cytaty z książek autora "Peter Singer"
Jeśli istota cierpi, nie może być moralnego usprawiedliwienia dla odmowy wzięcia tego cierpienia pod uwagę.
Nie wszyscy członkowie gatunku Homo sapiens są osobami, a nie wszystkie osoby należą do gatunku Homo sapiens.
Krótko mówiąc, ewolucja nie jest rzeczą świętą. Ewolucji nie cechuje też żadna mądrość. Przypisywanie takiej cechy ślepemu procesowi doboru naturalnego może mieć znaczenie wyłącznie metaforyczne, co powinniśmy sobie dobrze uświadomić, by nie dać się zwieść pozorom. Ewolucja wcale nie minimalizuje cierpienia. nie gwarantuje przeżycia naszego ani żadnego innego gatunku. Mądry bądź głupi może być człowiek, lecz nie ewolucja.
Kiedy szwedzki biolog Karol Linneusz podał nowy system klasyfikacji roślin i zwierząt na gatunki, rodzaje, rodziny, rzędy, gromady i królestwa, zorientował się, że na podstawie stworzonych przez siebie kryteriów można zaliczyć człowieka i szympansa do tego samego rodzaju. Myśl ta wzbudziła w nim wielki niepokój, ponieważ była sprzeczna z zagorzale bronioną przez szwedzki Kościół luterański i inne Kościoły nauką, że człowiek powstał dzięki odrębnemu aktowi stworzenia. A zatem Linneusz zawiesił swe kryteria i sklasyfikował człowieka nie tylko jako należącego do oddzielnego rodzaju Homo, ale nawet do osobnej rodziny, Hominidae.
(...)sam fakt bycia żywą istotą ludzką nie rozstrzyga jeszcze, czy pozbawienie jej życia jest złem moralnym.
Jeśli wyższy stopień inteligencji nie upoważnia żadnego człowieka do wykorzystywania innych ludzi dla własnych celów, jak może upoważniać ludzi do wykorzystywania zwierząt?
Tak długo, jak jedzenie mięsa będzie uznawane za akceptowalne, zwierzętom hodowlanym pisane jest uprzedmiotowienie.
W żaden sposób nie da się uzasadnić moralnie lekceważenia cierpień jakiegokolwiek żywego stworzenia. Niezależnie od tego, jaka jest jego natura, zasada równości wymaga, by jego cierpienie liczyło się tak samo jak cierpienie każdej innej istoty żywej.
Miło jest nam myśleć o sobie jako o ulubieńcach wszechświata. Nie chcemy myśleć o sobie jako o gatunku zwierzęcym. Ale naprawdę między nami i innymi zwierzętami nie ma przepaści nie do przekroczenia. Mamy ze sobą wiele wspólnego. Zwierzęta o najwyższym stopniu inteligencji mają życie umysłowe i emocjonalne pod każdym istotnym względem takie samo lub nawet przewyższające życie najbardziej upośledzonych umysłowo ludzi. Nie jest to mój subiektywny sąd oceniający. Jest to sprawa faktów, które mogą być poddane testom i wielokrotnie zweryfikowane. Jedynie nasza ludzka arogancja uniemożliwia nam ich dostrzeżenie.
Jest możliwe, by nadać terminowi "istota ludzka" precyzyjne znaczenie. Możemy używać go jako ekwiwalent do "przedstawiciel gatunku Homo sapiens". To, czy istota jest przedstawicielem danego gatunku, może być określone naukowo, przez zbadanie natury chromosomów w komórkach żywego organizmu. W tym sensie nie ma wątpliwości, że od pierwszego momentu swego istnienia embrion powstały z ludzkiego plemnika i komórki jajowej jest istotą ludzką; i to samo jest prawdą w wypadku najgłębiej i nieodwracalnie niepełnosprawnych intelektualnie istot ludzkich, nawet jeśli chodzi o niemowlę, które urodziło się bez mózgu.
Pomaganie nie jest, jak się konwencjonalnie myśli, czynem charytatywnym, który chwalebnie wykonać, ale nie jest źle nie wykonać; jest ono czymś, co każdy powinien zrobić.
Rasiści łamią zasadę równości, nadając w sytuacji konfliktu większe znaczenie interesom własnej rasy. Seksiści naruszają zasadę równości, faworyzując przedstawicieli własnej płci. Szowiniści gatunkowi przyznają interesom członków własnego gatunku pierwszeństwo przed ważniejszymi interesami istot innych gatunków. Schemat zawsze jest ten sam.
Stephen Clark, profesor filozofii na Uniwersytecie w Liverpoolu, i R. I. M. Dunbar, profesor antropologii przyrodniczej w University College w Londynie, twierdzą ostatnio, że podział na gatunki nie oddaje naturalnego porządku rzeczy ani nie odzwierciedla rzeczywistego świata, lecz raczej subiektywne sądy osób, które przeprowadzają klasyfikację. Przyroda nie ustanowiła granic między gatunkami; są one jedynie odbiciem naszego sposobu klasyfikowania istot żywych.
Przedkładamy interesy rodaków nad interesy obywateli innych krajów - nie chcemy zaszkodzić amerykańskiej gospodarce, choćbyśmy mieli nawet sprowadzić powódź na mieszkańców Bangladeszu; nie narażamy życia żołnierzy wojsk NATO, nawet jeśli wskutek tego śmierć poniesie wielu niewinnych ludzi w Kosowie; wolimy również pomagać potrzebującym w kraju niż za granicą. Jednocześnie większość z nas bez wahania podpisuje się pod deklaracjami głoszącymi, że wszyscy ludzie mają określone prawa, a każde ludzkie życie posiada tę samą wartość.
Jeżeli zaspokajamy własne kaprysy, podczas gdy ludziom grozi śmierć głodowa, a pewne agencje mogłyby z rozsądną skutecznością zamienić nasze skromne dary pieniężne w życiodajny pokarm i lekarstwa, to jak możemy uważać się za lepszych od człowieka, który obojętnie mija tonące dziecko?
Psychologowie stoją więc przed szczególnie dotkliwym dylematem: albo zwierzę nie jest do nas podobne - a wtedy nie ma powodów do eksperymentowania na nim, albo jest podobne - a wtedy nie należy dokonywać na nim eksperymentów, które wywołałyby oburzenie, gdyby zostały przeprowadzone na człowieku.
A zatem, kiedy powinno się kłamać? Wtedy, gdy konsekwencje niekłamania są gorsze od konsekwencji kłamstwa. W przeciwnym wypadku mielibyśmy do czynienia z adoracją zasady kosztem interesów innych ludzi.
Kiedy myślimy o sobie jako o członkach narodowej społeczności, wszystko jest w porządku, dopóki oznacza to wykroczenie poza bardziej ograniczony system lojalności plemiennych. Kłopot pojawia się jednak, gdy w ten sposób tworzymy bariery odgradzające nas od reszty świata.
Etyka nie wymaga od nas wyeliminowania osobistych relacji i stronniczych uczuć, ale wymaga, byśmy zanim coś zrobimy, ocenili moralne roszczenia wszystkich dotkniętych przez nasze działanie, z zachowaniem pewnego dystansu wobec naszych uczuć dla nich.
Musimy postrzegać ludzi jako jednostki, jeśli chcemy wiedzieć, kim naprawdę są, a nie jedynie przyklejać im etykietkę "kobieta" czy "mężczyzna", i elastycznie podchodzić do ról odgrywanych przez kobiety i mężczyzn: by każdy mógł robić to, co najlepiej potrafi.
Tak czy inaczej, na poziomie praktycznych zasad moralnych byłoby lepiej odrzucić zupełnie zabijanie zwierząt na pożywienie, jeżeli ktoś nie musi tego robić, by przeżyć. Zabijanie zwierząt w tym celu powoduje, że myślimy o nich jako o przedmiotach, których możemy używać tak, jak nam się podoba. Ich życie liczy się wtedy mało przeciw naszym zaledwie chęciom. Dopóki będziemy używać zwierząt w ten sposób, zmiana naszego stosunku do nich na taki, jaki powinniśmy mieć, będzie zadaniem niewykonalnym. Jak można skłonić ludzi do szanowania zwierząt i troszczenia się na równi o ich interesy, skoro jedzą je nadal wyłącznie dla własnej przyjemności? By doprowadzić do należytego traktowania zwierząt, włączając w to niesamoświadome, najlepiej byłoby stworzyć prostą zasadę unikania zabijania ich na pokarm.
W piątym wieku przed naszą erą chiński filozof Mozi, przerażony zniszczeniami spowodowanymi przez wojnę, szalejącą w jego epoce, zapytał: "Czym jest droga powszechnej miłości i wzajemne korzyści?". I zaraz odpowiedział na własne pytanie: "Polega ona na tym, by traktować obce państwa jak swoje własne".
Szowinizm gatunkowy pozwala naukowcom traktować zwierzęta doświadczalne jak elementy wyposażenia, narzędzia laboratoryjne, a nie żywe, cierpiące stworzenia. Na przykład we wnioskach o granty ze środków publicznych zwierzęta wymienia się w rubryce "wyposażenie" obok probówek i przyrządów pomiarowych.
Łatwo nam krytykować uprzedzenia naszych dziadków, od których uwolnili się już nasi ojcowie. Trudniej zdobyć się na dystans w stosunku do własnych poglądów i wartości, tak aby móc bez emocji doszukać się w nich uprzedzeń.
Czy płód jest istotą tego rodzaju, że jego życie powinniśmy chronić wszelkimi siłami? Jeśli tak, to czy należy podejmować te wysiłki nie bacząc na koszty? Czy powinniśmy zwyczajnie ignorować tych, których za pomocą owych środków można by było uratować?
Trudną kwestią jest nie to, czy cel może kiedykolwiek usprawiedliwić środki, ale które środki są usprawiedliwione przez które cele.
Maleńki, bardzo niedojrzały noworodek na oddziale intensywnej terapii nazajutrz po narodzinach niewiele różni się od płodu, nad usunięciem którego Peggy i Robert zastanawiali się na dzień przed jego urodzeniem się.
(...)tym, o co naprawdę się troszczymy - i o co troszczyć się powinniśmy - jest raczej osoba niż ciało. Możemy szanować martwe ciało, ale troszczyć się powinniśmy o świadomą istotę.