Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił Nikola Sellmair 7,0
ocenił(a) na 82 lata temu "Jestem waszym bogiem – powiedział Amon Göth do więźniów w dniu objęcia obozu w Płaszowie. – W dystrykcie lubelskim wykończyłem sześćdziesiąt tysięcy Żydów, teraz kolej na was”. Echa tych słów pobrzmiewają w mojej głowie podczas całej lektury książki "Amon. Mój dziadek by mnie zabił" Jennifer Teege i Nikoli Sellmair. W tym pamiętniku noszącym znamiona reportażu Teege odmalowuje odczucia, jakie towarzyszyły jej od momentu, gdy przypadkowo natrafiła na książkę, z której dowiedziała się, że jest wnuczką Amona Götha.
Wszystko na jej drodze do odnalezienia bliskości z biologiczną matką jest naznaczone rozkładem, piętnem Amona, owiane tajemnicą. Babka Ruth Irene zostawia we wnuczce wspomnienie bliskości i troski, a z kart książek i na łamach wywiadów okazuje się partnerką zbrodniarza, zapatrzoną w niego do końca swoich dni. Matka, która czuje winę ojca, nie potrafi go jednocześnie nie kochać, bo to przecież nie tylko bestia, ale też ojciec. Wreszcie sama Jennifer szukająca bliskości z biologiczną linią kobiet w tej rodzinie, unoszona na falach życia to w górę, to w dół. Niby chce żyć, być, a z drugiej strony i ona nie uchroni się przed cieniem czynów zbrodniarza.
Historia jedna z tych najtrudniejszych. Kiedy dziedziczymy ciężkość win ojców. W głowie tli się nam wciąż historyczna odpowiedzialność za to, co się wydarzyło i pytanie, czy w naszym życiu poprzez geny może uaktywnić się to samo szaleństwo, jakie wykazywali przodkowie.
Po lekturze nie sposób pozbyć się uczucia dojmującego smutku, beznadziei, samotności. Ciemnoskóra Jennifer dzieli się swoją historią z żydowskimi przyjaciółkami i staje pod pomnikiem w Płaszowie z potomkami ofiar, składając im kwiaty na znak pamięci o tragedii. Mimo to wciąż w czytelniku pozostaje uczucie osobności bohaterki, bo z matką ani biologicznym ojcem nie udaje się odbudować takich relacji, za którymi tęskni kobieta.
"Boskość" Amona w Płaszowie siała śmierć, a jego rodzina to samotne atomy pełne smutku i bólu, pokryte prochami zniszczenia. Odnoszę wrażenie, że niezależnie jakie starania podejmowałyby matka i córka, piętno Amona obróci ich próby odbudowania relacji rodzinnych w gruzowisko, na którym nic już nie rozkwitnie.