Najnowsze artykuły
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
- ArtykułyMiędzynarodowe Targi Książki w Warszawie już 23 maja. Włochy gościem honorowymLubimyCzytać2
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant70
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Susan Stephens
47
5,9/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans, literatura piękna
Urodzona: 1949 (data przybliżona)
Pisarstwem fascynowała się od najmłodszych lat. Zbieg okoliczności pozwolił jej zadebiutować i od tego czasu zdobywa sławę jako autorka poczytnych powieści drukowanych na całym świecie i przekładanych na wiele języków. Rzesze fanek kupują każdą z jej powieści niemal tuż po wydaniu. Pisząc, korzysta z doświadczeń znajomych i przyjaciół, a także własnych, często też opiera się na wiadomościach z literatury. Ma wyjątkowy talent do tworzenia barwnych, wiarygodnych postaci, o których przeżyciach czyta się z zapartym tchem.http://
5,9/10średnia ocena książek autora
513 przeczytało książki autora
756 chce przeczytać książki autora
6fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ślub w Grecji. Żona dla milionera
Melanie Milburne, Susan Stephens
6,4 z 30 ocen
63 czytelników 5 opinii
2008
Francuski hrabia. Kochać bez pamięci
Laura Wright, Susan Stephens
6,3 z 18 ocen
48 czytelników 2 opinie
2004
Najnowsze opinie o książkach autora
Ślub z szejkiem, Klejnot w koronie Susan Stephens
5,8
„Ślub z szejkiem”:
Najbardziej mnie zastanawia, dlaczego tytuł sugeruje, że będzie ślub z jakimś szejkiem, skoro chłop ma zostać sułtanem. Obawiam się, że to nie to samo 😂.
W każdym razie Johara jako główna heroina wypada całkiem nieźle (do czasu, ale o tym zaraz). Ma jakieś tam zainteresowania, a poza tym buntuje się na myśl o ślubie z obcym facetem, co jest dość naturalną reakcją. Dla mnie to styknie, autorka i tak daje mi więcej niż w większości harlekinów.
Ale Azim to tak… głupio napisana postać, że ręce opadają. Gość miał amnezję przez dwadzieścia lat, żeby teraz odzyskać pamięć i tak o wrócić do kraju. W żadnym stopniu nie jest przygotowany do rządzenia krajem, nie wiadomo skąd czerpie wiedzę na temat jego tradycji i dlaczego zachowuje się, jakby był wychowany w środowisku konserwatywnym, skoro ma tylko przebłyski z dzieciństwa. Moim zdaniem logika nakazywałaby, żeby po 1) dostał jakiś przyspieszony kurs bycia sułtanem i po 2) zachowywał się jak Europejczyk. Ten cały wątek z traumą meh, ale niech już będzie.
Johara oczywiście ulega ✨szałowi uniesień✨ i zasadniczo tylko na nim opiera się ich relacja. Typowe. Podobno gdzieś poza kamerami rozmawiają o polityce i sztuce, ale nigdy o swoich zainteresowaniach, czy przeszłości, więc nie wiem, na jakiej podstawie ktoś mógłby tu mówić o wielkiej miłości.
A jeśli chodzi o fabułę… Hm. Początek wypada całkiem nieźle – nawet pomyślałam, że ta książka będzie trochę lepsza niż ten badziew, który zazwyczaj czytam – ale dosłownie w połowie akcja wytraca tempo, a z nim większość sensu. Przestaje być spójna, wygląda raczej jak zlepek scenek rodzajowych. Pod koniec miałam wrażenie, że ten harlekin jest niedokończony (trochę jak referat, który zaczynasz i bardzo się starasz, ale źle wymierzasz czas i zbliża się deadline, więc musisz dopisać na końcu cokolwiek, żeby zaliczyć przedmiot).
Nie polecam. Pierwsze i jedyne BINGO zostało wbite już na ok. 20 stronie 😆. Ogółem 95 punktów.
Do zobaczenia we Włoszech Susan Stephens
6,2
Po kolejnej nieco dłuższej przerwie przychodzę do Was z nową recenzją. Lato w pełni, więc ostatnimi czasy czytam same lżejsze w odbiorze pozycje, które jak sami pewnie wiecie, idealnie nadają się na taką pogodę (i brak wolnego czasu, niestety...). Jedną z takich pozycji jest "Do zobaczenia we Włoszech", o której poniżej możecie przeczytać słów kilka.
"Do zobaczenia we Włoszech" to nic innego, jak zbiór trzech krótkich opowiadań, których motywem przewodnim są oczywiście Włochy, jak i gorąca miłość, rzecz jasna! Mieszanka idealna, prawda?
Pierwsza z historii to opowieść o życiu trzydziestokilkuletniej Diany, której życie zmienia się dosłownie o sto osiemdziesiąt stopni. Ta zwyczajna, niczym nie wyróżniająca się z tłumu pielęgniarka pewnego dnia poznaje jednego z najbogatszych ludzi, który z miejsca bardzo jej imponuje. Ich wspólna historia jednak nie zaczyna się wcale tak idealnie, jak mogłoby się wydawać...
Kolejna opowieść, pt "W ogrodach Castelfino" przedstawia losy Gianniego, włoskiego milionera, który po śmierci ojca odziedzicza po nim cały spadek wraz z tytułem hrabiego. Jego pozornie szczęśliwe i bogate życie w jednej chwili zmienia się za sprawą tajemniczej Meg, która jest jego...ogrodniczką. Czy ta pozornie nierealna relacja ma szansę przetrwać?
Trzecia i ostatnia historia, zatytułowana "Wieczory w Toskanii" to losy Piga Ruggiero, który tak samo, jak bohater poprzedniego opowiadania odziedzicza rodzinną posiadłość wartą miliony. Pomoc prawną zapewnia mu firma, w której pracuje Kate, która z miejsca swoją niewinnością skrada serce milionera. Zanim jednak ta historia znajdzie szczęśliwy finał, oboje będą musieli przejść przez naprawdę wiele trudnych sytuacji...
Jak już się pewnie sami domyślacie, każde z tych opowiadań jest przewidywalne i nie wymagające, jednakże to właśnie w tym tkwi ich sekret, bo tak jak już wcześniej napisałam, takie pozycje są idealne na letnie upały lub dla tych, którzy tak jak ja nie mają zbyt wiele wolnego czasu. Dodatkowo, styl każdej z autorek jest bardzo prosty i wciągający, co bardzo ułatwia, tą z pozoru już łatwą lekturę.
Dodatkowym atutem jest oczywiście sama okładka książki, która w stu procentach oddaje klimat gorących Włoch. Już na sam jej widok miałam wielką ochotę na lekturę i myślę, że tak, jak i mnie zachęci ona jeszcze wiele, wiele osób.
Bez zbędnego "gadania" (a raczej w tym przypadku pisania) szczerze mogę Wam polecić tę pozycję. Fani tzw. harlequinów, czy też krótszych form pisania będą bardzo zadowoleni.