Polska poetka, pisarka i tłumaczka. Autorka wierszy, powieści biograficznych, a zwłaszcza książek dla dzieci. Przez 10 lat (1945-1955) redaktorka pisma dla dzieci "Świerszczyk". Wybrane publikacje: "Najprawdziwsza bajka" (Czytelnik, 1945),"Były sobie koty dwa" (Czytelnik, 1948),"O ślimaku, co szukał wiosny" (Czytelnik, 1949),"Kolorowe bajki" (Nasza Księgarnia, 1955),"Śladami poety" (Nasza Księgarnia, 1966),"Świerszczowa muzyka" (Nasza Księgarnia, 1970). Mąż: Seweryn Pollak (do 1966, jej śmierć),córka Joanna Pollakówna (ur. 01.06.1939).http://
Może kiedyś byłem kotem... zanim zostałem Lisem? Grzałem się na słonku i filozofowałem o świecie. A może jak Kot Bazyli, wślizgnąłem się do rakiety i miałem kosmiczne przygody? Tylko fajki nie paliłem :)
Dzisiaj jestem Lisem i czytam o kotach. Dzielnych kotach jak Bazyli. O kocie wybitnym, że jego przygody opisała Wanda Grodzieńska (wierszem!) i zilustrował Bohdan Butenko.
Rewelacyjnie się czytało tę wierszowaną historyjkę, pełną kociego humoru. Cudownie oglądało ilustracje Butenki, to jest kwintesencja literatury dziecięcej... czasu który przeminął. To żartobliwa historyjka, która może być świetnym początkiem zapoznawania dzieci z fantastyką naukową... albo z astrofizyką. Przyjemny wierszowany wstęp do książki "Profesor Astrokot odkrywa Kosmos". W końcu to wyobraźnia napędza naukę. Najpierw człowiek marzył a potem osiągał swoje marzenia rozwijając naukę i technologię.
Książka dla miłośników kotów literackich i fantastyki naukowej.
Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy
Mroźnym śniegiem w oczy prószy,
Wichrem w polu gna!
Nasza zima zła!
Hu! Hu1 Ha! Nasza zima zła!
Płachta na niej długa, biała,
W ręku gałąź oszroniała,
A na plecach drwa...
Nasza zima zła!
Hu! Hu1 Ha! Nasza zima zła!
A my jej się nie boimy,
Dalej śnieżkiem w plecy zimy,
Niech pamiątkę ma!
Nasza zima zła!*
Okres świąteczny wpływa na mnie dość melancholijnie w tym roku, dlatego też postanowiłam sięgnąć po książeczki, które czytałam w dzieciństwie. Stały się przyjemną odmianą w te pochmurne dni. Tak oto trafiłam do świata bałwanków, Mikołajów, choinek i wiele, wiele więcej.
„Choinkowe wierszyki” składają się z trzydziestu sześciu wierszy napisanych przez różnych autorów. Opowiadają one o małej choince, która pragnęła być świątecznym drzewkiem, albo niedźwiadku, który nie mógł spać. Przeczytamy również o Mikołajach, którzy podobno nie istnieją, ale fajnie w nie wierzyć. A jeden z autorów wymyślił nawet kolorowy śnieg. To tylko kilka ciekawszych według mnie wierszy.
Nie jestem zwolenniczką wierszy, ale mam kilka swoich ulubionych, które mogłabym czytać bez przerwy. Zbiór „Choinkowe wierszyki” mimo, że czytany drugi raz dopiero teraz trafił do mojej listy ulubionych. Książeczka jest cienka, ma dużo obrazków, ale nie przeczytałam jej w mig tylko delektowałam się nią po trochu.
Pierw może zwrócę uwagę na wydanie, które, trzeba rzec, jest starannie wykonane. Twarda oprawa z kolorową grafiką na okładce przyciąga oko I z pewnością zainteresuje młodego czytelnika. Po otworzeniu książeczki od razu widać kolorowe rysunki, które towarzyszą każdemu wierszowi, wiernie lub trochę mniej odwzorowują jakieś zdarzenie z niej. Druk jest duży i pogrubiony dzięki czemu z łatwością się go czyta. Wiersze są pisane prostym językiem i są łatwe do zrozumienia. Można się z nich pośmiać, pomyśleć, a nawet pomarzyć. Dziecko może też nauczyć się kilku ważnych rzeczy. Mi się bardzo podobała i sprawiła wiele radości. A oto mi chodziło.
Nie będę zanudzać was interpretacją każdego wiersza, ale śmiało mogę stwierdzić, że jest to idealna pozycja dla naszych pociech na długie zimowe wieczory, szczególnie w tym okresie świątecznym. Zajmująca czas, który się mile spędzi dzięki niej.
*str. 29 („Zła zima” M. Konopnicka)