cytaty z książki "Jaka piękna iluzja. Magdalena Tulli w rozmowie z Justyną Dąbrowską"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Chorujemy na pogardę, którą musieliśmy przyjąć, i bywa, że leczymy się, oddając ją innym. To ona zabija w nas solidarność.
Ci, którzy nie dawali się porwać emocjom, nie mieli w sobie tego, co nas z tym światem wiąże. Umarli bezpotomnie. Nie ma ich wśród nas.
Wieczność nie jest naszym domem. Wygląda na to, że naszym domem jest chwila obecna, bez niej nie ma ani nas, ani świata. Nazywamy ją bieżącą, bo ona stale ucieka. Kiedyś ucieknie nam na zawsze.
To, że istnieje coś takiego jak reguły harmonii, nigdy mnie nie przestało zadziwiać. Może tak jest, że układając harmonie, bawimy się jakimiś nitkami wystającymi z osnowy świata? Lecz oczywiście nie wiemy, czym te nitki są naprawdę. Może nie dowiemy się nawet po śmierci.
Wchodzi się w nią z radością i nadzieją, a wychodzi z rozczarowaniem, bywa, że ledwo żyjąc.
Jesteśmy osobni, z natury rzeczy samotni, i nie dlatego, że tak chcemy. Tego się nie da przeskoczyć. Serce każdego człowieka może bić tylko dla niego samego. [...] W oszołomieniu potrafimy zapomnieć o samotności, ulegamy złudzeniu, że miłość nas od niej na zawsze ocali. A potem przychodzi odczarowanie.
W normalnym życiu ludzie nie mają ochoty ujawniać całej prawdy na swój temat. Przestępstwa i wykroczenia to wśród naszych tajemnic zupełny margines, większość z nam ma do ukrycia tylko rzeczy, którymi nie interesuje się wymiar sprawiedliwości.
Wolność nam się kurczy. […] Wkraczanie nieproszonych osób i instytucji na osobiste terytorium jest bolesne i poniżające i przed tym mają nas chronić prawa obywatelskie. Ale przecież na razie nikt nie próbuje mi mówić, kim mam być, co myśleć i co czuć. Na razie tylko sugeruje się, że jeśli myślę to, co myślę, to prawdopodobnie nie jestem całkiem w porządku.
Czyli nadajemy się do terapii, całe społeczeństwo.
Nie wiedziałam, że coś boli, ale czułam, jakby bolało wszystko. Ból na co dzień był niewielki, do wytrzymania. Tego bólu nie umiałam wtedy nazwać, więc nie mogłabym się poskarżyć, nawet gdyby ktoś chciał mnie wysłuchać.
Z moich obserwacji wynika, że oddawanie świata bólu, którym nas udręczył, pozwala tylko na chwilę uspokoić emocje, ból nazajutrz wraca, i ciągle będzie wracał, i to w otoczeniu coraz bardziej zatrutym nienawiścią.
W oszołomieniu potrafimy zapomnieć o samotności, ulegamy złudzeniu, że miłość nas od niej na zawsze ocali. A potem przychodzi odczarowanie.
Może się zdarzyć, że część życia trzeba przeżyć całkiem bez miłości. To trudne i niszczące, ale nie doszczętnie.
Przeprosić jest bardzo dobrze, to upewnia osoby skrzywdzone, że coś, co je spotkało, nie powinno się było wydarzyć i nie należy uważać tego za normę.
Ludzie przeważnie nie chcą krzywdzić swoich dzieci, nawet jeśli niezbyt je lubią. Ale sami nie wiedzą, ile dźwigają. Dzielą się ciężarem bezwiednie, nie potrafią nad tym zapanować. Nadmiar ciężarów zwykle prowadzi do niedostatku równowagi. Im więcej dźwigamy, tym trudniej je utrzymać. Dziecko, wykorzystane przez szukających równowagi członków rodziny jako punkt oparcia, zaczyna samo mieć problem z równowagą.
Rzecz dobrze nazwana staje się częścią mojego świata, nawet jeśli to nie jest moja ulubiona rzecz.