forum Oficjalne Aktualności
Kurs pisania #8 - no, także tego… śmiechłem, bo zwała totalna
Jak realistyczne powinny być dialogi? Pytanie niby zupełnie podstawowe. Autor zadaje je sobie, kiedy znajduje się jeszcze w literackich powijakach, a potem już się nad tym nie zastanawia. A mimo to redagując w Nowy Rok swoją szóstą książkę, nieraz miałem porządną zagwozdkę.
Zobacz pełną treśćodpowiedzi [31]
Z wielokropkiem jest tak, że po nim czytelnik oczekuje... "czegoś". Albo tej wieloznaczności, o której pisze mirabelka, albo mocnego uderzenia narracyjnego. Jeśli szafuje się tym na prawo i lewo, łatwo kogoś zniechęcić. ;)
http://sjp.pwn.pl/zasady/Przed-wyrazami-ktorych-czytelnik-nie-moze-w-okreslonym-kontekscie-oczekiwac;629816.html
Zgodzę się z Anną, w dodatku nie lubię czytać tekstów w których występują takie dziwadła jak „sklej pieroga frajerze!”. Tu, tak naprawdę lepsze jest "Zamknij się!", tylko że odpowiednio zaakcentowane.
Bo czy ktoś słyszał kiedyś o "zlepianiu pieroga"? To jest dopiero babcine!
Można zrazić ze względu na to,że autorowi brakło słownictwa i nie wiedział czym je zastąpić.
Zdecydowane wolę zdania zrozumiałe, ciekawe, dłuższe, ponieważ są one wzbudzają zaciekawienie.
Czuję się pokonana przez "jurność Kiełbasy", naprawdę, poddaję się. Jeśli pan tak zawsze, to może przekonam się wkrótce, jak Polacy piszą kryminały.
Z tym językiem stylizowanym to w sumie zabawna sprawa. Ci, co piszą książki, i ci, którzy po książki dobrowolnie sięgają, tzw. mowy niskiej właściwie nie używają i nie mają z nią raczej żywego kontaktu. Błędy językowe owszem,...
W książkach staram się być powściągliwy. Ale tylko się staram. (Jeśli ma być kryminał, to polecam poczekać do lutego.) ;)
A King rzeczywiście znajduje złoty środek - choć tłumacz już nie zawsze. Nie wymieniając nikogo z nazwiska, powiem, że przekłady Pana Tomasza uważam za wyjątkowo "kingowskie", ale innym zdarzało się zniekształcić tę ogładę mistrza. ;)
(Kiedy ja tak lubię ten debiutancki wstydek przed pisaniem w polskich realiach...)
Państwo: Paweł, Robert, Michał, Danuta, Krzysztof, Andrzej... wypadałoby mi powiedzieć Tomasz #404, ale są jeszcze pozycje z bibliotek. Tak to jest, jak się nie ma nawyku sprawdzania takich rzeczy.
Ten wstydek chyba jest wciąż obecny, bo im dalsze realia, tym bliższa jest mi historia (przy czytaniu mam podobnie... jakieś imponderabilia).
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
W takim razie nic dziwnego, że pojawiła się historia wykopana w kosmos.
Ba, nawet nastolatki od blogowej fantastyki wiedzą, że trzeba być sierotą w Nowym Jorku, żeby zostać wilkołakiem albo rozkochać wampira (panią Miszczuk nawet wydali). I w sumie co w tym złego? Czytając teorie spiskowe Pilipiuka w "Kuzynkach", nie mogłam przestać się pukać w czoło. A w realiach...
Dzięki za pomoc. Te wskazówki na pewno przydadzą mi się w pracy. Jest jednak rzecz, na którą zwracam szczególną uwagę w tworzeniu dialogów. Być może idę na skróty, ale staram się tworzyć postać, w której ustach słowa kajet czy chędożyć nie są niczym dziwnym. Stworzenie odpowiedniego portretu osoby jest głównym celem. Może to być nawet kibol, ale powiedzmy, że pochodził z...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Andrzej Pilipuk zrobił świetny zabieg - a przy okazji wykreował iście charakterną postać.
Wielu autorów stara się wybrnąć z takich sytuacji w podobny sposób (tj. przez tło rodzinne), ale nie każdemu się udaje. ;)
W sumie nie wpadłbym na to aby sformułowanie „zdania w doktrynie są podzielone” używać jako retardacji. Może dlatego, że niezbyt lubiłem to zdanie, gdyż zazwyczaj oznaczało że zagadnienie samo w sobie brzydkie jak noc listopadowa, ma w rzeczywistości jeszcze bardziej niejasną naturę niż się wydawało, a jakby do tego dodać niejednolite orzecznictwo to już w ogóle kupa zabawy ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postOoo, kolega po fachu widzę. Rzeczywiście to nie był zwiastun niczego dobrego - choć z drugiej strony pozwalał uciec od kwestii zero-jedynkowych. ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPrzede wszystkim spory w doktrynie pozwalały "urwać" kilka dodatkowych stron w trakcie pisania pracy magisterskiej :) Zwłaszcza gdy będąc połowie pracy okazywało, że zagadnienia przeznaczone na koniec są uregulowane dość szczątkowo i nawet szperając w czasopismach ciężko znaleźć jakąś ciekawą i wartą uwagi myśl.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Najbardziej nie lubię Remigiuszu takich słów, które są użyte w zdaniach
i stanowią dla mnie niezrozumienie. Mam tutaj na myśli wielokropek użyty w zdaniu, tak zwane zdanie niedokończone.
Lubię jedynie go w chwili kiedy jest to zdanie, które mi się spodoba.
Podczas zadawania pytań staram się użyć prostych form.
Podam przykład.
Czy masz ochotę w tym momencie ...
Prawda - używanie wielokropka to sztuka sama w sobie. Nietrudno przy tym zrazić czytelnika. ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUwielbiam zdania kończące się wielokropkiem, ponieważ można je odczytywać na kilka sposobów. Sama też często je stosuję. No, ale cóż. Jeśli samemu ma się problem ze stosowaniem polskiej składni, to logiczne, że nie lubi się zdań niedokończonych :P
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMyślę, że recepta na dobry dialog w książce to przede wszystkim nie trzymanie się na siłę realności. Można wymyślić jak w rzeczywistości przebiegłaby rozmowa, a potem ten nieobrobiony produkt przecisnąć przez wyżymaczkę. Pozbyć się folkloru i zbędnych słów. Wygładzić mowę, nawet jeśli wciskamy ją w usta nieokrzesanego chłopaczka, który lubi od czasu do czasu sprzedać komuś...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejOtóż to, popieram po tysiąckroć! (Chyba że to moja książka poszła w kąt, wtedy tylko po stokroć ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postNie, nie, tą znienawidzoną książką jest "Metro 2033", jak ktoś chce zobaczyć jak NIE pisać dialogów to szczerze polecam. Ogólnie książka jest jedną wielką porażką, ale w konkursie wad, złoty medal otrzymały dialogi.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mnie najbardziej drażni, gdy bohaterowie zamiast krótszego:
"Pójdziesz ze mną na kawę?"
mówią:
"CZY pójdziesz ze mną na kawę?"
CZY jest zbędne, ale może to tylko moja fanaberia...
Mnie też to działa na nerwy - chyba że ma uwydatnić zdziwienie lub teatralność. ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Gdyby "czy" potraktować jako retardację...
"Czy... *zawieszenie głosu, sekunda na zebranie odwagi* pójdziesz ze mną na kawę?"
Jak dla mnie w pewnych warunkach nawet urocze.
Balans realizmu kosztem nadmiernej autentyczności często owocuje kompletnym brakiem zindywidualizowania postaci. Czytam właśnie "Drogę królów" Sandersona. Tam niemal każda postać, mówi tak samo: analfabeta (czyli prawie wszyscy mężczyźni w tym świecie), niewolnik, uczona kobieta, piętnastoletnia dziewczyna i król. Nie przeszkadza to za bardzo, bo historyjka jest wciągająca...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej