Najnowsze artykuły
- ArtykułyCosy crime, czyli kryminał kocykowy: 7 książek o bezkrwawych zbrodniachAnna Sierant52
- ArtykułyCzytamy w weekend. 11 października 2024LubimyCzytać388
- ArtykułyNoc Bibliotek już dzisiaj! Sprawdź, jakie atrakcje czekają na odwiedzających!LubimyCzytać2
- Artykuły„Co porusza martwych” – weź udział w quizie i wygraj pakiet książekLubimyCzytać28
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Leon Chajn
3
7,6/10
Pisze książki: historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,6/10średnia ocena książek autora
10 przeczytało książki autora
21 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Wolnomularstwo w II Rzeczypospolitej Leon Chajn
8,3
Nie wiem, czy doczekamy się kiedyś równie znamienitych znawców wolnomularstwa co Pan L. Chajn. Badacz mogący być przykładem dla piszących (z jakichkolwiek dziedzin),od których winno się wymagać rzetelnej, w miarę możliwości - dość obiektywnej oceny opisywanego zjawiska i doskonałego warsztatu pracy.
Opisywanie stowarzyszeń, organizacji czy klubów o charakterze konspiracyjnym czy ukrytym jest niezwykle trudne. Wielu nie tylko dało się zwieść swoim rozmówcom, ale przedkładało (i nadal to robi) czytelnikom swoje domysły jako fakty. Chajn zdecydowanie tak nigdy nie robił. Jeśli nie był pewien jakiejś informacji w 100%, po prostu jej nie umieszczał. Docierał do interesujących źródeł, zadawał sobie trud jeżdżąc za granicę.
Zaznaczę, że nie jestem wrogo nastawiona do książek traktujących o masonerii negatywnie. Jestem jednakże zwolenniczką tworzenia debaty. Większość książek o tej tematyce pochodzi z kręgów katolickich (nic do tego nie mam, ale jeśli jestem laikiem z danego tematu, słucham wszystkich),bywają one niestety obciążone emocjonalnie i to znacznie.
Wracając do Pana Chajna, polecam! Wiem, że studenci podejmujący się tegoż niezwykle trudnego tematu miewają problemy. Muszą pisać swoje prace pod kierownictwem samych masonów (nastawionych do owych studentów jak kot do psa),a do czego to prowadzi - można się "dodumać". Będzie więc to bardzo dobra lektura pomocnicza. Dodatkowo polecam po prostu ludziom zafascynowanym przedmiotem.
Wolnomularstwo w II Rzeczypospolitej Leon Chajn
8,3
Cudownie to wszystko po polsku pokomplikowane.
Pan Leon zanim na serio zabrał się za zgłębianie i nie bójmy się tego słowa ocieplanie wizerunku masonerii wśród mieszkańców Lechistanu, prowadził działalność na wielu odpowiedzialnych odcinkach.
Takich jak na przykład politrukowanie w 1szej armii lwp. Lub potem, w najciemniejszych latach stalinizmu posada w ministerstwie sprawiedliwości, które w owych ciekawych czasach o sprawiedliwość (pomijajac jej dość subiektywnie pojmowana dziejowa odmianę) zabiegało raczej w ostatniej kolejności. Potem Pan Leon był kierowany na równie odpowiedzialne, acz nie tak frontowe odcinki. Zakończył swój urzędowy żywot krzepko dzierzac lejce archiwum państwowego. I żaden tam Moczar czy inny Gomułka Pana Leona z siodła wysadzić nie zdołał.
W międzyczasie począł zaś syna Józefa. Syn z pewnością odziedziczył po tacie gen obalacza dynastii, co uczyniło jego życiorys na swój przewrotny sposób kalka ojcowego. KOR - osrodek dla internowanych w stanie wojennym - sekretarzowanie w fundacji Batorego.
Ale właściwie czemu czynię tu sobie bezczelnie osobiste wycieczki po biogramie Autora?
Ano chyba dlatego, że ujęła mnie muszę przyznać wizja starszego pana, który po latach niełatwej przeciez walki o budowę sprawiedliwości społecznej w dorzeczu Wisły i Odry, w jesieni swojego życia miast oddać się hodowli róż i kolekcjonowaniu sztuki ludowej, zajął się studiami nad masoneria. Żyjąc sobie spokojnie w PRL, który to system jak przecież wiemy do tajnych związków miał stosunek średnio entuzjastyczny.
A trzeba powiedzieć, że Pan Leon zajął się sprawą poważnie i z sercem. O czym z pewnością zdają się zaświadczac: A. Zaprawdę imponujące źródła i bibliografia B. Nieskrywana sympatia do koncepcji dorosłych facetów ubranych w groteskowe fartuchy i bawiących w konspiracje.
Zatem nasze, cudowne polskie paradoksy.
Pomijając powyższe książka zawiera materiał imponujący rozlegloscia, a opowiedziany bez specjalnej zacieklosci i ostatecznie prowadzi czytelnika do konstatacji, że niewielu nosicieli znanych, przedwojennych nazwisk nie miało za sobą choćby epizodu pod znakiem kielni i mlotka.
Plus jednak dość zaskakująca wizja kongresu wersalskiego.