cytaty z książek autora "Piotr Napierała"
Polacy zaś nie potrafią adekwatnie porównać swych dziejów z historią innych narodów. Uważamy się za wyjątkowych, spierając się jedynie, czy jesteśmy wyjątkowo super, czy wyjątkowo do niczego. Trochę próbował zaradzić temu Joachim Lelewel, pisząc „Historyczną paralelę Hiszpanii z Polską”. Nadal jednak albo domagamy się, by cały świat nam pomagał szybko i skutecznie, gdyż wyjątkowo dzielnie cierpimy za miliony albo jesteśmy zbyt niegodni, by oczekiwać czegokolwiek.
Uważamy się za wyjątkowych, spierając się jedynie, czy jesteśmy wyjątkowo super czy wyjątkowo do niczego. Trochę próbował zaradzić temu Joachim Lelewel, pisząc „Historyczną paralelę Hiszpanii z Polską”. Nadal jednak polscy historycy i inni autorzy, pisząc np. o pomocy Francji we wrześniu 1939 r. albo odruchowo Francję potępiają za to, że uczyniła za mało albo woli zapomnieć, że pomoc miała miejsce, choć Blitzkrieg i Stalin ją pogrzebali już 12 września. Jest tu domniemanie, że nam zawsze pomagać należy i szybko, gdyż wyjątkowo cierpimy za miliony albo jesteśmy zbyt niegodni, by oczekiwać czegokolwiek. Oba te sądy a priori są absurdalne i dlatego w książce spróbuję opowiedzieć o naszych dziejach racjonalnie, zatrzymując się na najbardziej zagmatwanych ich momentach.
VII wiek n.e. jest bardzo istotny w dziejach Słowian, ponieważ wtedy właśnie zróżnicował się język słowiański. W tym czasie w „Polsce” ciągle jeszcze panował ład plemienny. Polanie wtedy właśnie pomiędzy Wartą i Notecią zorganizowali państwo plemienne.
Myślę, że należy sprowadzać historyczne wydarzenia do ich istoty i oddzielać grube warstwy mitów, jakimi nasiąkły, ponieważ wg niektórych zachodnich intelektualistów Polakom doskwiera „przerost historii”, a to, jak uważał choćby wojujący z niemieckim nacjonalizmem Friedrich Nietzsche, może być groźne. Przypomina to nieco włoski przerost sztuki, ale jest bardziej destrukcyjne społecznie. Tymczasem dopiero co w Krakowie powstał History Land o historii Polski opisanej za pomocą budowli z klocków Lego. Historia Polski jest więc dla Polaków ważna, a może dlatego że jest skomplikowana, tym bardziej warto mówić o niej jak najracjonalniej.
W odróżnieniu od Francuzów Polacy wiedzą dobrze kim są – Słowianami, a właściwie, że dominuje w nich krew Słowian. Nasi sąsiedzi Rosjanie lubią myśleć, że dominuje ona w nas zbyt słabo, ale sami mają jej np. domieszkę tatarską i kazachską. To jednak nie znaczy, że zawsze na ziemiach polskich mieszkali Słowianie. Nie wchodząc w archeologiczne szczegóły, wypada stwierdzić, że mieszkańcy Biskupina, gdzie dziś można zobaczyć zarówno pojedyncze drewniane oryginale słupki, jak i zrekonstruowane dwie podłużne chaty i kawałek muru, na pewno Słowianami nie byli. Byli to najprawdopodobniej Ilirowie, a więc z grubsza przodkowie dzisiejszych Albańczyków.
Henry Ford był człowiekiem czynu i gardził intelektualistami, którzy niczego w jego opinii nie dokonali. Mawiał: "Nie interesuje mnie co wiesz, powiedz mi czego w życiu dokonałeś." Według Forda to czyny a nie słowa pokazują wartość człowieka.
Każdy naród ma spore problemy z rozumieniem własnej historii. Jest to zwykle skutek zapatrzenia w siebie i w bieżące sprawy, a także rezultat dawnej propagandy oraz myślenia życzeniowego silnego we wszystkich epokach, ponieważ każda miała się za wyjątkową.
Polakom po prostu dolega co innego – niemal całkowita niemożność racjonalnego i adekwatnego porównania swoich losów i osiągnięć; politycznych, moralnych i cywilizacyjnych z innymi państwami Europy i świata, stąd bierze się silniejszy niż gdzie indziej (może z wyjątkiem USA i Hiszpanii) podział na tych, którzy z definicji uważają, że to co narodowe, czyli polskie, jest najlepsze i tych, którzy polskość mają za okropną chorobę, z jakiej trzeba wyjść, korzystając z leków z Brukseli lub Waszyngtonu, ewentualnie stapiając się w jedno z Rosją.
W ostatnim czasie na polskim rynku wydawniczym pojawiły się dwie interesujące pozycje, również starające się przedstawić polskie dzieje obiektywnie, bez pseudo-wychowawczego patosu. Mam na myśli: „Ludową historię Polski” Adama Leszczyńskiego i „Całkiem zwyczajny kraj” Biana Portera-Szücsa. Leszczyński starał się odbrązawiać polskie dzieje głównie po to, by oddać sprawiedliwość ludziom dalekim od władzy i wpływów, jak robotnicy czy chłopi, których interesowało godne życie, a nie patriotyzm, nacjonalizm czy niepodległość (inspiracją były prace Haydena White’a z 1973 r.), zaś Porter-Szücs skupił się na w. XX pokazując, że historia Polski nie jest aż tak nietypowa, jak Polacy sądzą, również pokazując, jak bardzo trudno przychodzi Polakom porównywanie się z innymi narodami. Obie książki są cenne, choć uważam, że wielką politykę też warto odbrązawiać, a polskie dzieje w XX w. może nie były nietypowe, ale już w XVI czy XVIII jak najbardziej nietypowe były. Mimo wszystko odbrązowanie zawsze cenię i nie sądzę, by dzieje pozbawione warstw duszącego patosu stawały się nieinteresujące.
Polacy myślą, że mają czwartą armię w Europie, a maja ledwie ósmą.
Bo ja walczę o prawdę, a wy nic nie wiecie!!!
Dziwi mnie na przykład to, jak odnosimy się do obecnych Niemców. Zamiast się cieszyć, że nie są hitlerowcami i pomogli nam ustabilizować gospodarkę, to wytykamy im, że żałowali NordStreama za długo. Tak było, ale w końcu się jednak poprawili.
Batory bardzo dbał o to, co dziś określilibyśmy mianem PR czy też piaru, z tego powodu do dziś wielu historyków ma tendencję do postrzegania sytuacji jego oczyma. Nie zmienia to faktu, że nie rozumiał on polskiego ustroju, mimo rad Zamoyskiego (często wilczych) i nie mierzył zamiaru podług sił, podobnie jak jego następca Zygmunt Waza.
Często pisze się o samodyscyplinie i pracowitości Zygmunta III Wazy, choć przede wszystkim był on potwornym bigotem, nawet jak na standardy epoki; był tercjarzem jezuitów i robił dosłownie wszystko, by ich zadowolić, a mimo to po 1607 r., a w zasadzie nawet wcześniej poprą oni obskurancką opozycję sarmacką, a więc jego praca dla jezuitów pozostała pustą bigoterią dla bigoterii. Każdy dzień zaczynał od wysłuchania dwóch mszy świętych, gdy większości monarchów w tych czasach wystarczała jedna lub nawet zwykła modlitwa. Codziennym odmawiał brewiarz i godzinki. Fakty te są ignorowane przez wielu historyków, starających się na siłę udowodnić, że nie miały one aż takiego znaczenia, że król był elastyczny w sprawach religijnych, że wielu Szwedów wyemigrowało wraz z nim po przegranej (de facto niewielu), a Karol Sudermański był równie podejrzany jako rzekomy krypto-kalwinista (nieprawda, kalwinizm nie jest w odróżnieniu od papiestwa państwem) . Autor książki: „Wierni królowi Szwedzi i Finowie na uchodźctwie w Rzeczpospolitej Obojga Narodów w I poł. XVII w.”, Wojciech Krawczuk sam jednak przyznaje bez nazywania rzeczy po imieniu, że wysiłek dla odzyskania tronu miał mocno jezuicko-papistowski charakter. Z kilku nazwisk luteran, którzy pozostali rzekomo przy Zygmuncie, dwóch zdaje się być krypto-kalwinistami i Niemcami z pochodzenia.
Jako król Polski Zygmunt III był raczej pożyteczny aż do fatalnego roku 1592, gdy zmarł jego ojciec, władca Szwecji Jan III Waza. Jan, który pod wpływem swej polskiej żony sprowadził do Szwecji i próbował w 1576 r. przemycić katolickie elementy do szwedzkiej liturgii luterańskiej, obudził nieufność swoich szwedzkich poddanych. Dotąd szwedzki luteranizm był tolerancyjny, teraz stawał się wojowniczy.
W latach 1592-1599 Zygmunt Waza był władcą jednocześnie Szwecji i Polski, niestety jego zajadły katolicyzm i upieranie się przy tytule króla Szwecji aż do śmierci (1632), pogrzebały szansę na sojusz Polski ze Szwecją.
Wobec rosyjskiej inwazji (spec operacji jak mówi kremlowska propaganda) Polsce nie brakowało zrazu licznych „konserwatystów” (np. Adam Wielomski czy Leszek Sykulski), widzących od dawna w Putinie pewien społeczny wzór, mimo iż putinowska Rosja to też np. masowe porzucanie rodzin przez pijanych ojców i mężów oraz „ekspertów” w rodzaju Jacka Bartosiaka, którzy przekonywali miesiącami, że to, co się dzieje na Ukrainie, to globalna wojna NATO z Rosją, by później się z tych słów wycofywać. Przy okazji wojny padł też mit siły Chin, które raczej dostosowują się do sytuacji, przygniecione problemami wewnętrznymi, niż sięgają po dominację na świecie u boku Rosji, na co raczej nie mają i tak sił .
Polska stanowiła jednak jeden z tych krajów, gdzie szczególnie Chiny „nadmuchano” propagandowo, wskutek ignorancji Polaków o tym kraju miliarda biedaków i kilkuset milionów zaledwie ludzi żyjących na europejskim poziomie, uzależnionych od zachodnich zamówień i inwestycji.