Dzień Niepodległości

Okładka książki Dzień Niepodległości Dean Devlin, Roland Emmerich, Stephen Molstad
Okładka książki Dzień Niepodległości
Dean DevlinRoland Emmerich Wydawnictwo: Amber Cykl: Dzień Niepodległości (tom 2) Seria: Srebrna Seria fantasy, science fiction
190 str. 3 godz. 10 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Dzień Niepodległości (tom 2)
Seria:
Srebrna Seria
Tytuł oryginału:
Independence Day
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
1996-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1996-01-01
Liczba stron:
190
Czas czytania
3 godz. 10 min.
Język:
polski
ISBN:
8371690819
Tłumacz:
Jaroslaw Kotarski
Tagi:
fantastyka kosmos ufo przybysze
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Independence Day: Omnibus Dean Devlin, Roland Emmerich, Stephen Molstad
Ocena 0,0
Independence D... Dean Devlin, Roland...
Okładka książki Strefa Ciszy Dean Devlin, Roland Emmerich, Stephen Molstad
Ocena 5,0
Strefa Ciszy Dean Devlin, Roland...
Okładka książki Stargate Dean Devlin, Roland Emmerich
Ocena 7,0
Stargate Dean Devlin, Roland...
Okładka książki Independence Day: War in the Desert Dean Devlin, Roland Emmerich, Stephen Molstad
Ocena 4,0
Independence D... Dean Devlin, Roland...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
58 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
925
207

Na półkach:

Odświeżyłem sobie w ramach przygotowań do przeczytania części trzeciej (War in the Desert),która nie pojawiła się w wersji polskiej.
Bardzo szybka nowelizacja filmu. Czyta się dosłownie błyskawicznie. Jest trochę dodatkowych scen, których nie znajdziemy w filmie. Na uwagę zasługuje zmieniona końcówka, w której pijaczyna Russell Casse nie zasiada za myśliwcem tylko za sterami swojego dwupłatowca. Dodatkowo można zauważyć mnóstwo mocnych przekleństw, czego w filmie raczej nie uświadczymy. W przeciwieństwie do prequela (Strefa Ciszy) jest to świetne czytadło.

Odświeżyłem sobie w ramach przygotowań do przeczytania części trzeciej (War in the Desert),która nie pojawiła się w wersji polskiej.
Bardzo szybka nowelizacja filmu. Czyta się dosłownie błyskawicznie. Jest trochę dodatkowych scen, których nie znajdziemy w filmie. Na uwagę zasługuje zmieniona końcówka, w której pijaczyna Russell Casse nie zasiada za myśliwcem tylko za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
508
76

Na półkach:

Wartka akcja, mocno amerykańska, dobre przygodowe sci-fi nie rozwleczone na 560+ stron.

Wartka akcja, mocno amerykańska, dobre przygodowe sci-fi nie rozwleczone na 560+ stron.

Pokaż mimo to

avatar
543
539

Na półkach:

Po sukcesie związanym z bardzo dobrze przyjętym filmem ,,Gwiezdne Wrota” z 1994r., Roland Emmerich dwa lata później : na podstawie scenariusza wychodzącego spod swego pióra i wynikającego ze współpracy z Dean’em Devlinem , wyreżyserował jedną z najbardziej ikonicznych kreacji w historii nie tylko popkultury sci-fi, ale i całej kinematografii. Dzięki niemu świat ujrzał ,,Dzień Niepodległości”, czyli - jak to się mówi - film z rozmachem i „jajem” oraz niebotycznymi jak na tamte czasy efektami specjalnymi okraszonymi gwiazdorską obsadą, spod której wybijał się humor i specyficzna luźno-dramatyczna rola Willa Smith’a. Opowiadający o inwazji na Ziemię, a potem celowym i jednoznacznym jej przejęciu przez Inteligentną, czującą rasę Obcych film, wywołał spore poruszenie wśród publiczności na całym świecie, a nie bez powodu, gdyż jego premiera miała miejsce na kilka lat przed wejściem ludzkości w nowe millenium, z którego powodu to, wynikały ogromne nadzieje, a sceptycy wręcz przeciwnie dawali się ponieść emocjom i przepowiadali rychłe nadejście końca egzystencji cywilizacyjnego dobytku Ziemi.


Lata 90’te w kwestii produkcji z gatunku science-fiction przeżywały prawdziwy boom, a dziwić się raczej temu nie można. Nowe Tysiąclecie, które stało przed nami otworem, momentalnie ukazało się jako symbol nowej ery, swoistego początku, który na nowo nakreśli ścieżkę postępu technologicznego lub wraz z wybiciem północy i nastaniem 1 stycznia 2001 roku spowoduje kolaps, powolną męczarnię oraz zagładę wszelkiego istnienia, kończącą się ostatecznym wymazaniem organicznego życia z egzystencji. Począwszy od wizji utopijnej przyszłości, przez mocno futurystyczne podejście a skończywszy na wyjałowionej post-apokaliptycznej Ziemi – filmy z ostatniej przed- milenijnej dekady w ten właśnie sposób pokazywały hollywoodzką wizję skrajnego przerażenia zmieszaną z uwielbieniem wobec nowych eonów lat, które z hukiem lub nie ,będą częścią kolejnych tysiąca lat dziejów i myśli rozwojowej ludzkości. Do takich dzieł, które jeszcze dodatkowo wymuszają od widza pytanie: ,,a co by było gdyby?...” należą: „Hardware” z 1990r.; „Terminator 2”z 1992r.; ,,Sędzia Dredd” i ,,12 Małp” z 1995r.; wspomniany wyżej „Dzień Niepodległości” z 1996r. oraz ,,Godzilla” z 1998r. Można by dodać jeszcze wiele innych klasycznych, hollywoodzkich fantastyczno-naukowych obrazów, które miały premierę pod koniec lat 90-tych, lecz wymieniłem te, które według mnie były najważniejsze i które nie tylko barwną oprawą graficzną i fabułą wciskały ,,popularnie” w fotel widza, ale zmuszały i intrygowały tym słynnym: „ A gdyby tak,… a co jeśli” .


No właśnie, zastanówmy się: a co by było gdyby tak rzeczywistość ukazana w kinowym hicie Emmericha z 1996r. nagle się sprawdziła ? Gdyby od dziesiątek lat, rasy Obcych infiltrowały Ziemię by w końcu któregoś dnia przepuścić ostateczny atak i zniewolić sobie całą,trzecią od Słońca życiodajną planetę? Na to pytanie odpowie nam nie tylko film ,,Dzień Niepodległości”, ale także jego książkowa adaptacja, którą w oparciu o scenopis i dodatkowe elementy wzbogacające linię fabularną wspólnie wydali Devlin, Emmerich oraz Molstad.


Do tej pory miałem czytelnicze szczęście i jakoś dobrze trafiałem w książki z cyklu ,, na podstawie filmu”, cyklu będącego swego rodzaju wyzwaniem , którego się podjąłem, gdyż chciałem doświadczyć różnic i porównań między książkową a kinową wersją tego samego tworu, odbyć projekcję , prawdziwą ucztę własnego „ja” ,nie siedząc przed ekranem telewizora lecz poprzez własne zmysły, dać się ponieść wyobraźni i przeżyć kilku-godzinną ucztę dla szarych komórek mózgu. Czytając daną powieść i dokładnie realizując w umyśle będący rozszerzeniem filmu jej obraz, można poczuć się jak w kinie, w którym to my puszczamy sobie film i jednocześnie jesteśmy jego widzami oraz skonfrontować prawdziwe umiejętności pisarskie reżyserów i scenarzystów, sprawdzić czy powieść nie jest tylko skopiowaniem i dodaniem kilku słów do zarysu fabularnego.


Tak jak film dzieło beletrystyczne ,,Dzień Niepodległości” zaczyna się naprawdę z solidnym przytupem. Nie mija nawet kilka minut ,a już potężne czasze skupiające anten i odbiorników S.E.T.I. zaczynają odbierać tajemniczy sygnał, w niczym nie przypominający zwykłego kosmicznego szumu - pozostałości po Wielkim Wybuchu: eksplozji, która wraz z późniejszą inflacją dała początek wszelkiemu życiu we Wszechświecie. Po tym jak owe anteny odebrały ,,Inteligentną” układającą się we wzór wiadomość, tego co później wynikło z jej zrozumianego przez naukowców przekazu, specjalnie domyślać się nie trzeba. I tak, generał Grey dowiaduje się, iż zza księżyca ku Ziemi pędzi olbrzymi galaktyczny moloch, eliptyczny dyskowy twór, statek o średnicy ponad 500km i prawdopodobnej masie ¼ masy naszego naturalnej satelity. Jest to tzw. krążownik matka, którego w kulturze science-fiction przedstawia się jako głównodowodząca jednostka, na której czele staje jakiś wyżej rozwinięty lub będący podniosłą rangą oficer. To od takiego gargantuicznego mechanizmu zazwyczaj wychodzą najważniejsze rozkazy, a sama ,,matka” jest również ,,wadą i przywarą” Obcych, gdyż jej unicestwienie często raz na zawsze rozwiązuje kwestię inwazji Istot pozaziemskich.


Paryż, Tokio, Pekin , Berlin, w końcu największe metropolie świata. Ponad dwudziesto-kilometrowej średnicy kołowe mechanizmy, które unoszą się bezszelestnie na nieboskłonie i początkowo odbierane są przez ludzi jako fenomen atmosferyczny, jak śmiercionośny wirus momentalnie zalewają cały glob ziemi. Do ,,Dnia Niepodległości”, który przez Amerykanów uznawany jest jako powód do domy i poczucia patriotycznego obowiązku zostało niecałe dwa dni, a być może już teraz egzystencja cywilizacyjnego dorobku ludzkości staje pod znakiem zapytania. Począwszy od prezydenta USA Thomasa Whitmore’a, a skończywszy na naukowych osobistościach i specjalistach z kryptografii i fizyki jądrowej, nikt nie wie jak powstrzymać ,,to coś”, które przywędrowało ,,nie wiadomo skąd”, z przestrzeni kosmicznej , i które „ nie wiadomo co” zamierza zrobić z ,,ludzkim robactwem”. Na pomoc rusza David Levinson, który według swego ojca, marnował tylko talent pracując jako inżynier w jakiejś zwykłej telewizji kablowej. Nieśmiały i irytujący technik odczytuje sygnał, który następnie można wyizolować i zakłócić komunikację między statkami ,,Obcych” . Z górki dopiero jest wtedy gdy szef CIA Albert Nimziki wyjawia prezydentowi Whitmore’owi całą prawdę o strefie 51, w której jak się okazało rzeczywiście prowadzi się „nielegalne” badania na pozaziemskich przybyszach i ich sekretnej technologii. Pod skalistą powierzchnią, głęboko pod ziemią dr Okun prezentuje wszystkim zebranym mały ,,oblatywacz” Obcych. To dzięki temu mikro-krążownikowi, Davidowi udaje się odkryć, że pole siłowe chroniące ,,Niszczyciele” kosmicznych najeźdźców ,da się usunąć. Wystarczy tylko wgrać wirusa do głównego systemu operacyjnego, umieszczonego w jednym z bezładnie wiszących nad ziemią molochów. Dzięki odwadze tak zwyczajnych osób jak: Russell Casse czy kpt. Steven Hiller udaje się wgrać złośliwe oprogramowanie do tych gargantuicznych statków, znieść fluktuującą i osłaniającą je sferyczną powierzchnię i zapobiec dalszej Inwazji. Jest 4 lipca a my zwyciężyliśmy. Cały świat, nie tylko USA, obchodzi teraz swoje święto.


Mimo, iż darzę szacunkiem ,,książki na podstawie filmu”, to po przeczytaniu literackiej wersji ,,Dnia Niepodległości” czuję lekki niedosyt, jakby coś usilnie dodano albo pominięto. Kto wie, czy przybysze z Kosmosu, kiedy zjawiliby się w taki sposób jaki zaprezentowano w tym dziele, to czy zakładając, że stoją na dużo wyższym rozwoju cywilizacyjnym niż Ziemianie nie będą się rządzić prawem walki o byt? Czy zetknięcie się z tak technologicznie zaawansowanymi Istotami nie będzie naszym końcem, końcem słabych i wątłych ludzi?

Po sukcesie związanym z bardzo dobrze przyjętym filmem ,,Gwiezdne Wrota” z 1994r., Roland Emmerich dwa lata później : na podstawie scenariusza wychodzącego spod swego pióra i wynikającego ze współpracy z Dean’em Devlinem , wyreżyserował jedną z najbardziej ikonicznych kreacji w historii nie tylko popkultury sci-fi, ale i całej kinematografii. Dzięki niemu świat ujrzał...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1026
416

Na półkach: , , ,

Któż z nas nie widział filmu w reżyserii Ronalda Emmericha „Dzień Niepodległości”, w którym amerykański prezydent Thomas Whitmore próbuje zapobiec Ziemię przed zagładą, jaką grozi kontakt z przybyszami z innych światów? Film otwiera trylogię opowiadającej o zagładzie naszej planety przez kolejne kataklizmy i do ostatnich chwil trzyma w napięciu. Oglądający go po raz pierwszy widz do końca nie wie bowiem, czy dwóch śmiałków, Stev i David zdołają wypełnić swoją misję i wrócić z niej bezpiecznie do domu. I chociaż finał jest dość banalny do przewidzenia, to sama akcja już mniej.
Mało kto z oglądających film wie, że powstał on na podstawie niewielkiej książki autorstwa amerykańskiego pisarza, Deana Devlina pod tym samym tytułem. Przyznam szczerze, że sama trafiłam na tą informację dosyć przypadkowo, szukając informacji o samym filmie. Nie byłabym sobą, gdybym jej nie przeczytała, tym bardziej, że film wyjątkowo mi się podobał. Pojawił się jednak mały problem – w żadnej okolicznej bibliotece nie mieli tej pozycji na stanie. Na szczęście udało mi się ściągnąć całość z Internetu w formacie PDF.
Akcja tej niewielkiej powieści toczy się przez trzy dni we współczesnej Ameryce. Ludziom żyje się dostatnie, a krajem rządzi kolejny prezydent, niejaki Thomas Whitmore. Pewnego dnia na niebie pojawia się tajemniczy obiekt, który zakrywa słoneczny blask. Ludność szybko zdaje sobie sprawę z tego, że została zaatakowana przez obcą cywilizację. Niepewni jutra ludzie podzieliły się na dwie grupy – zwolenników i przeciwników ufoludków. Wkrótce okazuje się, że przybysze z kosmosu nie mają wobec ziemian przyjaznych zamiarów, a skala zniszczeń jaka powstała na skutek wystrzelonych w planetę pocisków nie daje się porównać z niczym innym. Prezydent wraz ze współpracownikami zastanawiają się w jaki sposób zapobiec globalnej katastrofie. Wśród śmiałków znajdują się Stev i David, którzy odnajdują słaby punkt nieprzyjaźnie nastawionych gości.
Niektóre sceny w książce budzą w czytelniku poczucie strachu. Fragment opowiadający o napaści kosmitów na ziemię jest tak realistyczny, że kiedy zaszło słońce za chmurę, pobiegłam do okna zobaczyć, czy czasem na horyzoncie nie pojawia się coś innego. Kiedy czytałam o zniszczeniach spowodowanych przez wycelowanie w ziemię wiązki promieni, w głębi duszy cieszyłam się, że ci ludzie ginęli od razu i nie cierpieli katuszy. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie opis „operacji” przybysza z wszechświata. Gdy sobie pomyślę o galaretowatym ciele, pazernych, pozbawionych powiek oczkach, mackach zamiast kończyn i telepatycznym przekazywaniu wiadomości innym osobom serce zaczyna mi szybciej bić.
Ludzie od zawsze zastanawiali się, czy jesteśmy sami we wszechświecie, czy może jest jeszcze inna cywilizacja, która przewyższa nas intelektualnie i technicznie. Jeżeli nie jesteśmy sami, to jestem pewna, że z pewnością nie chcielibyśmy się z nią spotkać w takich okolicznościach, jakie są pokazane w książce.

Któż z nas nie widział filmu w reżyserii Ronalda Emmericha „Dzień Niepodległości”, w którym amerykański prezydent Thomas Whitmore próbuje zapobiec Ziemię przed zagładą, jaką grozi kontakt z przybyszami z innych światów? Film otwiera trylogię opowiadającej o zagładzie naszej planety przez kolejne kataklizmy i do ostatnich chwil trzyma w napięciu. Oglądający go po raz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
175
143

Na półkach: ,

Przeczytałam ją bardzo dawno, ze nawet nie wiem dokładnie kiedy. Książka nie wywarła na mnie az tak wielkiego wrazenia, przeczytana w jedno popoludnie. Film o wiele lepszy, ale warto ja przeczytac

Przeczytałam ją bardzo dawno, ze nawet nie wiem dokładnie kiedy. Książka nie wywarła na mnie az tak wielkiego wrazenia, przeczytana w jedno popoludnie. Film o wiele lepszy, ale warto ja przeczytac

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    91
  • Chcę przeczytać
    42
  • Posiadam
    28
  • Fantastyka
    3
  • Teraz czytam
    1
  • EpuB
    1
  • 2009
    1
  • Zekranizowane
    1
  • Fantasy/Science Fiction
    1
  • Wielokrotnie czytane
    1

Cytaty

Więcej
Dean Devlin Dzień Niepodległości Zobacz więcej
Dean Devlin Dzień Niepodległości Zobacz więcej
Dean Devlin Dzień Niepodległości Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także