Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Pochłonęłam w 3 dni i mogę śmiało przyznać, że takich książek już w tych czasach nie piszą. Piękne kwieciste zdania i wplecione w nie metafory oraz wyrazy, które pobudzają wyobraźnię. Styl pisania i historia skojarzyła mi się z książką "Indiańska Zdobycz" B. Williams. Postacie opisane naprawdę dobrze, świetnie było widać oraz czytać przemianę charakterów głównych bohaterów oraz ich zagubienie w tym kim naprawdę są i w jaki sposób mają się identyfikować. Co jest w życiu ważne, a co okazało się marną imitacją czegoś wartego? Ich kłótnie podsycały tylko przyjemność z czytania tej historii. Nie raz się uśmiałam. Momentami musiałam przeczytać fragment dwa razy i upewnić się czy przypadkiem nie przeczytałam któryś słów opatrznie. Ich sposób docierania się było tego warte. Jedynie pod koniec zaczęło się coś ślimaczyć, ale później wszystko wróciło na swój właściwy tor. Nie wiem co mam jeszcze napisać, może po prostu to, że jest to naprawdę świetnie napisana książka do tego, aby umilić sobie wieczory. Ja bawiłam się przy niej bardzo dobrze i na pewno, za jakiś czas wrócę do niej, aby jeszcze raz przeczytać historię dwóch silnych, ścierających się ze sobą temperamentów. A no i muszę skomentować okładkę. Okropna. Kto wpadł na taki pomysł? Wygląda jak kartka walentynkowa. Na domiar tego wszystkiego, postacie na niej zawarte nie obrazują postaci z opowieści. Główny bohater powinien być blondynem, a bohaterka brunetką z kasztanowymi lokami. Pierwszy raz, jak zobaczyłam tą okładkę, to bardziej mnie ta książka do siebie zniechęciła, niż zachęciła. Dlatego przeczytałam ją dopiero po pół roku od momentu zakupu. Zostawiłam ją sobie prawie na sam koniec i może było warto :)