cytaty z książki "Wyznania buddyjskiego ateisty"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Innymi słowy, gdy przyjdzie co do czego, możemy polegać jedynie na wartościach i praktykach, które udało się nam przyswoić i zastosować w życiu. Ani Budda, ani Sangha nic tutaj nie pomogą. Człowiek jest zdany tylko na siebie.
Uważność wobec cierpienia nie prowadzi jednak do chorobliwej rozpaczy. Im bardziej zakorzeni się w nas świadomość przygodności rzeczy, tym mniej tragiczny i irytujący wydaje nam się ból (wiemy przecież, że przeminie). Tym bardziej przemawiają do nas proste radości: patrzenie na rozkwitający pęd, szum fali rozbijającej się o brzeg, dotyk dłoni drugiego człowieka (to wszystko również przeminie). Tragizm życia ukazany w wielkich dziełach z dziedziny muzyki, teatru i literatury potrafi zrodzić niepokojące piękno szczególnego rodzaju. Autoportret Rembrandta, adagio z późnego kwartetu Beethovena, agonia Leara nie załamują nas, lecz uwznioślają. Poruszają w nas najgłębsze pokłady, rozbudzają żywą świadomość tego, czym jest życie. Życie, nie śmierć.
Wyrastamy z zainteresowania zamkami z piasku; tak samo rezygnacja z pragnień nie musi się wiązać ze szczególnym objawieniem. Dla tego, kto przechodzi taką przemianę, proces może być niezauważalny.
Nie jestem jedyny, który cierpi. Ty też cierpisz. Cierpi każda czująca istota.
Obciąłem sięgające ramion włosy, w których zagnieździły się wszy, przyhamowałem z haszyszem, kupiłem zestaw paciorków do modlitw i zacząłem rozszyfrowywać alfabet tybetański.
Od wczesnych lat nie dawało mi spokoju to, że bardzo rzadko przeżywam chwile prawdziwego zadowolenia. Zdawałem sobie sprawę, że zmartwienia nieustannie dają o sobie znać albo w samym środku, albo przynajmniej na obrzeżach mojej świadomości. Pamiętam, jak leżałem nocą, próbując zatrzymać natłok niepokojących myśli. Byłem zdumiony, że szkolni nauczyciele nie potrafią udzielić odpowiedzi na - jak mi się wydawało - najważniejsze pytania: dlaczego byciu żywym człowiekiem towarzyszy to powodujące mdłości i dezorientację poczucie braku bezpieczeństwa?
A jednak Dhamma Gotamy to coś więcej niż zbiór aksjomatów. Należy ją przeżywać, a nie tylko przyjąć i pokładać w niej wiarę. Wymaga, aby człowiek zaakceptował doczesny świat z całą jego przygodnością i specyficznością, z całą jego niejednoznacznością i wadami. Wymaga niezłomnej uczciwości wobec samego siebie, gotowości do skonfrontowania się z naszymi najgłębszymi lękami i pragnieniami, odwagi, aby oprzeć się pokusie ucieczki do bezpiecznego "miejsca". Nawołuje nas, abyśmy w samym środku mozołu i zamętu precyzyjnie zwracali uwagę na to, co się dzieje, abyśmy położyli kres skłonności do podążania za reaktywnymi wzorcami nawykowymi, abyśmy ustosunkowywali się do wszystkiego z nieruchomej i mądrej perspektywy "podstawy".