-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Cytaty z tagiem "kresy" [14]
[ + Dodaj cytat]
Śniłam dziś dom ojca i babcię Domańską, mówiła do mnie tekstem jednej ze swych słynnych maksym:-" Nie dbaj o rzeczy i miejsca. Są sprawy świętsze niż pragnienie, żeby mieć, posiadać. Naucz się być..."
Ze wschodu nadciąga sowieckie wojsko.A ziemia drżała...Tylko odgłosy jadących czołgów, ciężkich samochodów i kopyt końskich. Czerwonarmiejcy szli główną ulicą miasteczka...Kazio zaczął płakać:
-Jak oni tak iść nie przestaną, to nie dojdę jutro do szkoły, bo jest po drugiej stronie. A mamy rysunki!
Piotr maluje jak szalony. Jestem szczęśliwa, bo daje mu to odprężenie. Kiedy siedzi przy płótnie, twarz mu się od ucha do ucha śmieje. Z jego obrazów emanuje jakieś ciepło, wszystkie są pogodne.
Czy to możliwe, czy coś takiego może się nam przydarzyć w ten cudowny letni dzień, pełen śpiewu ptaków i szumu drzew?
Czy uda się ocalić na długo te obrazy pod powieką?
Wszyscy z dnia na dzień robili się chudsi, brudniejsi i smutniejsi, jeśli to w ogóle było jeszcze możliwe...Tylko ten, kto miał dzieci, czasami się do nich uśmiechał.
Co to za ogromny, dziki i piękny kraj krajobrazowo kraj. Aż czasem dziw bierze,że jego uroda kryje w sobie takie okrucieństwo.
Byli to Rosjanie...Kobieta zaprosiła nas do środka...Poczęstowała nas herbatą i chlebem z kwaśnym mlekiem. Chleb pachniał tak wspaniale, że zrobiło mi się słabo...Nigdy w życiu żaden chleb tak mi nie smakował.
Oczywiście, że Polska pozbawiona ziem wschodnich przestaje być nawet aspirantem do narodu historycznego, jakim są w Europie Anglicy, Niemcy, Francuzi, Rosjanie, Żydzi, Włosi i Hiszpanie, staje się materiałem etnograficznym, staje się "narodowością" poszukująca dla siebie jakiegoś twardszego oparcia o większy, przez kogoś innego rządzony organizm polityczny.
Jak z tej ziemi smętnej, krajobrazu nie afektowanego, kraju bez wina bez morza, właściwie to i bez śpiewu, rósł humor przedni, gust do facecji na tradycji szlagońskiej nalęgły? Bogiem a prawdą to każdy człowiek był tam oryginałem; oryginałowie maniacy, sobiepankowie byli cenieni; bezsilny, ginący świat buntował się przeciw ciągnącemu na ludzkość barbarzyństwu i sądzę, patrząc wstecz na zawalone ćwierćwiecze, że współczesny nam Domeczek o płaskim dachu, wielkich na całą ścianę oknach, szlusował w gruncie rzeczy do tych skrzypiących schodów przy ganku, szlusował do tego buntu.
Lepiej wiedzieć, co się zdarzyło na Kresach, niż nie wiedzieć i czekać z założonymi rękami, aż tragedia się znów powtórzy. I znowu ściśnie w kleszczach śmierci nas, nasze dzieci, wnuki...Nie jest to więc tylko pokarm dla duszy, ślad dla pamięci i wskazówka dla wyobraźni, ale przede wszystkim wyraźny i ostry znak ostrzegawczy dla sumienia, z którym współczesny świat sobie nie radzi.
Drzwi zostały otwarte i trzeba pokazywać cały złożony i naznaczony bólem krajobraz życia kresowego. Niniejsze opowiadania nie są tylko kolejnym krokiem literatury w odkrywaniu tamtego świata- są przede wszystkim głosem sumienia, ostrzeżeniem przed złem, które nadal panoszy się w świecie.
Jakże tragicznie przeżyliśmy uchwałę sejmu polskiego odstępującą ziemię wschodnie Rosji... Nie docenialiśmy wówczas, bo nie mogliśmy docenić problemu Ziem Odzyskanych. Powrót do Lwowa - na to, by go opuścić, i jechać w stanie całkowitego zubożenia w Polszu przepełniał kielich goryczy. Dla nas, którzy skazani zostaliśmy na szereg długich, katorżniczych miesięcy w zupełnej niewiedzy, asymilacja do nowego, wskoczenie w teraźniejszość, uzdrowienie się z urazów - wydawały się trudem ponad siły ludzkiego rozumu.
Ci, którzy przyjechali że Wschodu, mieli całkiem inne spojrzenie, inne wartościowanie, inne kategorie myślenia. Warszawiacy inaczej oceniali rzeczywistość niż krakusi, którzy często mieszkali normalnie w swoich przedwojennych mieszkaniach.
s.119.
W dziesięć lat później nasz raj zapadł się pod ziemię. Mieszkańcy Piotrowszczyzny rozpierzchli się w różne strony. Zaczęła się ta straszna wojna, która unicestwiła nasze szczęśliwe miejsce na ziemi.
Czasem śni mi się tamten świat, ale przebudzenie pokazuje prawdziwą rzeczywistość i sen znika.
I patrz waszmość, moja ciotusieńko, jak dziwne sądy Boże. Dwadzieścia i pięć lat tułali my się, aż teraz przydzie wrócić na stare śmieci i tam zakonkludować. Z dziewiąci, com wtedy wyjechali, pięć nas już tylko ostało; a z tych dziesiąci, com lat temu już pod czterdzieści jachali na orszańską fundacją, już tylko ja jedna. Nie wiedzieć już, gdzie naszych grobów nie masz. Proszę i powtóre proszę, citusieńko moja i dobrodziejko, racz nas waszmość modlitwą swoją wspomagać i ichmość panny siostry dobrodziejki o modlitwę takoż proś, żeby nas Pan Bóg, jeśli taka wola Jego święta, porządnie osadził i wkorzenił, nie jako perekotypole [wędrowne krzaki na stepie]. A tak zostaję waszmości, moja umiłowana dobrodziejko, wierną siostrzyczką.
Bunty, bunty, bunty. Nieprzerwane pasmo buntów i cierpień. (…) Kultywowany w literaturze i niektórych rodzinach mit o kresowej idylli miał niewiele wspólnego z rzeczywistością. Szlachta nie tylko wyzyskiwała chłopów ekonomicznie, ale gdy ci się buntowali, wzywała na pomoc carską policję i wojsko.