiechu, w wyniku potrzeby chwili. To jest czytanie gazet, wiadomości w mediach społecznościowych, w ten sposób przyswajam także publikacje naukowe. Drugi rodzaj to czytanie po to, żeby rzeczy sobie poukładać; po to, żeby mieć przestrzeń na to, żeby się nad nimi zastanowić; po to, żeby się czasami znaleźć w zupełnie innym świecie. I w tym momencie to są książki.

Dużo siły i czasu poświęca pan na edukację. Co pan sądzi o konflikcie między tak zwanymi obowiązkami dydaktycznymi a pracą naukową? Przeczytałem na stronie Fundacji „Nauka. To Lubię” wywiad ze studentami z Yale, z którego wynikło porównanie traktowania studentów przez profesorów i wykładowców właśnie tam oraz na uczelniach w Polsce. Czy ten konflikt między dydaktyką a pracą naukową w ogóle ma miejsce?

Odpowiadając, chciałbym problem nieco poszerzyć, mówiąc o pewnego rodzaju konflikcie, który wynika z nierozciągliwości czasu.

I kto to mówi!

Mamy tu swego rodzaju konflikt pomiędzy decyzją, ile czasu poświęcić na uczenie się – w moim przypadku czytanie – a ile czasu poświęcić na tworzenie. Mając świadomość niedoskonałości analogii jako takich, nasuwa mi się porównanie z samochodem, czy to elektrycznym, czy spalinowym, który trzeba zatankować lub naładować po to, żeby jechać. 

W momencie gdy zatankuje się go po sam korek, to dojedzie się dalej, ale w pewnym momencie, bez tankowania, choćby nie wiem co, stanie się w środku pola. Być może jest tak, że czasami udaje się dojechać nieco dalej, bo jest z górki. Jeżeli jest z górki, to gdzieś musi być pod górkę, i wtedy już tak daleko nie zajedziemy. 

Jeżeli skupię się, w moim przypadku, wyłącznie na tworzeniu treści; jeśli nie będę przez dłuższy czas tankował, jakkolwiek by to nie zabrzmiało… Może bezpieczniej: jeśli nie będę ładował akumulatora poprzez czytanie, to za chwilkę w silniku zabraknie energii, żeby tworzyć dalej. 

Jeżeli na uczelni skupimy się wyłącznie na dydaktyce, mimo że po to w zasadzie jest uczelnia, to daleko nie zajedziemy. Żeby ta dydaktyka była na najwyższym poziomie, nie może być jedynym działaniem uczelni. Jeżeli nie będziemy tworzyli treści, których używamy do dydaktyki, to tak jak ten nieładowany dłuższy czas samochód staniemy w miejscu, w którym nie chcielibyśmy stanąć. 

Kluczem jest znalezienie odpowiednich proporcji. Jak je znaleźć? Pewnie nie ma jakiegoś uniwersalnego wzoru. Z całą pewnością inaczej wygląda to w naukach ścisłych, inaczej w humanistycznych. Dużo zależy od konkretnej osoby, także od przedmiotu, który się wykłada, ale te proporcje zawsze muszą być znalezione.

Podczas lektury „Pytań z Księżyca” zastanawiałem się… Wiem, że po to zostały napisane, żebym się zastanawiał… Jednakowoż zastanawiałem się, czy powinniśmy za wszelką cenę wszystko odkryć? To pytanie i zachęta do odkrywania odpowiedzi pojawiają się zresztą w treści książki. Co będzie z nauką, gdy nie będzie już tej kuszącej tajemnicy, tego, co jest pokusą poznania? Co się wydarzy, gdy wiedza dotrze do takiego momentu, że odkrycie kolejnych tajemnic i związane z tym informacje będą zbyt hermetyczne, by być zrozumiałe dla ogółu?

Po pierwsze, wydaje mi się, że bez wykształcenia, takiego bazowego, one są już dawno niezrozumiałe. Z całą pewnością jest tak, że rozwój technologiczny czy rozwój naukowy opierają się na pewnych podstawach, których poznanie wymaga długotrwałej i ciężkiej pracy. Nie możemy oczekiwać – i nawet myślę, że byłoby to niewskazane – żeby projektować system, w którym absolutnie wszyscy będą zajmowali się studiowaniem i zgłębianiem tajemnic naukowych. Kluczem jest, aby każdy znalazł to miejsce, które będzie dla niego optymalne, a nie był na siłę przymuszany do studiowania. Natomiast w pana pytaniu dostrzegłem też sugestię, jakoby uprawianie nauki było sztuką samą w sobie. Tak jakby to wszystko było robione tylko po to, żeby odkryć. Moim zdaniem tak nie jest. Praktyczny aspekt badań naukowych, rozwoju technologicznego jest kołem zamachowym, które to wszystko napędza. My nie odkrywamy tylko po to, żeby wiedzieć. My odkrywamy po to, żeby ZROZUMIEĆ i dzięki temu sprawniej poruszać się w jakimś temacie.

Mówi pan jako reprezentant nauk ścisłych. A co z naukami humanistycznymi?

A czy nauki humanistyczne, do których zaliczamy z całą pewnością historię, filozofię, teologię, nauki lingwistyczne, czy to wszystko jest pozbawione praktycznego aspektu? 

Nie stawiam tezy, że cel praktyczny jest jedyny. Mówię tylko, że ten niepraktyczny nie jest jedyny. My rzeczy odkrywamy oczywiście dlatego, że jesteśmy ciekawi, że chcemy wiedzieć, ale to nie jest tak, że świat idzie sobie, a w przestrzeni równoległej jest jakaś grupa naukowców, która dla zabawy, czasem trudnej, ale jednak zabawy, robi jakieś tam swoje rzeczy i tak naprawdę stać nas na to, żeby im w tym nie przeszkadzać. Nie zgadzam się z taką wizją. 

Taki obrazek funkcjonuje niestety, o co obwiniam system edukacji podstawowej i średniej – że na żadnym etapie młody człowiek nie zostaje skonfrontowany z pytaniem: czym jest nauka? Czym jest metoda naukowa? Stawiam raczej tezę, że to, jak ktoś się rozwija, i kierunek tego rozwoju, zależy od stopnia naszej ciekawości, która daje nam możliwość zrobienia kolejnego kroku. 

Nie powiedziałbym, że nauka to jest coś niekonkretnego, nierzeczywistego. Coś, czego jeśli się nie będzie miało, to nic się nie stanie. Jak dla mnie to jest pewien rodzaj sposobu patrzenia na świat. Rozglądamy się i zaspokajamy być może największą potrzebę, jaką mamy jako ludzie: ciekawość. Zadawanie pytań: dlaczego to działa tak, a co innego inaczej? 

Często wspominam o tym na moich wykładach, że my się z tym rodzimy. Czasami pada pytanie, co zrobić, żeby dziecko zainteresować tematami naukowymi. Odpowiadam: nie trzeba tego robić. Ono się rodzi zainteresowane. Trzeba dbać o to, żeby zainteresowania nie straciło. Kiedy przyglądam się małemu dziecku, nawet wtedy, kiedy ono jeszcze nie mówi, widzę zachowania i potrzeby, jakie ma każdy naukowiec – sprawdzenia, zbadania, posmakowania, zrobienia eksperymentu! Niektóre rzeczy się tłuką, jak się je zrzuci ze stołu, inne nie. Czy to nie jest fascynujące?

Widać to choćby po liczbach odsłon filmów, które w bardzo zwolnionym tempie pokazują, co się dzieje, gdy pocisk przebija kieliszek czy szklankę lub kiedy jakaś struktura się rozpada. Interesuje to dokładnie wszystkich, nie tylko fizyków czy specjalistów od krystalografii.

I to są właśnie pytania z Księżyca, które najczęściej zadają dzieci. Nagle okazuje się, że to pytanie: dlaczego szkło się tłucze, a inne przedmioty nie, padło z tydzień, może dwa tygodnie temu. Nagle się okazuje, że to przecież nie dzieci włączają radio, to przecież nie dzieci kupują książkę, to nie dzieci dzwonią do Radia 357… To dorośli, którzy często mówią (zresztą ja również często tak reaguję): „O! To jest super pytanie. Ja jako osoba dorosła bym już go chyba nie zadał. Tyle razy przechodziłem obojętnie obok jakiegoś tematu i nie zauważyłem w nim tego fascynującego pierwiastka, że już chyba bym tego pytania nie zadał”. 

Jak to się dzieje, że mucha ląduje na suficie? To nie jest prosty temat z naukowego punktu widzenia. Albo czy rekin może zwymiotować? To są fascynujące tematy.

„Pytania z Księżyca” zawierają te niełatwe przecież odpowiedzi.

Takich z pozoru banalnych pytań, na które odpowiedź jest zadziwiająco wciągająca, w książce jest osiemdziesiąt. Po kilkanaście z tematyki kosmicznej, przyrodniczej, cywilizacyjnej i dotyczącej nas, ludzi. Odpowiedzi, wbrew pozorom, nie są skierowane do najmłodszych, ale właśnie do dojrzałych czytelników. To jest tak, że dziecko zada pytanie, a dorosły chętnie wysłucha zarówno pytania, jak i odpowiedzi. Dzieje się tak dlatego, że i dzieci, i my, dorośli, mamy w sobie ciekawość. Czasami u nas, dorosłych, jest ona tłumiona przez sprawy dnia codziennego, przez pracę, przez zabieganie.

Książka powstała na bazie audycji radiowej. To był eksperyment, bo my się z tymi dziecięcymi dylematami wbijamy, tak obiektywnie, w najgorszy moment całego dnia. Siódma piętnaście. Dzieci do szkoły, my do pracy, pośpiech, często nerwy… I nagle dwóch gości, niespecjalnie śpiesznie, opowiada sobie o tym, czy pająk może puszczać bąki. Albo jak to jest, że świetliki świecą? Albo jak to jest z tym rozszerzającym się Wszechświatem? Nawiasem mówiąc, odpowiedzi na te pytania znalazły się też w książce.

O to, czy pająki puszczają bąki, będę musiał pójść zapytać prządek madagaskarskich z poznańskiego zoo. To pająki, które przędą niezwykle mocne sieci… Ale, ale, no właśnie, czy więc zadaniem naukowca jest umiejętne pytanie Natury i słuchanie, co ona nam odpowiada?

Wydaje mi się, że rolą naukowca jest zrobienie możliwie wszystkiego, co trzeba, żeby coś zrozumieć. To, jakie narzędzia zostaną do tego użyte, jest zupełnie innym tematem. Zresztą wspominał pan o kamerach slow-motion. To dzięki kamerom tego typu zrozumieliśmy, dlaczego jazda na rowerze jest w ogóle możliwa.

Albo jak kot pije wodę?

Albo jak to się dzieje, że kot spada zawsze na cztery łapy. Nawet duże koty, spadając grzbietem w dół… Okazuje się, że kot wiruje w jedną stronę, ogon wprawia w ruch obrotowy w drugą stronę i w ten sposób zyskuje stabilizację. Tego nie dałoby się zaobserwować inaczej. Taka kamera jest narzędziem do zrozumienia. Z obserwacji wynika, że kot zawsze spada na cztery łapy. I zadajemy sobie pytania: jak to w ogóle jest możliwe? Co on takiego robi? I pytanie od razu kolejne: jak sprawdzić, jak on to robi?

Możemy robić zdjęcia, filmy, możemy budować jakieś modele, możemy się przyglądać.

Wszystkie drogi są dozwolone. Wszystkie legalne i wszystkie spełniające warunki narzędzi naukowych są dozwolone. 

U podstaw dyskusji o pająku, kocie, Kosmosie, czymkolwiek lub kimkolwiek innym, leży inne pytanie: jak to działa?

Bardzo dziękuję za rozmowę, inspiracje do zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi.

Dziękuję.

O autorze

Dr Tomasz Rożek – czołowy polski popularyzator nauki, znany z kanału YouTube Nauka. To Lubię. Od wielu lat w prosty sposób tłumaczy dorosłym i dzieciom, jak działa świat. Autor książek popularnonaukowych i „Akademii Superbohaterów". Prywatnie fan żeglarstwa i motocykli.

Chcesz kupić tę książę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [16]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
asymon 29.01.2024 15:05
Bibliotekarz

Świetny wywiad, dziękuję!

Najgorsze, że dzieciaki w szkole mają podstawy metody naukowej (piąta klasa podstawówki), ale tak podane, że szkoda gadać, coś tam na pamięć do wykucia.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
domekzkart 26.01.2024 18:35
Czytelniczka

Super, że powstają takie książki. Na pewno się sprawdzi i dla młodszych i dla starszych

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
a_iwka 26.01.2024 11:53
Czytelniczka

Mamy, czytamy z dzieciakami, a do tego gramy też w rodzinną grę, która jest do kompletu z książką. Super rodzinna zabawa!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lucy 25.01.2024 14:27
Czytelniczka

To teraz pytanie wzięte z dupy.

- Ilu naddźwiękowiec potrzebuje dźwiękowców na naddźwiękową sesję?

I odpowiedź z tejże albo z innej.

- Tylu, spośród których przynajmniej jednego nie powali fala uderzeniowa spowodowana przekroczeniem bariery dźwięku.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lucy 25.01.2024 18:11
Czytelniczka

- A dlaczego nie miałoby powalić wszystkich?
- A dlatego, że wówczas nie miałby kto zbierać reszty. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lucy 25.01.2024 18:20
Czytelniczka

- Wniosek z tego, że nie jednego?
- Bingo. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Remigiusz Koziński 25.01.2024 22:32
Redaktor

Jestem za głupi, by zrozumieć. Niemniej szanuję, nawet nieco pokrętną, logikę.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
asymon 29.01.2024 15:06
Bibliotekarz

How much wood would a woodchuck chuck if a woodchuck could chuck wood?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lucy 29.01.2024 18:03
Czytelniczka

If that chuck were norris, it would woodchuck very much, not to mention holy wood.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bibliotekarz

@Lucy Fair you must definitely write to Dr. Pelikan, maybe he knows the answer to your question😁
https://youtu.be/ornEXbym6S8?si=pAZLTZQ1bbx_LcLV

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lucy 30.01.2024 20:46
Czytelniczka

Jesus ꧁ᙏᗣᙃⱿꙆᗣ꧂, can't you see that I have no question without a precise following answer?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bibliotekarz

you can have it, you don't have to look for a professor anymore 😜

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lucy 30.01.2024 21:35
Czytelniczka

Epic Faith no More Cover.
youtu.be/oKSDKqghyko

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bibliotekarz

https://youtu.be/vPzDTfIb0DU?si=Nga6Gj_hEf8CKyfu 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lucy 30.01.2024 22:12
Czytelniczka

youtu.be/oO7s8qoZI-U

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Remigiusz Koziński 25.01.2024 12:00
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post