cytaty z książek autora "George Gordon Byron"
Lepiej jest płynąć, choć niebo się chmurzy,
Niż morskiej nigdy już nie doznać burzy
(...) Lepiej raz przepaść w zaburzone fale,
Niźli żyć gnijąc po trochu na skale.
Bo choć dla czasu staje się nicością, ona jest dla mnie całą wiecznością.
Radość kryją lasy, gdzie nie zbłądzą ludzie,
Rozkosz czeka na brzegu, co sam tkwi w bezkresie,
Jest gdzieś społeczność, której nikt nie budzi,
Gdzie głębin czuć bezmiar i fali ryk się niesie ;
Kocham ludzi wciąż silnie, lecz mocniej NATURE .
Serce w cierpieniach gdy samotność widzi, chcąc mieć pociechę, wszystkich znienawidzi.
Lepiej raz przepaść w zaburzone fale,
Niźli żyć gnijąc po trochu na skale.
A twarde serce gdy miłość skaleczy.
Tej rany nigdy już czas nie uleczy.
Walka o wolność, gdy się raz zaczyna,
Z ojca krwią spada dziedzictwem na syna,
Sto razy wrogów zachwiana potęgą,
Skończy zwycięstwem.
Jest pewna przyjemność w bezdrożnych lasach;
Jest upojenie na samotnym wybrzeżu;
Jest społeczność, gdzie nie ma intruzów;
Przy głębokim morzu i muzyce jego szumu;
Nie człowieka kocham mniej, lecz Naturę bardziej.
Zaiste, miłość jest świętym pożarem,
Iskrą zatloną w ogniach nieśmiertelnych,
Aniołów dobrem, Wszechmocnego darem,
Balsamem rajskim dla serc skazitelnych.
Dosyć jest wiedzieć, że nikt nie zagrzebie
Ducha swobody - chyba on sam siebie -
Bo własne tylko upodlenie ducha
Ugina wolnych szyję do łańcucha.
Dziś nic nie kocham ani nienawidzę,
Pychy nie czuję, nadziei nie widzę.
Bo kiedy ludzi zwiąże pamięć zbrodni,
Światu niezdatni, a nieba niegodni...
A przyszłość ludzi omamia z oddali:
Ani nie mogą być tym, czym być chcieli,
Ani też myśleć nie śmią, czym się stali
Leilo! byłaś myśli moich treścią,
Moją rozkoszą i moją boleścią,
Tyś była cnotą, ty zbrodniami memi,
Nadzieją w niebie, i wszystkim na ziemi!
Tak piękna jak ty nie była stworzona,
A jeśli jest gdzie, już nie dla mnie ona.
Nie chciałbym widzieć na ziemi i w niebie
Podobnej tobie, chyba samą ciebie.
Życia mojego okropne wypadki,
Łoże śmiertelne przyzywam na świadki,
Że ciebie dotąd kocham, jak kochałem.
Ty jesteś lubym serca mego szałem.
Jak król motylów, za wiosny powrotem,
Na skrzydłach jasnych purpurą i złotem
Znad szmaragdowej Kaszemiru błoni
Wzlatuje, dzieci wabiąc do pogoni,
I z ziół na zioła, i z kwiatów na kwiaty
Ciągnie myśliwców, i myli ich czaty,
Wreście uleci i niknąc w obłoku
Zostawia żałość w sercu i łzy w oku:
Podobnie piękność wabi starsze dzieci,
Tak bystro lata i tak wdzięcznie świeci,
To łowców trwoży, to nadzieją mami,
Gonią wesoło- łowy kończą łzami.
Lecz jeśli w ręce mysliwemu wpada,
I motylowi, i piekności biada!
Chcąc uciec darmo skrzydełka natęża,
Igraszka dziecka lub ofiara męża.
Cacko za którym żądza chciwie goni,
Straciło urok, gdy je mamy w dłoni-
A gdy wdzięk barwy i świeżość przeminie,
Rzucim, niech leci- lub samotnie ginie.
Gdy skrzydła zranisz, gdy serce zakrwawisz,
Czyli ofiarom swobodę zostawisz?
Motyl odartym skrzydełkiem czyż może
Latać jak dawniej z fijołków na róże?
Z pięknością, w jednej uwiędłą godzinie,
Czyż razem pokój na wieki nie zginie?-
Zgraja motylów, co pod niebem lata,
Nie szuka w dole zranionego brata.
Płeć piekna dla nas ma litości tyle,
Lecz dla płci własnej ma serce motyle!
Piękność nad każdym nieszczęściem łzy leje,
Nad sióstr upadkiem- tylko się zaśmieje.
Cacko, za którym żądza chciwie goni,
Straciło swój urok, gdy je mamy w dłoni -
A gdy wdzięk barwy i świeżość przeminie,
Rzucim, niech leci - lub samotnie ginie.
I tego dożył! żem stał się straszydłem,
Jestem dla ludzi jako ptak złowrogi.
Prawda, że miałem drapieżność jastrzębia,
Żem latał niszcząc i lejąc krwi strugi,
Alem się uczył kochać od gołębia,
Umrę nie znając, co kochać raz drugi.
ADAM: Mój pierworodny, Kainie, ty milczysz?
KAIN: Cóż bym miał mówić?
ADAM: Modlić się.
KAIN: Was dosyć.
ADAM: Myśmy się szczerze modlili.
KAIN: I głośno! Jam słyszał.
ADAM: I Bóg, mam nadzieję.
ABEL: Amen!
ADAM: A ty, mój starszy synu, milczysz ciągle?
KAIN: Najlepiej czynię, gdy milczę!
ADAM: Dlaczego?
KAIN: Bo nie mam o co prosić.
ADAM: Nie masz za co dziękować?
KAIN: Za nic!
ADAM: Wszak żyjesz?
KAIN: Wszak umrę!
Ach serce chore na wewnętrzne rany
Nie dba na żaden cios z zewnątrz zadany!
Gdy ludzie byli ziemi swej godni?-
Dziś, do niczego nie zdatni - prócz zbrodni.
Nim puścisz się pomyśl dwukrotnie, czy takie szczęście, szczęściem jest istotnie.
Bo nie dzielone - każde czucie nudne,
I szczęście, samo do zniesienia trudne!
Serce w cierpieniach gdy samotność widzi,
chcąc mieć pociechę wszystkich znienawidzi.
Że Ciebie dotąd kocham, jak kochałem
Ty jesteś lubym serca mego szałem.
(...) wiedza nie jest szczęściem, lecz tylko przemianą jednej niewiadomości w niewiadomość inną.
Człowiek powinien zrobić dla ludzkości coś więcej, niż pisać wiersze.
Tu kwiecie samo dokoła wynika,
Za tyle wdzięków, za taką obfitość
Uprasza tylko człowieka o litość.
Nigdy nie jest za późni
Do pojednania siebie z własną duszą,
a duszy z niebem. Czy nie masz nadziei.