-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant5
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant970
Cytaty z tagiem "geopolityka" [13]
[ + Dodaj cytat]W wymiarze społecznym modernizacja umacnia ekonomiczną, militarną i polityczną siłę społeczeństwa jako całości, w ludziach zaś ugruntowuje zaufanie do własnej kultury. W wymiarze indywidualnym rodzi uczucie alienacji i anomii, gdy rozpadają się tradycyjne więzi i stosunki społeczne. Prowadzi do kryzysu tożsamości, na który odpowiedzi dostarcza religia. /s.111/.
Najważniejsze różnice miedzy narodami nie mają charakteru ideologicznego, politycznego czy ekonomicznego, lecz kulturowy. Ludy i narody próbują udzielić odpowiedzi na najbardziej podstawowe z pytań, jakie stoją przed ludźmi: kim jesteśmy? I odpowiadają na nie w sposób tradycyjny, tak jak zawsze ludzie czynili, odwołując się do tego, co najwięcej dla nich znaczy. Określają się w kategoriach pochodzenia, religii, języka, historii, wartości, obyczajów i instytucji. Identyfikują się z grupami kulturowymi: plemionami, grupami etnicznymi, wspólnotami religijnymi, narodami, a także, w najszerszym wymiarze, z cywilizacjami. Polityka służy nie tylko promowaniu interesów, ale i określaniu tożsamości. Wiemy kim jesteśmy, tylko wtedy, gdy sobie uzmysłowimy, kim nie jesteśmy, nierzadko zaś tylko wtedy, kiedy wiemy, przeciwko komu występujemy.
Najostrzejsze, najpoważniejsze i najgroźniejsze konflikty nie będą się w tym nowym świecie toczyć miedzy klasami społecznymi, biednymi i bogatymi czy innymi grupami zdefiniowanymi w kategoriach ekonomicznych, ale miedzy ludami należącymi do różnych kręgów kulturowych. W ramach poszczególnych cywilizacji będą wybuchały konflikty plemienne i etniczne. Jednakże walka między państwami i grupami należącymi do różnych cywilizacji grozi potencjalną eskalacją, bo inne państwa i grupy spieszą na pomoc "krajom pokrewnym".
Krwawe starcie klanów w Somalii nie zwiastuje przerodzenia się w konflikt na większą skale. Krwawe walki plemienne w Rwandzie mają określone skutki dla Ugandy, Zairu i Burundi, ale nie dla odleglejszych krajów. Krwawe konflikty miedzy cywilizacjami w Bośni, na Kaukazie, w Azji Środkowej czy w Kaszmirze mogą się przerodzić w poważniejsze wojny. W konfliktach nierozgrywających się na terenie byłej Jugosławii Rosja udzieliła dyplomatycznego poparcia Serbom, a Arabia Saudyjska, Turcja, Iran, i Libia wspierały finansowo Bośniaków i dostarczyły im broni, nie kierując się racjami ideologicznymi, ale pokrewieństwem kulturowym.
Jeśli uda im się uniknąć poważnego konfliktu z Japonią i USA, jedynym prawdziwym zagrożeniem dla Chin będą one same.
W tym samym czasie dyplomaci i stratedzy wojskowi wygrzebują stare, zakurzone mapy i widzą na nich, że chociaż zagrożenie ze strony Karola Wielkiego, Napoleona, Hitlera i Sowietów dawno minęło, Nizina Środkowoeuropejska, Karpaty, Morze Bałtyckie i Północne wciąż są na swoim miejscu.
Niemniej jednak Brazylia będzie wciąż drogą gospodarczą i dyplomatyczną dążyć do osiągnięcia statusu południowoamerykańskiego mocarstwa. Państwo to jest z natury pokojowo nastawione, jego polityka zagraniczna wyklucza interwencje zbrojne na terytorium innych państw, a ewentualna wojna z którymś z jej sąsiadów wydaje się bardzo mało prawdopodobna. Brazylii udało się utrzymać dobre relacje ze wszystkimi jedenastoma krajami w Ameryce Południowej, pomimo że graniczny aż z dziewięcioma z nich.
W naszym świeżo zglobalizowanym świecie możemy dzięki technologii wykorzystać wszystkie szanse, jakie daje nam Arktyka. Możemy przezwyciężyć naszą pazerną naturę i rozegrać tę grę uczciwie, z korzyścią dla wszystkich.
Jeśli mamy sięgnąć po gwiazdy, napotkanym na drodze wyzwaniom trzeba będzie stawiać czoło wspólnie: przemierzać wszechświat nie jako Rosjanie, Amerykanie czy Chińczycy, lecz jako przedstawiciele ludzkości. Jednak na razie, choć udało nam się wyrwać z okowów grawitacji, wciąż tkwimy uwięzieni we własnych umysłach, skrępowani podejrzliwością wobec „innych” i tym samym skazani na odwieczną pogoń za surowcami. Przed nami wciąż długa droga.
Kongo, ze swymi złożami miedzi, uranu, złota i diamentów, miało stać się czerwonym przyczółkiem do zdobycia Czarnego Lądu. Gdyby Sowietom i ich ówczesnym chińskim sojusznikom udało się położyć łapę na tym kraju i wciągnąć go w orbitę swych strategicznych planów — zagrażaliby Angoli i Afryce Południowej. Gra była warta świeczki.
Ponury "Weltanschauung" tej nowej epoki świetnie wyraził nacjonalistyczny demagog z Wenecji, bohater powieści Michaela Dibdina "Dead Lagoon": "Bez prawdziwych wrogów nie ma prawdziwych przyjaciół. Nie istniejemy, nie możemy kochać tego, czym jesteśmy, dopóki nie znienawidzimy. Boleśnie odkrywamy te stare prawdy po stu albo więcej latach sentymentalnego miamlenia. Ci, którzy im zaprzeczają, wypierają się własnej rodziny, swojego dziedzictwa, kultury, praw nabytych z mocy urodzenia, wypierają się samych siebie. Niełatwo będzie im wybaczone". Ani mężowie stanu, ani uczeni nie mogą lekceważyć ponurej treści zawartej w tych starych prawdach. Dla ludów poszukujących swej tożsamości i na nowo odkrywających wieź etniczną posiadanie wrogów jest sprawą zasadniczą, a potencjalnie najgroźniejsze wartości rodzą się na granicach między głównymi cywilizacjami.