Najnowsze artykuły
- ArtykułyJesienne Targi Książki – bezpłatne wydarzenie dla czytelników już od 20 do 22 września w WarszawieLubimyCzytać1
- ArtykułyPoziom czytelnictwa w Polsce: jak wypadamy na tle Europy? Jedna rzecz nas wyróżniaAnna Sierant17
- ArtykułyCzytelnicza rewolucja, czyli jak „Szkoła Szpiegów“ zastawiła pułapkę na dzieciakiLubimyCzytać1
- Artykuły„Zmierzch” powraca, a Mickiewicz się zakochujeAnna Sierant4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Alfred Zajdorf
1
7,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Alfred Zajdorf urodził się w Łodzi w 1928 roku. Lata okupacji przeżył dzięki pomocy życzliwych Polaków w Warszawie i na Lubelszczyźnie. Po wojnie wrócił do rodzinnego miasta, gdzie ukończył szkołę średnią i rozpoczął pracę jako subiekt w branży tekstylnej, awansując do roli kierownika sklepu branżowego. W związku z wydarzeniami marca 1968 roku zmuszony został do opuszczenia kraju. Osiadł na stałe w Danii, żyjąc z emerytury i pisząc do lokalnej prasy duńskiej. W wolnych chwilach pisze też wiersze oraz maluje obrazy na płótnie. Nosi się z zamiarem napisania wspomnień powojennych i emigracyjnych.
7,0/10średnia ocena książek autora
34 przeczytało książki autora
81 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
"Nie święci…" Alfred Zajdorf
7,0
tak zmieniam te gwiazdki, zmieniam, niedługo do dziesięciu dobiję. A wszystko dlatego, że im dłużej przeczytana, książka, oczywiście, leży i nęka mię nienapisaną opinią, jej wartość nabiera wagi.
Zatem, aby powstrzymać mój rosnący zachwyt, zdecydowałem, ostatecznie(!!!),na siedem . Gwiazdek, znaczy.
Bo to bardzo dobra książka jest. Niełatwa w czytaniu. Osobista bardzo. Przez to prawdziwa. Do bólu. No i to zdjęcie na okładce. Poruszające.
Tutaj wtręt pewien chcę poczynić: chwała redakcji. Przy innej okazji narzekałem, że "...dziś prawdziwych redaktorów już nie ma...". Otóż, okazuje się, że są. Z przyznanych przeze mnie siedmiu gwiazdek, przynajmniej jedna, jest ich niezaprzeczalną zasługą. No. Raczej.
Na pewno.
"Nie święci…" Alfred Zajdorf
7,0
Dla wielu z nas dzieciństwo to okres beztroski i zabawy. Okres, w którym próżno szukać problemów, zmartwień czy... walki o przetrwanie. Niestety, nie wszystkim dane było cieszyć się z faktu bycia dzieckiem – bezbronnym i nieświadomym jutra, zwłaszcza jeśli rzeczywistość zmusza do dorosłości, i to bez pytania.
Przed taką właśnie koniecznością – przyspieszonego dojrzewania – postawiony został jedenastoletni Alfred Zajdorf – bohater książki "Nie święci..." Oto bowiem, w lutym 1940 roku, na dworcu w Warszawie, hitlerowcy, w brutalny, sposób dokonują egzekucji na jego ojcu i to... na jego oczach.
Ten dzień wykruszył mnie z dzieciństwa, napiętnował... Tatusiu [...] Byłem świadkiem Twojej śmierci [...] Chciałem jeszcze tylko spojrzeć na Twoją kochaną twarz. Leżałeś odwrócony do ziemi. Całując ją, żegnałeś się ze mną na zawsze. (s.9)
Mały Alfred, trzymany do tej pory z dala od tego wszystkiego, co wówczas działo się w kraju, nie potrafił zrozumieć, dlaczego zabito jego ojca? Dlaczego wokół tyle zła i strachu? I w końcu... dlaczego bycie Żydem odbiera prawo do życia?
Dzisiaj wydarto mi serce. Czuję w sobie ogień... Żydzi i dzieci żydowskie. Dzieci na żydowskiej ulicy. Dzisiaj wydarto mi sumienie. Na moją twarz założono kaganiec. Ojcze! Niebo ciemne, znikły gwiazdy. W alejach cmentarza latają nietoperze. Pusto i głucho na ulicach. Śmierć wszędzie zbiera obfite żniwo. Nic tu z dobroci ludzkiej. Nic z ludzkiego serca. Oprawcy chcą kwi... Ojcze! (s.10)
Alfred nie znał Warszawy. Urodził i wychował się w Łodzi, gdzie została jego mama i cała rodzina. Tutaj nie miał nikogo. Nie wiedział, gdzie się udać i co z sobą począć. Zresztą, któż z nas by to wiedział? Na szczęście, znaleźli się wokół dobrzy ludzie, a właściwie to jeden człowiek – mężczyzna, który nie tylko wyprowadził go z dworca, ale i zaprowadził do ciepłego i bezpiecznego miejsca – pierwszej kryjówki.
Domem, do którego trafił opiekowała się Weronika – niezamężna młoda kobieta, która pod swój dach przyjęła już czterech innych, żydowskich chłopców, którzy tak jak Alfred – zostali sami. Jeden z nich - Jasiu, zwany Bąkiem stał się jego najlepszym przyjacielem, a także - wprowadził go, do powiązanego z okupantami, półświatka szmuglerów, kolaborantów i szabrowników. Tutaj też, po raz pierwszy, Alfred idzie do pracy. Początkowo jest to uliczna sprzedaż gazet, do których z czasem dochodzi wykradanie szwabskich portfeli. Później trafia do burdelu, gdzie zostaje chłopcem od wszystkiego. I kiedy wydaje mu się, że wsiąkł już w swoje nowe życie i okupacyjną rzeczywistość... zostaje wywieziony na Lubelszczyznę.
W dwóch kolejnych domach, do których trafił, zawsze znalazł się ktoś, kto był do niego wrogo nastawiony. I nie ważne, że był bezbronnym dzieckiem lub, że całymi dniami ciężko pracował - oporządzał trzodę chlewną, pasł krowy i pomagał w kuchni. Liczyło się tylko to, że był Żydziakiem. Kiedy więc robiło się zbyt niebezpiecznie, odsyłano go dalej... do innego domu, do innej rodziny. Aż w końcu trafił do rodziny Osińskich, u których doczekał się końca wojny. Pomimo ciężkiej pracy w majątku – początkowo jako stajenny później jako czeladnik, czuł się tutaj naprawdę bardzo dobrze. Rodzina Osińskich traktowała go jak własnego syna, a wojna nie była tutaj tak straszna, jak w mieście, gdzie nie było dnia bez łapanki czy egzekucji. Niestety, miało to i swoje złe strony – społeczeństwo wiejskie nie miało świadomości, jak naprawdę wygląda wojna, ani też - co hitlerowcy robią z Żydami czy Cyganami
***
Książka skupia się głównie wokół Żydów i tego, jaki los im zgotowano w czasie II wojny światowej. Toteż, na próżno szukać tutaj Polaków gnębionych i zabijanych przez Niemców. Można natomiast doczytać się opisów ludzi, którzy bez większych skrupułów żerowali na nieszczęściu Żydów ukrywających się w Warszawie. Oczywiście, nie brak i tych, którzy z narażeniem życia, ofiarowali pomoc i schronienie Żydom.
Książka warta przeczytania, choć niełatwa - z wielkim niedowierzaniem, czy przerażeniem przychodzi nam odczytywanie wspomnień małego Alfreda. Po raz kolejny okazuje się, że to wcale nie święci ratowali życie innym, a my... mamy cholerne szczęście żyjąc dziś i teraz, a nie wtedy... w czasach okupacji.