QQ Sweeper #1 Motomi Kyousuke 6,7
ocenił(a) na 65 lata temu Całą recenzję znaleźć można na:
https://alkuszowerozkminy.blogspot.com/2018/11/qq-sweeper-recenzja.html
Fumi przez swoją sytuację życiową zmuszona jest przenieść się do nowej szkoły. Tam poznaje tajemniczego chłopaka - Kyuutarou - który na początku wydaje się ekscentrycznym, ale jednak zwykłym, mrukliwym sprzątaczem. Szybko okazuje się jednak, że to, co robi, nie jest tylko zamiataniem kurzy, a oczyszczaniem ludzkich serc z negatywnych emocji, które mogą prowadzić do złych uczynków, a które ukazują się bohaterom w postaci robaków.
Nie zaznajomiłam się wcześniej z opisem "QQ Sweepera", także nieszczególnie wiedziałam, czego się spodziewać, ale to, co mimowolnie wywnioskowałam z ilustracji na obwolucie pierwszego tomu, bardzo różniło się od tego, co finalnie otrzymałam. Myślałam, że będzie to manga z mocnym naciskiem na sprzątanie, bez żadnego parcia na fantasy, a im dłużej czytałam, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, jak bardzo się myliłam. O ile we wstępie wspomniałam, że nie darzę shoujo jako gatunku jakąś szczególną sympatią, tak tutaj muszę dodać, że shoujo w połączeniu z mocami nadprzyrodzonymi wydaje mi się jeszcze mniej zachęcające. Nie chcę w tym momencie napisać, że ze względu na ten motyw "QQ Sweeper" mi się nie podobał, bo to moje bardzo osobiste preferencje, do tej pory nie mogę jednak pozbyć się tej uporczywej myśli z tyłu głowy, że bez niego mogłoby być lepiej.
Z drugiej strony nie mogłabym jednak napisać z czystym sumieniem, że przez ten motyw ta manga mi się nie podobała. Dzieła Kyousuke Motomi mają w sobie to coś, co sprawia, że czyta się je naprawdę przyjemnie, nawet jeśli nie są one jakimiś górnolotnymi, odkrywczymi komiksami. Tak samo było w tym przypadku - "QQ Sweeper" to całkiem zwyczajne shoujo, przy którym można miło spędzić czas, ale które po lekturze raczej nie stanie się naszą ulubioną mangą na świecie.
Autorka momentami próbuje trochę walczyć z typowymi shoujo schematami - na pewno niejednemu z Was zdarzyło się mocno irytować podczas lektury jakiejś mangi, w której główna bohaterka była ciapowata i płaczliwa, a zdarza się to szczególnie przy romansidłach. Fumi do takich charakterów na szczęście nie należy, bo potrafi pokazać pazurki, a przez swoje dziwaczne marzenie życiowe, którym jest znalezienie dla siebie bogatego męża (i do którego bohaterka autentycznie dąży!),wydaje się od razu sympatyczniejsza. Z drugiej strony mamy Kyuutarou - chłopaka, który najwyraźniej miał być mrukliwym i poważnym przystojniakiem, ale podczas lektury nieraz odnosiłam wrażenie, że jego obraz gdzieś autorce czasami umykał. Wszędzie byłam zapewniana, że tytułowy Q jest zamkniętym w sobie, trochę gburowatym bohaterem, a on po chwili burzył ten obraz, to stając się zbyt wylewnym czy też uczuciowym. Być może to też była próba autorki, żeby z innej strony spojrzeć na schemat takiego właśnie męskiego charakteru w mangach shoujo - nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że coś mi w spójności jego osoby nie pasowało.
Bohaterowie jednak koniec końców okazali się dosyć nijacy. Mieli oni jakieś swoje cechy charakteru i nie byli irytujący, ale naprawdę, gdybyście mnie zapytali o więcej szczegółów dotyczących ich osobowości, to chyba nie potrafiłabym niczego już napisać. Wynika to na pewno także z faktu, że jest to manga bądź co bądź tylko trzytomowa (przynajmniej na naszym rynku - "QQ Sweeper" ma swoją kontynuację, którą znaleźć możecie pod nazwą "Queen's Quality"),której tomiki są naprawdę cienkie.
Same założenia fabularne są w porządku, jeśli spojrzy się na nie z odpowiednim przymrużeniem oka. Historia trzyma się kupy, ale budowana często jest na wątpliwych fundamentach mangowej naiwności - wiecie, o czym mówię, prawda? Los zdaje się naszym bohaterom wyjątkowo sprzyjać, a ich przeszłość w "zaskakujący" sposób ze sobą łączyć... I tak dalej, i tak dalej.
Komu więc poleciłabym ten tytuł? Fanom shoujo lub samej twórczości Kyousuke Motomi, których nie odstrasza fakt nabycia jakiejś serii tylko po to, żeby była ona "na raz", bo jeśli tak spojrzy się na "QQ Sweepera", to spełnia on swoją rolę dobrze - można miło przy nim spędzić czas. Nie jest on ani lekturą wymagającą, ani męczącą, więc na takie nużące jesienne dni, podczas których nic się nie chce, może nadać się idealnie.