-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Cytaty z tagiem "pierwszy kontakt" [5]
[ + Dodaj cytat]Jesteśmy ludźmi, kojarzymy i rozumujemy po ziemsku i wskutek tego możemy popełnić ciężkie błędy, przyjmując obce pozory za naszą prawdę, to znaczy układając pewne fakty w schematy przywiezione z Ziemi.
Obecnie w zalewie tandety tonąć muszą publikacje cenne, ponieważ łatwiej jest odnaleźć książkę wartościową wśród dziesięciu kiepskich aniżeli ich tysiąc w milionie.
- Powietrze. Woda. Jedzenie. Słońce - oświadczył przez Okuna.
- Mamy ich pod dostatkiem - przyznał Whitmore, przejmując inicjatywę. - Skąd przybywacie? Gdzie jest wasz dom?
- Tu! Nasz nowy dom!
- A przedtem? Gdzie byliście przedtem?
- Wiele światów.
- Mamy dość powietrza, wody i słońca. Możemy się z wami podzielić, jeśli potraficie żyć w pokoju... Wiesz, co to jest pokój?... Czy musimy ze sobą walczyć?... Nie, to na nic... Słuchaj: czego chcecie? Czego chcecie od ludzi?
Wymarzonym uwieńczeniem naszej wyprawy, choć nie przyznawaliśmy się do tego, byłoby odkrycie istot całkowicie od nas odmiennych. A tymczasem choćby badacz dotarł jak najdalej w nieznane, gdy tylko minie podniecenie pierwszych kontaktów, zawsze napotyka tylko ludzi.
Gdy Toni zdjął kapelusz i powiódł ręką po włosach, ten prosty ruch wzbudził powszechną wesołość. Wydał się im nieprzyzwoity, gdyż żadnemu z nich nie przyszłoby do głowy zdejmować perukę. Chcąc nam dać to do zrozumienia, jeden z nich uniósł ją nieco, pokazując uszy i ogoloną głowę. Zdawał się mówić: "My też mamy uszy, ale chowamy je". Ciekawiły ich wszystkie szczegóły naszego ubrania, a zwłaszcza guziki przy koszulach, i mały pokaz ich przeznaczenia wystarczył, aby wywołać okrzyki zachwytu. Gdy rozsznurowywałem trzewiki, chcąc usunąć błoto, które dostało się do wnętrza i przeszkadzało mi w marszu, wszyscy obstąpili mnie dookoła i śledzili moje ruchy z niespokojną ciekawością. Widocznie oczekiwali, że zobaczą coś zupełnie innego niż stopy. Pasażerowie latających talerzy nie zdziwiliby ich bardziej; wyobrażali sobie nas całkowicie różnych od siebie, toteż nie bez zdumienia odkrywali fakt, że jesteśmy do nich podobni.