cytaty z książki "Bez pożegnania"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Może właśnie na tym polega odwaga - kiedy człowiek już o nic nie dba.
Śpiewał, że możemy być tacy, jak oni, jak Romeo i Julia. Innymi słowy - martwi.
Najgorsza prawda i tak jest lepsza od najlepszego kłamstwa.
Żal wykańcza człowieka. Jeśli się przed nim nie bronisz, zmęczy cię tak, że przestanie ci zależeć na czymkolwiek.
Czasem spotyka się kogoś, kto niemal oślepia bijącą od niego dobrocią. Innym razem wprost przeciwnie-kogoś, kto samą swoją obecnością spowija wszystko ciężkim płaszczem zepsucia i występku.
I wreszcie, chociaż może zanadto się w to wgłębiam, nie można mieć frontu bez tyłu, a góry bez dołu, tak więc wcale nie jestem przekonany, że światło może istnieć bez mroku, czystość bez brudu, a dobro bez zła.
Kiedy spada na ciebie taki tragiczny cios (...) to jest jak koniec świata. Jakbyś znalazła się w głębinach oceanu podczas sztormu. Woda niesie cie, rzuca, przewala, możesz tylko starać się utrzymać na powierzchni. Jakaś cząstka twego umysłu-może nawet większa-nawet nie ma ochoty utrzymywać głowy nad wodą. Chciałabyś przestać walczyć i po prostu utonąć. Jednak nie możesz. Nie pozwala ci na to instynkt samozachowawczy (...). Tak czy inaczej, chcesz czy nie, utrzymujesz się na powierzchni.
Miał wrażenie, że pęka mu serce. Chciał usiąść przy niej i wziąć ją w ramiona. Jednak znów coś go powstrzymało. Nienawidził siebie za to.
Kiedy tkwisz w okopie, gdy stajesz oko w oko ze śmiercią, wtedy wiesz na pewno, że nie ma Boga. Zaczynasz walczyć, żeby przetrwać i żyć dalej. Właśnie dlatego wzywasz wszelkich możliwych bogów - ponieważ nie chcesz umierać. W głębi serca wiesz, że śmierć oznacza koniec gry. Potem nie ma już nic. Żadnego raju. Żadnego Boga. Tylko nicość.
Razy bolą tylko przez jakiś czas. Pamięć o własnym tchórzostwie nigdy nie przestaje dokuczać.
(...) przedmioty nie tyle stają się naszymi panami, ile przywiązują nas do miejsca, pozwalają zapuścić korzenie.
Szczególnie spodobali mi się państwo Segalowie, którzy tańczyli razem od czasów potańcówek dla żołnierzy w latach czterdziestych. Tworzyli ładną i zgraną parę. Pan Segal zawsze nosił biały krawat. Pani Segal coś niebieskiego i naszyjnik z pereł. Na parkiecie byli wspaniali. Poruszali się jak zgrani kochankowie. Podczas przerw byli rozmowni i przyjaźnie nastawieni do innych. Kiedy grała muzyka, widzieli tylko siebie.
Pewnego śnieżnego lutowego wieczoru - myśleliśmy, że klub będzie zamknięty, ale się pomyliliśmy, pan Segal przyszedł sam. Wciąż miał na sobie biały krawat i nienagannie uprasowany garnitur. Wystarczył jeden rzut oka na jego ściągniętą twarz, żeby zrozumieć, co się stało. Sheila uścisnęła moją dłoń. Widziałem łzę, która spłynęła jej z kącika oka. Kiedy muzyka zaczęła grać, pan Segal wstał, bez wahania wyszedł na parkiet i zaczął tańczyć sam. Ułożył ręce tak, jakby wciąż trzymał w nich żonę. Prowadził ją, tak delikatnie tańcząc z jej duchem, że nikt nie śmiał mu przeszkadzać.
W następnym tygodniu pan Segal już się nie pojawił. Od innych członków klubu dowiedzieliśmy się, że pani Segal przegrała długą walkę z rakiem. Mimo to tańczyła do końca.
Nadal na mnie nie patrzyła. Często spotykam się z taką reakcją u dzieciaków w schroniksu. Unikają twojego spojrzenia. Pozwalam im na to. To nie ma większego znaczenia. Kontakt wzrokowy jest przeceniany.
Zdawało się, że czas stanął w miejscu. Wszystko, co wydarzyło się poem, trwało zaledwie sekundę lub dwie, ale ja miałem wrażenie, że dzieje się to w innym wymiarze. Tak bywa z czasem. Naprawdę jest względny. Niekiedy pędzi jak szalony, a innym razem wszystko dzieje się jak na zwolnionym filmie.
Plugastwa jednak nie da się całkiem wyplenić. Ono jest jak karaluch. Zawsze przetrwa. Zejdzie pod ziemię lub się ukryje.
-Nie ciebie? - powiedział Ken. Pochylił głowę - Ciebie - szepnął mi do ucha - skrzywdziłem i zdradziłem bardziej niż kogokolwiek.".
Najgorsza prawda i tak jest lepsza od najlepszego kłamstwa...
Za dużo chcemy ogarnąć rozumem. Powinniśmy pamiętać o sercu.
Zastanawiałem się, gdzie znalazłem w sobie pokłady odwagi, i doszedłem do wniosku, że nie miałem już nic do stracenia. Może właśnie na tym polega odwaga — kiedy człowiek już o nic nie dba. Sheila i moja matka nie żyły. Straciłem brata. Zapędź człowieka, nawet tak słabego jak ja, w ślepy zaułek, a wyzwolisz w nim zwierzę.
To dusza i poczucie własnej tożsamości ulegają rozpadowi na ulicy.
Nie udało mi się jednak przywołać przyjemnego wspomnienia. Wszystkie były skażone niepewnością, jaka cechuje okres dojrzewania. Z perspektywy lata szkoły średniej wydają się czymś w rodzaju długotrwałej bitwy. Musisz ją przeżyć, przetrwać i wyjść z niej silniejszy. W średniej szkole nie byłem szczęśliwy i nie jestem pewien, czy ktoś powinien być szczęśliwy.
wcale nie wypleniono zła, tylko zmuszono je do zejścia w podziemie. (…) Ukryte plugastwo pozostaje groźne. Kiedy jest dobrze widoczne, można nim gardzić i czuć się lepszym. Ludzie tego potrzebują. Niektórzy wręcz nie mogą bez tego żyć. Inną zaletę nieskrywanego plugastwa docenicie, jeśli odpowiecie sobie na pytanie, czy wolelibyście odpierać frontalny atak, czy walczyć z niebezpieczeństwem czającym się jak wąż w wysokiej trawie? I wreszcie, chociaż może zanadto się w to wgłębiam, nie można mieć frontu bez tyłu, a góry bez dołu, tak więc wcale nie jestem przekonany, że światło może istnieć bez mroku, czystość bez brudu, a dobro bez zła.
wcale nie wypleniono zła, tylko zmuszono je do zejścia w podziemie. (…) Ukryte plugastwo pozostaje groźne. Kiedy jest dobrze widoczne, można nim gardzić i czuć się lepszym. Ludzie tego potrzebują. Niektórzy wręcz nie mogą bez tego żyć. Inną zaletę nieskrywanego plugastwa docenicie, jeśli odpowiecie sobie na pytanie, czy wolelibyście odpierać frontalny atak, czy walczyć z niebezpieczeństwem czającym się jak wąż w wysokiej trawie? I wreszcie, chociaż może zanadto się w to wgłębiam, nie można mieć frontu bez tyłu, a góry bez dołu, tak więc wcale nie jestem przekonany, że światło może istnieć bez mroku, czystość bez brudu, a dobro bez zła.
Za dużo chcemy ogarnąć rozumem. Powinniśmy pamiętać o sercu.