„Determinacją można wiele przezwyciężyć” – wywiad z B.A. Paris
W księgarniach właśnie ukazała się najnowsza powieść B.A. Paris „Uwięziona”, która podejmuje drażliwy temat syndromu sztokholmskiego. Autorka opowiada o mechanizmach, które decydują o rozwoju emocjonalnej więzi między oprawcami a ofiarami, zdradza, co takiego łączy wszystkich jej bohaterów oraz dlaczego jej mąż musiał przyzwyczaić się do milczenia.
[Opis – Wydawnictwo Albatros] Przekłady na 40 języków. Ponad 3,5 miliona sprzedanych egzemplarzy „Za zamkniętymi drzwiami” - w tym ponad 400 tysięcy w Polsce.
Jest ciemno. Nie wiesz, gdzie jesteś. Słyszysz zbliżające się kroki.
A potem... krzyki swojego męża.
Misterna, porywająca fabuła pełna zwrotów akcji!
Autorka międzynarodowego fenomenu wydawniczego, „Za zamkniętymi drzwiami”, powraca z nowym mrocznym thrillerem, który nie pozwoli ci zasnąć.
Kiedyś
Amelie zawsze musiała sama o siebie zadbać. Ojciec osierocił ją, gdy była nastolatką, ale zanim wpadła w tryby opieki społecznej, udało jej się uciec i zacząć życie od nowa w Londynie. Poznała wpływowych przyjaciół i zdobyła pracę w redakcji luksusowego magazynu. Wkrótce zgodziła się poślubić jego właściciela, miliardera Neda Hawthorpe'a.
Ich związek dla obojga był układem, ale dla Amelie okazał się śmiertelnie niebezpieczną pułapką.
Teraz
Amelie budzi się w ciemnym pokoju bez okien. Nie ma pojęcia, dokąd ją zabrano i dlaczego. Kim są jej tajemniczy porywacze? I dlaczego czuje się w tym więzieniu bezpieczniejsza niż u boku swojego męża Neda?
Przeczytaj wywiad z B.A. Paris
Barbara Dorosz: Recenzenci twojego najnowszego thrillera psychologicznego są zgodni: „Uwięziona” trzyma w napięciu, a czytelnicy gorączkowo przewracają strony, aby rozwiązać tę wciągającą zagadkę. Zdradź mi proszę, jak się pisze takie trzymające w napięciu historie?
B.A. Paris: To, co powiem, być może zniszczy romantyczną wizję pracy pisarza, ale nie szkicuję swoich historii na serwetce w kawiarni ani nie mam ich fragmentów na komputerze. Fabuła rodzi się w mojej głowie i tylko tam mam jej bardzo ogólny zarys. Lubię, gdy historia rozwija się w trakcie pisania, ponieważ jeśli mogę zaskoczyć siebie zwrotem akcji, to wiem, że uda mi się zaskoczyć również czytelnika. A to jest przecież kluczowe dla dobrej powieści. I oczywiście umiejętność budowania napięcia, które jest w stanie dobrze poprowadzić historię. Tworząc fabułę, nie myślę zbyt wiele. Piszę tak, jak czuję, jak podpowiada mi intuicja.
Czy możesz krótko wprowadzić czytelników w fabułę najnowszej powieści?
„Uwięziona” opowiada historię Amelie, młodej dziewczyny, która nagle znalazła się w sytuacji, nad którą nie ma kontroli. Ale zamiast poddać się strasznym doświadczeniom, postanawia walczyć. Co ciekawe, spora część akcji rozgrywa się w zupełnej izolacji i ciemności, które pozwalają Amelie odkryć w sobie nowe cechy osobowości. Czy wykorzysta je w tej nieczystej grze, w której stała się pionkiem? Odpowiedź znajduje się oczywiście na łamach powieści.
Przyzwyczailiśmy się już, że zazwyczaj to kobiety są głównymi bohaterkami twoich książek. To celowa czy przypadkowa prawidłowość?
Muszę przyznać, że czuję się bardziej komfortowo, pisząc z kobiecego punktu widzenia. Mężczyźni i kobiety reagują w różny sposób w kryzysowych sytuacjach i łatwiej jest mi identyfikować się z emocjami kobiet, nie tylko z racji tego, że sama nią jestem, ale zdecydowanie lepiej rozumiem tę płeć. Oczywiście nawet ja potrzebuję czasem zmiany i nie ukrywam, że podobało mi się pisanie z perspektywy Finna w „Pozwól mi wrócić” czy Adama w „Dylemacie”.
Potrafisz zidentyfikować wspólne DNA swoich kobiecych bohaterek?
Powiedziałabym, że moje kobiece postaci są nieco naiwne na początku, ale mają wewnętrzną siłę i zadziorność, która pozwala im ostatecznie zatriumfować.
Ta wewnętrzna siła bohaterki rzeczywiście pojawia się również w „Uwięzionej”. Podobała mi się postać Amelii oraz jej wytrwałość i kreatywność w przetrwaniu. Długo myślałaś o tej bohaterce?
Nie, ale kiedy tylko pojawiła się w mojej głowie, od razu zapragnęłam o niej napisać. Chciałam wiedzieć, dlaczego znalazła się w zaciemnionym pokoju, jak się tam dostała i czy uda jej się uciec.
Czy jest jakieś szczególne wydarzenie lub moment, który dał początek Amelii?
Zwykle kiedy odpowiadałam na to pytanie w kontekście moich poprzednich powieści, opowiadałam o jakimś konkretnym wydarzeniu czy inspiracji, które dały mi pomysł na moją historię. Jednak w przypadku „Uwięzionej” postać Amelii po prostu pewnego dnia pojawiła się w moich myślach. Naprawdę nie umiem tego inaczej wyjaśnić.
Jak wygląda proces tworzenia powieści w twoim przypadku? Czy zaczynając, znasz już zakończenie?
Zwykle tak, znam zakończenie. Ale o tym, jak się tam dostać, dowiaduję się dopiero w trakcie pisania.
Kiedy już piszesz, co sprawia ci największą radość? Czy jest pora dnia – lub tygodnia – kiedy jesteś najbardziej kreatywna?
Największą radość sprawia mi etap misternego tworzenia fabuły do mojego opowiadania. Dużo piszę, gdy jadę samochodem, oczywiście jako pasażer, a nie jako kierowca. W takich chwilach przesyłam energię fizyczną do umysłu. Oznacza to, że w ogóle nie rozmawiam z kierowcą i niektórzy pewnie powiedzą, że kiepski ze mnie towarzysz podróży. Mój mąż musiał przez lata przyzwyczajać się do mojego milczenia.
Jesteś autorką, która kocha drażliwe tematy. Tym razem serwujesz czytelnikom wątki powiązane z utratą kontroli, grą psychologiczną, a na deser otrzymujemy syndrom sztokholmski. Czy w trakcie pisania fabuły korzystałaś z badań bądź zainspirowały cię jakieś znane historie?
Zawsze fascynowała mnie sprawa napadu na bank w Szwecji w 1973 roku, kiedy to po uwolnieniu zakładników ofiary broniły swoich porywaczy. Żadna z porwanych osób nie zdecydowała się na złożenie zeznań przeciwko przestępcom. Ta historia dała początek zjawisku zwanemu właśnie syndromem sztokholmskim. Szwedzki kryminolog i psychiatra Nils Bejerot w ten sposób określił sytuację, w której rozwija się więź emocjonalna między porywaczami a zakładnikami. Wystarczy niewielki gest w stronę ofiary, by wytworzył się u niej i zadziałał tak zwany pierwotny odruch wdzięczności. Zbadałam również przypadek Patty Hearst, młodej dziedziczki fortuny amerykańskiego magnata prasowego, która została porwana w 1974 roku. Takich przypadków jest dużo więcej.
Z twoją najnowszą powieścią wiąże się pewna ciekawostka, mianowicie jeden z bohaterów, prawnik Paul Carr, istnieje naprawdę. Czy możesz opowiedzieć nam coś więcej o kulisach tego przedsięwzięcia?
To bardzo piękna i szlachetna historia. Wiele miesięcy temu odbyła się aukcja, podczas której zbierano środki na zakup szczepionek przeciwko wirusowi COVID-19. Do wylicytowania była między innymi możliwość pojawienia się w mojej książce jako jedna z postaci drugoplanowych. Licytację wygrał uroczy mężczyzna – Paul Carr, i zgodnie z obietnicą jego nazwisko znalazło się w „Uwięzionej”.
Książka „Uwięziona” jest dostępna w sprzedaży.
---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.
komentarze [7]
Książki B.A. Paris biorę w ciemno. Każda bardzo mi się podobała.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJak tylko zobaczyłam premierę nowej książki Pani Paris - od razu była w koszyku. Przede mną zimowy urlop - czas dla specjalnych książek - mam nadzieję, że wytrzymam z rozpoczęciem "Uwięziona" do początku wypoczynku ☺️
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postNo cóż. Książki pisane w czasie teraźniejszym są dla mnie nie do przeskoczenia. Irytuje mnie ten styl pisania. Jak komuś to nie przeszkadza to niech czyta.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPisane w czasie przeszłym albo przyszłym to jakaś nowatorska, eksperymentalna forma literacka, która chyba jeszcze nie miała miejsca w polskiej literaturze. 😂
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postChyba nie zrozumiałeś o co mi chodzi albo nie rozróżniasz czasów. Opisywanie przeszłości, przyszłości czy teraźniejszości to nie to samo co pisanie w czasie teraźniejszym czy przeszłym a dokładniej opisywanie czynności np. idę, mieszam kawę, sypię cukier, mówię do... podnoszę ręce itp. Od pewnego czasu pisarze próbują tak pisać. Na szczęście pomału pisarze a przynajmniej...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejLubię książki tej autorki i tę z pewnością również przeczytam. A syndrom sztokholmski to ciekawe zjawisko, o którym miałam już okazję trochę poczytać.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post