Partyzancki kraj Jerzy Markiewicz 8,0
„Partyzancki kraj” to niezwykle drobiazgowa i szczegółowa relacja wydarzeń związanych z działaniami partyzanckimi na południowej Lubelszczyźnie. Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu opisywane są bitwy i akcje dywersyjne związane z partyzancką AK, BCh, AL i radzieckiej. Czyta się to z wielkim zainteresowaniem, bo autor nie skupia się tylko na suchych faktach i nie robi z książki kalendarium, ale bardzo często, jeżeli to tylko możliwe, przytacza relacje naocznych świadków lub uczestników, i dokonuje analiz i ocen sytuacji. Swoją drogą, Jerzy Markiewicz wykonał tytaniczną pracę i zebrał ogromną ilość partyzanckich wspomnień i relacji.
Czytając tę książkę szczególnie interesowałem się dwoma aspektami: przedstawieniem działań partyzanckich w lasach janowskich oraz tym jak książka wytrzymuje próbę czasu; napisana była wszak w roku 1980 – w czasach głębokiej komuny.
Jeżeli chodzi no pierwszy aspekt, to nie jest źle, chociaż mogło być lepiej. Serce Markiewicza było w Puszczy Solskiej i to widać. Zamojszczyzna, oraz walki AK i BCh na tym terenie to jego konik. Lasy Janowskie i zachodnia część Lubelszczyzny potraktował kronikarsko, rzetelnie, ale sucho, brakowało tego polotu i szczegółowości. Jednak mimo wszystko jest o czym czytać, wiele ciekawych cytowanych raportów i wspomnień. Np. bitwa na Porytowym Wzgórzu i okoliczności ją poprzedzające są tu bardzo szczegółowo opisane.
Co do drugiego aspektu, to jest naprawdę całkiem dobrze. Podczas lektury ma się odczucie, że autor wie, że jest ograniczony, że wszystkiego nie może napisać, że nie może wspomnieć np. o działaniach partyzantów Narodowych Sił Zbrojnych. To odczucie wywodzi się z tego, że dostajemy naprawdę rzetelną, szczegółową i drobiazgową informację o działaniach AK i BCh. Oczywiście są też wzmianki o AL i partyzanckich oddziałach radzieckich, ale przy partyzantce AK i BCh wypadają blado. Autor tak jakby nadrabiał szczegółowością tam gdzie pozwolono mu przez szczelinę wejść. Dodatkowo rozpychał ją i upychał w środku najwięcej jak się dało. W porównaniu do agitacyjnej książki Waldemara Tuszyńskiego „Lasy Janowskie i Puszcza Solska”, „Partyzancki kraj” to wyższa liga, nie ta półka.
Jedną trzecią tej książki, a ma ona 600 stron, zajmują indeksy, przypisy, kalendarium i archiwalne zdjęcia.