cytaty z książki "Harry Potter and the Goblet of Fire"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zagłuszanie bólu na jakiś czas sprawia, że powraca ze zdwojoną siłą.
Co ma być to bedzie, a jak już bedzie to trzeba sie z tym zmierzyć - powiedział Hagrid.
Jeśli chcesz poznać człowieka, patrz jak traktuje podwładnych, a nie równych sobie.
Nadejdzie czas, w którym będziecie musieli wybierać między tym, co słuszne, a tym, co łatwe.
Nie jest ważne, kto kim się urodził, ale czym się stał!
To dziwne, ale kiedy człowiek się czegoś boi i oddałby wszystko, byle tylko spowolnić upływ czasu, czas ma okropny zwyczaj przyspieszania swego biegu.
Ciekawość to nie grzech. Ale z ciekawością trzeba uważać.
Znasz swoją matkę, Malfoy, prawda ? - powiedział Harry. - Ma minę, jakby jej ktoś podsunął łajno pod nos... Czy ona zawsze ma taki wyraz twarzy, czy może tylko wtedy, kiedy jesteś w pobliżu ?
Nie lubię takich, którzy atakują, kiedy przeciwnik jest do nich odwrócony plecami (...). Tak robią tylko śmierdzące tchórze i szumowiny...
Ron wpatrywał się w Hermionę jakby zobaczył ją po raz pierwszy w życiu.
-Hermiono, Neville ma rację... przecież TY jesteś dziewczyną...
-Och, ale jesteś bystry- odpowiedziała jadowicie.
Będziemy na tyle silni, na ile będziemy zjednoczeni i na tyle słabi, na ile będziemy podzieleni. Lord Voldemort posiada wielki talent siania niezgody i wrogości. Możemy mu przeciwstawić tylko równie silne więzi przyjaźni i zaufania.
Oto nadszedł koniec. Nie ma żadnej nadziei... nie może liczyć na żadną pomoc. I kiedy słyszał, jak Voldemort podchodzi coraz bliżej, wiedział tylko jedno, a świadomość tego była ponad strach i rozum: nie umrze, klęcząc u stóp Voldemorta... Umrze wyprostowany, jak jego ojciec, umrze, próbując się bronić, nawet jeśli żadna obrona nie jest możliwa...
Tak trudno nam oprzeć się pokusie zrobienia wrażenia na innych, kiedy jesteśmy razem.
Prawda to cudowna i straszliwa rzecz, więc trzeba się z nią obchodzić ostrożnie.
- Pan chyba ŻARTUJE! - krzyknął Fred Weasley.(...) - Ja wcale nie żartuję, panie Weasley - powiedział - choć teraz, jak już pan o tym wspomniał, przypomniał mi się znakomity dowcip, który usłyszałem tego lata, o trollu, wiedźmie i krasnoludku, którzy wchodzą do baru i...(...)- Ee... ale może nie czas, żeby... - zmieszał się Dumbledore.
- Albusie, on powinien natychmiast... Spójrz na niego... już dość przeszedł tej nocy...
- Zostanie tu, Minerwo, bo musi wszystko zrozumieć - uciął Dumbledore. - Zrozumienie to pierwszy krok do pogodzenia się z tym wszystkim, a bez tego nie odzyska sił. Musi się dowiedzieć, kto i dlaczego poddał go tej ciężkiej próbie, którą właśnie przeszedł.
Pokłoń się śmierci Harry. To będzie szybkie... może nawet bezbolesne... nie wiem... nigdy nie umierałem.
(...)będziemy na tyle silni, na ile będziemy zjednoczeni, i na tyle słabi, na ile będziemy podzieleni.
Drzwi sowiarni otworzyły się z trzaskiem. Fred i Georgie przeszli przez próg.
-Co tu robicie?- zapytali równocześnie Ron i Fred.
-Wysyłamy list- odpowiedzieli równocześnie Harry i George.
-Co, o tej porze?- zapytali równocześnie Hermiona i Fred
Fred wyszczerzył zęby.
-No dobra, nie będziemy was pytać, jeśli wy przestaniecie pytać nas...
Okazało się zresztą, że wie o jednorożcach tyle, co o swoich ulubionych potworach, choć dawał jasno do zrozumienia, że nie są zbyt ciekawe, bo nie mają jadowitych kłów.
- Bierz ten puchar! - Nie - powtórzył Cedrik.(...)Cedrik nie żartował. Rezygnował ze sławy i chwały, jakiej Hufflepuff nie zaznał od stuleci.
(Reakcja Zgredka po otrzymaniu w prezencie pary skarpetek) - Sir, to bardzo uprzejme z pana strony! - zaskrzeczał, a oczy wypełniły mu się łzami. Skłonił się nisko przed Ronem. - Zgredek wiedział, że wielmożny pan musi być wielkim czarodziejem, bo przecież jest najlepszym przyjacielem Harry'ego Pottera, ale nie wiedział, żę wielmożny pan jest również tak wspaniałomyślny, tak szlachetny, tak szczodrobliwy...
Zostałem wyrwany ze swego ciała, stałem się czymś mniej niż duch, czymś mniej niż najmarniejsze widmo, ale jednak żyłem. Czym byłem, nawet ja sam nie wiem... ja, który zaszedłem dalej niż ktokolwiek inny na drodze do nieśmiertelności.
- Och, pani profesor, niech pani spojrzy! Tu mi wyszła jakaś planeta bez aspektów! Oooch, co to za planeta, pani profesor?
- To Uran, moja droga - powiedziała profesor Trelawney, zaglądając do jej horoskopu. - Uran, ważne ciało niebieskie.
- Czy ja też mogę sobie obejrzeć ciało Lavender? - zapytał Ron.
Lord Voldemort posiada wielki talent siania niezgody i wrogości. Możemy mu przeciwstawić tylko równie silne więzy przyjaźni i zaufania. Niczym są różnice w zwyczajach i języku, jeśli mamy takie same cele i otwieramy przed sobą serca.
Nauczył się już jednak w tym roku, że czas nigdy nie spowalnia biegu, kiedy czeka nas coś nieprzyjemnego...
- Dostałem awans - oznajmił(...), a ton jakim to powiedział, mógł sugerować, że właśnie został najwyższym władcą wszechświata.
(...) głos Cho dźwięczał mu w uszach za każdym krokiem. Z Cedrikiem. Z Cedrikiem Diggorym. A już zaczynał lubić Cedrika, już gotów był zapomnieć, że pokonał go w quidditchu i jest taki przystojny, taki popularny, kibicują mu prawie wszyscy. Teraz nagle uświadomił sobie, że tak naprawdę Cedrik jest bezwartościowym przystojniakiem, którego mózg nie wypełniłby kieliszka do jajka.
Zrozumiał, że staje wobec tego, przed czym Moody zawsze ich ostrzegał... wobec niemożliwego do zablokowania zaklęcia Avada kedavra, a Voldemort miał rację: tym razem nie było przy nim matki, która oddałaby za niego życie... Tym razem był zupełnie sam, pozbawiony jakiejkolwiek ochrony...