Podróż ku nieskończoności Jane Hawking 7,1
ocenił(a) na 67 lata temu Żona Hawkinga napisała bardzo szczerą i bardzo długą (ponad 500 stron) autobiografię, w której głównie:
a) opowiada, jak im było ciężko;
b) żali się, że nikt jej nie doceniał;
c) pokazuje, jak bardzo czuła się niedowartościowana przy sławnym mężu.
Na początku jej współczułam. Potem zaczęła mnie drażnić. A na końcu, gdy zasugerowała, że większość niepełnosprawnych w związkach jest zdradzanych, po prostu mnie wkurzyła. Sama, opiekując się Stephenem, mieszkając z nim i płodząc z nim dzieci, miała kochanka - i to takiego, który regularnie i jawnie bywał w ich domu. To było w porządku, ale gdy Hawking związał się ze swoją pielęgniarką, jego żona poczuła się dotknięta do żywego.
"Nie mogłam mu tego odmówić i gotowa byłam zaakceptować ten stan rzeczy - na takiej samej zasadzie, na jakiej on wielkodusznie nie sprzeciwiał się mojemu związkowi z Jonathanem - pod warunkiem jednak, że będzie się to odbywało dyskretnie i nie stworzy zagrożenia dla naszej rodziny, naszych dzieci i naszego domu oraz nie zniszczy ustalonego w takich bólach grafiku pielęgniarek" - napisała. Trudno w to uwierzyć, ale tak niektórzy postrzegają troskę o rodzinę. Nieważne kto z kim sypia, ważne natomiast, by zachować pozory normalności i by z zewnątrz wszystko wyglądało idealnie.
Nie jestem Jane. Nie mogę jej oceniać, bo nie żyłam jej życiem. Ale z tego, co napisała, wyłania się osoba mocno pogubiona, zakompleksiona, a momentami - nawet zakłamana. Jestem ciekawa, czy udało jej się odnaleźć w drugim małżeństwie, czy po prostu "ten typ tak ma".
Teraz chciałabym, by Hawking napisał autobiografię. Pewnie jednak tego nie zrobi, bo faceci po prostu o pewnych rzeczach nie mówią. I Jane chyba też nie powinna.