cytaty z książki "Ostatnie życzenie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
O miłości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbujcie zdefiniować kształt gruszki.
- Zło to zło, Stregoborze - rzekł poważnie wiedźmin wstając. - Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte. Nie jestem świątobliwym pustelnikiem, nie samo dobro czyniłem w życiu. Ale jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.
A potem świat znowu zaczął istnieć, ale istniał zupełnie inaczej.
Ludzie (...) lubią wymyślać potwory i potworności. Sami sobie wydają się wtedy mniej potworni (...) Wtedy jakoś lżej im się robi na sercu. I łatwiej im żyć.
świat się zmienia, słońce zachodzi a wódka się kończy
Potrzebuję dla mojej ballady tytułu. Ładnego tytułu.
– Może „Kraniec świata”?
– Banalne (...) Hm... Niech pomyślę... „Tam, gdzie...” Cholera. „Tam, gdzie...”
– Dobranoc – powiedział diabeł.
Jeśli ma się przyjaciół, a mimo to wszystko się traci, jest oczywiste, że przyjaciele ponoszą winę. Za to, co uczynili, względnie za to, czego nie uczynili. Za to, że nie wiedzieli, co należy uczynić.
- W każdej baśni jest ziarno prawdy - rzekł cicho wiedźmin. - Miłość i krew. obie mają potężną moc. Magowie i uczeni łamią sobie nad tym głowy od lat, ale nie doszli do niczego, poza ty, że...
- Że co, Geralt?
- Miłość musi być prawdziwa.
Ludzie - Geralt odwrócił głowę - lubią wymyślać potwory i potworności. Sami sobie wydają się wtedy mniej potworni. Gdy piją na umór, oszukują, kradną, leją żonę lejcami, morzą głodem babkę staruszkę, tłuką siekierą schwytanego w paści lisa lub szpikują strzałami ostatniego pozostałego na świecie jednorożca, lubią myśleć, że jednak potworniejsza od nich jest Mora wchodząca do chaty o brzasku. Wtedy jakoś lżej im się robi na sercu. I łatwiej im żyć.
-Gdy studiowałem w akademii w Oxenfurcie, historia zajmowała drugie miejsce na liście moich ulubionych przedmiotów.
-Co było na pierwszym miejscu?
-Geografia- rzekł poważnie poeta.- Atlas świata był większy i łatwiej było za nim ukryć gąsiorek wódki.
jedno, co można zrobić, to podejść do rzeczy filozoficznie, czyli powiedzieć sobie "srał to pies".
-Rolnictwo karmi, ubiera, chroni od chłodu, dostarcza rozrywki i wspomaga sztukę.
-Z tą rozrywką i sztuką trochę przesadziłeś.
-A gorzałkę z czego się pędzi?
-Rozumiem.
Bo byłby to pierwszy znany mi dowód, że niewiara ma jakąkolwiek moc
Mówią, że milczenie jest złotem. Może. Nie wiem, czy jest aż tyle warte. W każdym razie, ma swoją cenę. Trzeba za nie zapłacić.
Istnieje tylko Zło i Większe Zło, a za nimi oboma, w cieniu stoi Bardzo Wielkie Zło.
Jakoś sobie radzę. Bo muszę. Bo innego wyjścia nie mam. Bo jakoś zmogłem w sobie pychę i dumę z inności, bo zrozumiałem, że pycha i duma, choć jest obroną przed innością, jest obroną żałosną. Bo zrozumiałem, że słońce świeci inaczej, bo coś się zmienia, a nie ja jestem osią tych zmian. Słońce świeci inaczej i będzie świecić, nic nie da porwanie się na nie z motyką.
Wojewoda(...)spytał grzecznie, czy klacze dobrze się źrebią. Geralt odpowiedział, że tak, że znacznie lepiej od ogierów.
Ludzie lubią wymyślać potwory i potworności. Sami sobie wydają się wtedy mniej potworni.
- Ty nie jesteś żadnym potworem, Nivellen - rzekł sucho wiedźmin.
- A, zaraza, to coś nowego. Więc, według ciebie, czym ja jestem? Kisielem z żurawiny?
Zło to zło, Stregoborze (...) Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte.
Wiedźmin spotykał w życiu złodziei wyglądających jak rajcy miejscy, rajców wyglądających jak proszalne dziady, nierządnice wyglądające jak królewny, królewny wyglądające jak cielne krowy i królów wyglądających jak złodzieje.
...Myśmy są porządni złodzieje, nie jacyś polityczni. Myśmy się na władzę nie zamachiwali. Myśmy ino kradli...
Wiejskie wieszczki wywodzą się z tego samego pnia co druidzi. A taki druid, gdy giez ssie z niego krew, to mu jeszcze życzy smacznego.
-Jak na kogoś, kto żyje tak krótko- uśmiechnął się wymuszenie Filavandrel- wykazujesz zaskakującą pogardę śmierci, człowieku.
-Raz matka rodziła i raz się umiera- powiedział spokojnie wiedźmin.- Filozofia w sam raz dla wszy, prawda?
-Ale co na to twoja Libusze? Ostatnim razem dało się zauważyć, że nie przepada za mną.
-W moim domu baby nie mają głosu. Ale, między nami, nie rób przy niej tego, co ostatnim razem podczas kolacji.
-Idzie ci o to, że rzuciłem widelcem w szczura?
-Nie. Idzie mi o to, że trafiłeś, chociaż było ciemno".
Geralt zaśmiał się sucho, wstał, wyjął z regału "Arkana magii i alchemii" Luniniego i Tyrssa i wyciągnął na światło dzienne ukryte za opasłym tomiskiem pękate, oplecione słomą naczynie.
- Oho - powiedział wyraźnie bard. - Mądrość i natchnienie, jak widzę, nadal kryją się w księgozbiorach.
Baczyć aby trzeba, coby wiedźmaka nie dotykać, bo od tego oparszywieć można. A dziewki przed nim kryć, bo wiedźmak chutliwy jest ponad miarę wszelką...
A potem świat znowu zaczął istnieć, ale zupełnie inaczej.
- Geralt?
- Mhm?
- I co dalej?
- Nie wiem.
- Ja też nie. Bo widzisz, ja... Nie jestem pewna, czy warto się było na mnie skazywać. Ja nie umiem... Zaczekaj, co robisz... Chciałam ci powiedzieć...
- Yennefer... Yen.
- Yen - powtórzyła, ulegając mu zupełnie. - Nikt nigdy mnie tak nie nazywał. Powiedz to jeszcze raz, proszę.
- Yen.
- Geralt.
Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy; od Bramy Powroźniczej. Szedł pieszo, a objuczonego konia prowadził za uzdę. Było późne popołudnie i kramy powroźników i rymarzy były już zamknięte, a uliczka pusta".