Monstressa. Tom Pierwszy - Przebudzenie Marjorie M. Liu 7,5
Marjorie M. Liu to moja mistrzyni...
W dzieciństwie oglądałem wiele bajek zanim wziąłem się za anime i inne cięższe klimaty. Powracając myślami do Monstressy widzę kociołek do którego autorka wrzuca wiele składników, które ze sobą cudownie współgrają. Taki Panoramix, który zamiast grzybów i ziół wrzuca tu steampunk, horror, art deco, baśnie i azjatycki folklor, tworząc coś dla komiksu, co mogę tylko porównać z rolą Władcy Pierścienia dla rozwoju książek.
Od początku towarzyszymy niejakiej Maice Półwilk/Półwilczycy, którą poznajemy kiedy została uwięziona i ma być obiektem licytacji bogatych perwersów. W ostatniej chwili jednak na licytacji zjawiają się przedstawiciele ważnego zgrupowania religijnego. Kumeanki, bo tak nazywają się te religijne czarodziejki, to postacie łaknące mocy. A takową można zdobyć tylko ze zwłok przedstawicieli rasy Arkaników, pół zwierząt, pół ludzi, którzy stanowią pomost od dawnych starożytnych stworzeń, jakie wędrowały po tym świecie. Maika ma ten niefart, że taką istotą właśnie jest...
Pozbawiona części ręki, zostawiona na pastwę losu, odkrywa, że ma w sobie pewną istotę, którą traktować można jak bóstwo. Tylko takie, które przeraża oraz łaknie ofiar i chce przejąć władzę nad ciałem dziewczyny. W trakcie pobytu u religijnych matołków nastolatka wejdzie w posiadanie pewnej maski, a przynajmniej części tego artefaktu. Od tej pory będzie ona ścigana przez obie strony konfliktu, a towarzyszyć jej będzie urocza lisiczka oraz wygadany kocur. A to nie koniec, bo autorka dba, aby historia meandrowała w różne strony, czyniąc całość wielowarstwowym majstersztykiem. Mitologia tego świata jest przepysznie bogata w szczegóły i zachęca do zapoznania się z nią.
Mrok, jaki płynie z plansz tego wydarzenia jest niepokojący, gładko przechodzi w horror, mami i budzi niepokój. Fascynuje bujnym, żyjącym światem, który co krok zaskakuje czytelnika, serwując coraz to nowe rozwiązania. Uwodzi i oplata mocnymi nitkami zauroczenia. Sana Takeda czyni tu cuda. Jej kreska to obłęd, objawienie i mistrzostwo świata, czyniąc Monstressę jednym z najpiękniejszych serii komiksowych, jakie do tej pory widziałem, o ile nie najpiękniejszą.
Ale pod pięknem może się kryć fałsz. I jest tu kilka takich nutek, zwłaszcza... pogmatwanie. Czasami można się poczuć zagubionym w zawiłościach fabularnych, akcja może przynieść szereg pytań, na których tu jeszcze nie ma odpowiedzi. Ale to tylko świadczy o wielkości tego dzieła, które jeszcze będzie kompletne. W końcu to dopiero początek. Fantastyczny. Idealna bajka dla dorosłych, brutalna w swojej prostocie, fabularnie pozwalając nam dopiero zobaczyć czubek góry lodowej. A tam w mroku toni znajduje się znacznie więcej. Must have.