cytaty z książki "Ziarna czasu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Powoli jednak magia miejsca zaczynała działać, a my z dnia na dzień, milcząc, coraz lepiej się rozumieliśmy.
To nie śmierć intensyfikuje doznania - pomyślała zanim odebrał jej oddech - ale namiętność i uczucie.
Tak trudno usłyszeć krzyki cichych,
płacz ślepców, smutek błaznów.
[...]
Najważniejsze przekazuje nam zapomniana intuicja – może należałoby ją nazwać podświadomością lub głosem wewnętrznym – która najlepiej wie, jak należy postępować, czego unikać i jakie powinny być nasze priorytety. Jest z nią jednak pewien problem, z reguły mówi akurat to, czego nie chcemy słyszeć. Wtedy nazywamy ją sumieniem i staramy się za wszelką cenę zagłuszyć.
[...]
Kim byłem?
Jeśli za definicję osobowości należy przyjąć osiągnięte i wyznaczone cele – nikim.
Człowiekiem, który przez przypadek utknął w środku pewnej opowieści, nieświadomy jej początku ani zakończenia. Naprawdę to nie Hakim był bezimienny, lecz ja. Istota znikąd, podążająca w nieznanym kierunku, bez wartej uwagi przeszłości i prawdopodobnie takiej samej przyszłości.
[...]
Wulkany wybuchają spektakularnie, tsunami spada niczym pięść demona, huragan zmusza smukłe palmy, by oddawały mu pokłony aż do ziemi, a piach zawłaszcza wszystko na swojej drodze. Powoli i metodycznie. Wysusza, dusi, zgniata w zupełnym milczeniu klepsydry przesypującej się aż do nieskończoności. I ta cisza razem z obojętnością są straszniejsze niż każdy z nagłych kataklizmów.
[...]
– Widzisz, przyzwoitym człowiekiem nie można być tylko trochę – spoważniał i popatrzył na mnie zimno – i tylko wtedy, gdy ci to akurat pasuje. Wasza tak zwana cywilizacja zatraciła
gdzieś to pojęcie, zgubiła w meandrach tanich analiz i autosugestii. Wmówiono wam, czym jest dobro, zło, cnota i grzech, zapomniano jednak o zwykłej, codziennej przyzwoitości. Ona nie lśni jak diament udawanego współczucia, nie działa charytatywnie w garniturze od Armaniego. Nie szczyci się górnolotnymi banałami. Po prostu jest, i koniec. A teraz powiedz mi – pociągnął mnie za rękę i spojrzał prosto w oczy – jesteś przyzwoitym człowiekiem?
Skrzydlaty przewodnik z Angels Rock.
[...]
Świat ponownie, udając powagę i zaaferowanie, weźmie udział w biegu donikąd. Przestrzeń ustąpi miejsca pustce wewnętrznej, rozleglejszej niż Sahara, bo paradoksalnie rzuceni na zupełne odludzie nie czuliśmy się tak dogłębnie samotni, jak wśród ludzi, przyjaciół, w pełnych gwaru centrach miast.
- Czy ty cały czas chcesz mi powiedzie - uśmiechnęła się kokieteryjnie - że seks w obliczu śmierci staje się o niebo lepszy? Intensywniejszy?
- Wyjęłaś mi to z ust - szepnął i nie był gołosłowny.
[...]
– Pobyt u Hakima niczego cię nie nauczył. Wciąż nie wiesz, jak obchodzić się z własną duszą i świadomością – powiedział, a po chwili dodał: – Taka jest kolej rzeczy, każde pokolenie rodzi się z jednej strony mądrzejsze, z drugiej głupsze.
Zapamiętajcie radę starego człowieka, jeśli złapało się w palce cienką nić jasności, promień szczęścia, należy go trzymać kurczowo. Ze wszystkich sił. Przy odrobinie nieuwagi tak łatwo wysuwa się z dłoni, i nie rzadko się zdarza, by można go było złapać powtórnie.
[...]
– Mimo wszystko zależało jej na mnie…
– Kochała wizję tego, czym moglibyście się stać – powiedział stanowczo. – Lecz pamiętaj, miłość ma niewiele wspólnego z wymuszonym kompromisem.
– Jesteś idealistą, a twoje teorie są utopijne – musiałem zaprotestować, w końcu cóż o związkach międzyludzkich mogła wiedzieć bryła metalu?
– Utopią jest próba zrozumienia drugiego człowieka, nakłonienie go do podobnych odczuć oraz myśli, podporządkowanie lub wymuszenie harmonii – odpowiedział, cedząc słowa. Najwyraźniej nigdy nie spotkał Chińczyków.
– Od wieków tak wygląda życie – pozwoliłem sobie na odrobinę cynizmu. – Czyżbyście tam na górze byli aż tak ślepi?
– Złoty środek – szepnął. – Życie na ziemi polega na dążeniu do stanu idealnego balansu. Na nim opiera się porządek.
rozmowa ze Skrzydlatym przewodnik z Angels Rock.
[...]
pustynia i miriady ziaren piasku ocierających się o siebie, turlanych przez wiatr, każde z nich jest inne, są ich nieskończone ilości, jednak w pojedynkę niewiele znaczą. Samotne, gnane nie wiadomo dokąd, bez znaczenia, zwykły kwarc – wynik naturalnej erozji. Patrząc z góry, nie dostrzegasz ich różnorodności. Ziarna zlewają się w jednolitą masę, która pożera oazy, dusi źródła i rozpełza się we wszystkie strony.