Wzór ignorancji i braku spostrzegawczości; instruktaż jak sklecić reportaż z niczego. Autorka po kilku latach spędzonych w Pakistanie opisuje kraj m.in. na podstawie tego, co oglądała w telewizji, a brak treści i niepowiązane ze sobą epizody wspomnień próbuje skleić za pomocą lokalnych przepisów kulinarnych. Niestety, pod koniec książki, zaledwie 150-stronicowej zresztą, nawet kulinariów zaczyna autorce brakować. W efekcie powstał bardzo lichy, źle doprawiony i rozcieńczony na wodzie rosół literacki. W dodatku ugotowany na resztkach ze studenckiej lodówki.
Książka zawiera wyrwane z życia Autorki opisy sytuacji jakie przeżyła ona podczas pobytu w Pakistanie. Pomiędzy krótkimi rozdziałami brak jest większego związku. Plusem jest dużo przepisów kulinarnych, jednakże kuchnia pakistańska nie stanowi tutaj istotnego elementu. Dla mnie dziwna pozycja, napisana bez pomysłu, tak jakby na szybko powstał pomysł na jakąś książkę i tak oto powstała. Nic nowego nie wnosi, słabo napisana, nie wciągająca. Generalnie pozycja w mojej ocenie słaba.