Najnowsze artykuły
- ArtykułyNie uwierzysz, kto to napisał. Nietypowe książki znanych pisarzyBartek Czartoryski10
- ArtykułyLicho nadal nie śpi, czyli książki z motywami słowiańskimiSonia Miniewicz43
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj egzemplarz książki „Dziewczyna o mocnym głosie“LubimyCzytać1
- ArtykułyCzytamy w weekend. 6 września 2024LubimyCzytać344
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ryszard Piwiński
2
6,7/10
Pisze książki: religia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
102 przeczytało książki autora
255 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Mitologia Arabów Ryszard Piwiński
6,8
(1989)
„Islam doprowadził do niemal całkowitego zatarcia staroarabskiego świata wierzeń, a pierwsi muzułmanie wykazywali szczególną gorliwość w niszczeniu wszystkiego, co wydawało im się związane z pogańskim kultem i przeszłością*. Islam, tolerancyjny wobec przedstawicieli innych religii monoteistycznych, nakazywał karać [rodzimych] politeistów śmiercią […]” (str. 24).
1/3 książki (rozdziały początkowe: str. 5-71) dotyczy wierzeń rdzennych, częściowo inspirowanych mitami ludów ościennych, oraz późniejszej fuzji z islamem. Jest to w zasadzie tylko obszerny wstęp do całości odnoszącej się do muzułmańskiego folkloru, prób oswojenia i zrozumienia Koranu, oraz własnego miejsca w świecie. Ludowy islam – taki tytuł powinna nosić książeczka dr Piwińskiego (1947-2007)**. Przybliża tradycje zrodzone na kanwie islamu, „elementy składowe opisów koranicznych przetworzone przez fantazję ludową” (str. 182) oraz folklor odziedziczony przez nową religię, zaadaptowany do bieżących potrzeb – nie zawiera natomiast rekonstrukcji dawnych wierzeń, pogłębionych analiz materiału archeologicznego ani obszernych wniosków płynących z badań etnologicznych (antropologii kulturowej). Poszerza wiedzę o islamie, o jego judeochrześcijańskim podłożu; natomiast o starych bóstwach, o rekonstrukcji dawnych wierzeń, nie znajdzie tutaj za wiele.
Początek – wstęp i wprowadzenie (str. 5-22) – nie robią najlepszego wrażenia. Czyta się je jak notatki z wykładu robione przez osobę unikającą skrótów i niezdolną do skojarzeń w formie „mapy myśli”. Jak słabe wypracowanie wynotowujące informacje uznane za istotne, ale bez głębszego zrozumienia, porządku i z licznymi powtórzeniami, nie układające się w koherentną narrację. Dalej trochę się poprawia, ale szybko wracają liczne powtórzenia, serwowane bez sensownego powiązania w logiczną całość, właściwego uporządkowania i przytaczania wniosków. Czytelnik może odnieść wrażenie, że tekst powstał w odpowiedzi na zgłoszone zapotrzebowanie, raczej na szybko i po godzinach. Spisywany w zeszycie, bez redakcji i pomysłu na zaprezentowanie tematu, został potem oddany do przepisania i nikt się nim później nie interesował. A wynagrodzenie wypłacono, w końcu to PRL.
Ocena: 5/10 – dostajemy tutaj troszkę informacji, które pozwalają na właściwe ustosunkowanie do zagadnienia, na dalsze poszukiwania, ale niewiele ponadto. Substytut, którego tytuł nie pokrywa się z treścią. Informacja intrygujące, działające na wyobraźnię, a także bezsens zaprezentowany tak, że znużenie dopadnie nawet najbardziej wytrwałych. Język publikacji jest formalny, przystępny, zrozumiały dla ogółu – miejscami nadmierne uproszczony i kiepski stylistycznie, a w innych partiach trzymający poziom i w pełni zadowalający.
______________________
* „Sanktuarium to [Zu al-Chalasy] zniszczone zostało na rozkaz Proroka, a sam posąg posłużył za próg meczetu w Tabali” (str. 42). Islam, podobnie jak wczesne i późniejsze chrześcijaństwo, zniszczył wszystko co się dało, a czego nie mógł usunąć – wchłonął lub zignorował. Nie tak dawno mieliśmy powtórkę z rozrywki: „Archeologowie wstrzymywali oddech na widok dewastowanych posągów w muzeum w irackim Mosulu. Dżihadyści [z ISIS] używali do tego celu młotów pneumatycznych i ładunków wybuchowych. Gdy IS opanowało syryjską Palmyrę, było niemal pewne, że starożytna część miasta nie uniknie dewastacji. Jednak gdy syryjskie siły rządowe odbiły zabytek z rąk islamistów, szczęśliwie okazało się, że nie spełniły się najczarniejsze proroctwa. Zniszczenia wciąż są duże, ale zachowało się około 80 procent starożytnej metropolii.
Teraz tzw. Państwo Islamskie dokonało kolejnego aktu kulturowego barbarzyństwa. Dżihadyści wysadzili w powietrze świątynie Nabu w starożytnym mieście Nimrud w Iraku. Budowla powstała 2,5 tysiąca lat temu. W filmiku demonstrującym dewastację IS wskazało kolejny cel swojego ataku – egipskie piramidy w Gizie oraz posąg Sfinksa” (Marcin Hołubowicz, Państwo Islamskie grozi, że wysadzi egipskie piramidy, 09.06.2016: https://www.bankier.pl/wiadomosc/Panstwo-Islamskie-grozi-ze-wysadzi-egipskie-piramidy-7410224.html). Monumentalne rzeźby Buddów z Bamian, w środkowym Afganistanie – liczące sobie tysiąc pięćset lat – zostały wysadzone w 2001 przez muzułmańskich radykałów, zostały po nich tylko puste nisze (https://en.wikipedia.org/wiki/Buddhas_of_Bamiyan). Tym samym, Talibowie rozwalili jedną z nielicznych atrakcji turystycznych własnego kraju, w dodatku z VI stulecia. To samo robili chrześcijanie IV wieku, kiedy działania ich sekty pobłogosławił sam cesarz Teodozujsz I: mogli wtedy bezkarnie niszczyć i rabować, z czego ochoczo korzystali (https://pl.wikipedia.org/wiki/Dekrety_teodozja%C5%84skie).
** Pracownik Katedry Arabistyki i Islamistyki Wydziału Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego, oby mu te idealne, 33-letnie hurysy w przydziałowej liczbie 72 służyły myślą, ciałem i uczynkiem, a miodu, mleka i bezalkoholowego wina nie brakło.
•
„Dane z tradycji świadczą o zniszczeniu przez armię Proroka trzystu sześćdziesięciu posągów bóstw po zwycięskim wkroczeniu do Mekki w roku 630” (str. 41-42). Ostał się jednak Hadżar, czarny kamień wbudowany w ścianę Al-Kaby, prawdopodobnie meteoryt lub szkło impaktowe, powstałe w wyniku uderzenia meteroidu na pustyni Ar-Rab al-Chali.
Wprawdzie wierzenia Arabów, podobnie jak Słowian czy Bałtów, zostały zapomniane, pod presją nowej, nietolerancyjnej religii, to jednak pewien standard regionalny, analogie do tego co przetrwało w ramach tradycji ludów ościennych – pokrewnych kulturowo i etnicznie – lepiej udokumentowanej, pozwala nam sobie to i owo wyobrazić.
„Nazwa ogólna »Arabowie« i królestwo o nazwie »Aribi« występują w inskrypcjach królów asyryjskich. Niewiele wiemy o religii i panteonie tego regionu przed nastaniem islamu w VII w. n.e. Wydaje się, iż w Arabii północnej główne bóstwo znane było pod imieniem El [tak jak najwyższe bóstwo kananejskie z Ugarit; Elohim (dosł. Bogowie) – jeden z tytułów Jahwe] lub Ilah, co znaczy »Bóg«. Czczono tam również wiele bóstwa astralnych i lokalnych. W Palmyrze, mieście etnicznie arabskim, w IX w. p.n.e. zaświadczona jest triada bogów, której przewodził Bel (oryginalnie Bol, prawdopodobnie odpowiednik Baala, tzn. »Pana«) lub Belszamin (»Pan niebios«),razem z bóstwem solarnym Yarhibolem lub Malakbelem i bóstwem lunarnym – Aglibolem.
W królestwach Arabii południowej prawdopodobnie kult koncentrował się wokół triady bogów astralnych. Za najważniejszą uznawano boga księżyca, będącego również lokalnie opiekunem każdego z miast i w związku z tym występującego pod rozmaitymi imionami, łącznie z imieniem babilońskiego boga Sina (→ Nanny-Sueny). Następnym w hierarchii był bóg Athar, spokrewniony z mezopotamską boginią Isztar (→ Inaną [Asztarte, swego czasu boginią-małżonką Jahwe]) jako planetą Wenus. Trzecim był bóg słońca, znany jako Szams, którego imię wyraźnie odnosi się do babilońskiego Szamasza (→ Utu). Pozostałe znane nam liczne bóstwa południowoarabskie miały prawdopodobnie ściśle określoną funkcje, od których niekiedy brały swoje imiona. W VI i V w. p.n.e. istniał ośrodek kultu boga księżyca w oazie Teima, w północno-zachodniej Arabii. Czciciel boga Sina Nabonid, król babiloński [panował w latach 556–539 p.n.e.], spędził tam, w oddaleniu od Babilonu, niemal dwanaście lat swojego panowania […]. W V w. p.n.e. historyk grecki Herodot jako bogów Arabów wymienił Orotalta i Alilat (»Bogini«). W Koranie wymienione są al-Lat oraz al-’Uzza i Manat [boginie panteonu mekkańskiego] jako córki Allaha. Są one również poświadczone jako imiona bóstw we wczesnych inskrypcjach północnoarabskich. Istniały też bezpośrednie zapożyczenia z Mezopotamii i Syrii. W panteonie Palmyry znajdowali się także: bóg → Nergal (utożsamiany z greckim Heraklesem),→ Nabu lub Nebo (utożsamiany z Apollinem),syryjska bogini Atargatis i prawdopodobnie Astarte [Aszera], to znaczy Isztar (→ Inana),oraz Beltis (Belet-ili)” (Jeremy Black, Anthony Green, Słownik mitologii Mezopotamii, wyd. Książnica, Katowice 1998, hasło: bogowie arabscy, str. 37).
•
Dżahilijja, tj. wieki ciemne, okres przedmuzułmański wedle islamu: „[…] [książę] Amr Ibn Luhajj miał pod swoją władzą demona z plemienia dżinów, imieniem Abu Salama. Dżin ten wskazał mu miejsce, w którym pod załamami pustynnego piasku spoczywały od czasów potopu posągi różnych bóstw czczonych w czasach Noego. Amr Ibn Luhajj wykopał je i wezwał Arabów, aby oddawali im cześć i czcili je tak, jak przedtem jednego Boga” (str. 23) – w innej wersji przywiózł figury bogów z Syrii, albo znalazł je wyrzucone na brzeg. Jeszcze inne legendy twierdzą, że odpowiedzialni byli za nie synowie Izmaela, syna Abrahama, którzy wywieźli kamienie z sanktuarium w Mekce, i zaczęli oddawać im część. Są też informacje o pomnikach, które z czasem awansowały do figur bóstw, kiedy ludzie zapomnieli kogo naprawę przedstawiają.
•
Niżej kilka luźnych myśli, w ramach ciekawostek i prywatnych odczuć. (Subiektywne pitu-pitu).
1) Podczas czytania, oprócz oczywistych skojarzeń z mitologią ludów Międzyrzecza i Syro-Palestyny, oraz zapożyczeń w formie 1:1, ze zmianą imienia i modyfikacją funkcji, cały czas towarzyszy człowiekowi myśl, że te opisy są jakby żywcem zaczerpnięte z gier komputerowych. Pominąwszy kicz i przesłodzone, pretensjonalne opisy raju, mamy tu także scenerie podobne do tych z Heroesów (Heroes of Might and Magic III, 1999) czy Diablo II (2000),podobne monstra i byty anielskie. Nie grałem w wiele gier, a ukończyłem jeszcze mniej, więc nie mam pełnego rozeznania, ale będąc dzieciakiem bardzo chciałem mieć komputer i przechodzić te same tytuły co rówieśnicy. Czasami oglądałem coś w telewizji, przeglądałem prasę branżową – i obrazy które zostały w mojej pamięci, barwne, estetycznie ambiwalentne lub wręcz kłujące w oczy, powróciły podczas lektury. Pojawiają się również skojarzenia z pośmiertnymi wizjami z buddyzmu tybetańskiego.
2) Skala robi wrażenie. Stwory większe od Godzilli czy King Konga, które robią siedmiomilowe kroki, samopiszących piórach wielokrotnie przekraczających rozmiary sekwoi, a także informacja że Allah chodzi w turbanie (str. 110).
3) Oprócz mega-aniołów przy których Statua Wolności to karzełek, mega-wielorybów bijących na głowę A’Tuina, mamy również mega-bydło: „Bóg więc stworzył ogromnego byka o czterdziestu tysiącach głów, o czterech tysiącach oczu i tyluż nosach, uszach, językach i łapach. Jego dwie łapy dzieli odległość pięciu lat marszu” (str. 101-103) – takich treści jest tutaj sporo, i byłoby dobrze, gdyby autor wyjaśnił ich sens. Na pewno ma to robić wrażenie, zwłaszcza na maluczkich, chociaż to co uderza jako pierwsze to osobliwość, dziwność i bezsens, tak jakby była mowa o jakichś wizjach psychodelicznych… a może to jest właśnie klucz do rozwiązania zagadki? (Halucynogenne grzyby? Haszysz z dodatkami? Za dużo makowca? Na pewno mieli dobre imprezy).
4) „Abraham przybył do Arabii prowadzony przez dwugłową postać wichru […]. Istnieje też inna wersja, w której wspomina się o postaci z głową żmii. W wierzeniach i opowieściach ludowych postać żmii przyjmują często demony” (str. 97) – woda na młyn propagatorów teorii spiskowych, doszukujących się wszędzie gadziokształtnych (reptilian, jaszczuroludzi itp.). Jest w tym potencjał: reptilianie zwiedli Abrahama, i wykorzystali go do założenia nowego kultu… Abraham jako pionek w rozgrywce kosmitów z systemu Draco (!). W zestawieniu z morderczymi zapędami Jahwe, licznymi plagami i aktami ludobójstwa, układa się to wszystko w logiczną całość. Za wszystkim stoją jaszczury.
5) „Jest tam anioł o tysiącu głów, każda jego głowa ma tysiące ust, a każde usta głoszą chwałę Boga w innym języku” (str. 107). Monstrum, którego wyobrażenie w formie fizycznej – a nie nakładających się na siebie eterycznych obrazów (pseudohologramów) – przyprawia o ból głowy; ale to samo można znaleźć i u Hindusów (np. Śesza) i w innych, pokrewnych kulturach (wyobrażenie wielkoskrzydłych Serafinów).
6) „Mahomet na cudownym koniu (Al-Buraku)” (str. 139) – informuje podpis pod ilustracją, na której chłop bez twarzy – ergo: Prorok – siedzi na jakimś lamparciopodobnym dziwolągu z ludzką twarzą… Dwie strony wcześniej pegazo-sfinks solo, w wersji glamour (str. 137). „Jego wygląd był niezwykły, twarz bowiem miał ludzką […]” (str. 136) czytamy w tekście głównym, potem autor wymienia inne dziwactwa, jakby ta głowa to było za mało. „[…] dosiadł [go] Mahomet w noc swej cudownej podroży z Mekki do Jerozolimy” (str. 212). Ponoć w książce Misja, autorstwa niejakiego Michel Desmarquet, w której opisuje swój pobyt na planecie Tjehooba, też pojawiają się identyczne hybrydy, i co gorsza, to również jest na serio.
7) Anioły o głowach sępów (str. 143),koni (str. 144) i innych zwierząt; wyglądające jak mezopotamscy strażnicy bram (uskrzydlony sfinks o ciele byka),czy demony-gryfy (uskrzydleni humanoidzi z głowami orła). A także czterolice, każda o aparycji innego zwierzęcia. To wyobrażenia zaczerpnięte wprost z głębokiej starożytności.
8) Wierni w raju „Włosy mieć będą tylko na głowach, brwiach i rzęsach” (str. 195). I to jest ciekawe, bo pojawiają się głosy, że takie podejście do ludzkiego ciała to współczesny trend... a jednak czytamy taką wzmiankę, powstałą w średniowieczu, i oglądamy starożytne żeńskie posągi z nagim łonem, które zdają się zadawać temu kłam.
9) „Ci, […] którzy zaspakajają swe żądze tylko ze swymi żonami i niewolnicami […] – oni będą dziedzicami raju na wieki” (str. 197) – kobieta jako element domowego inwentarza, którą rozporządza się tak samo jak owcą czy kozą, którą można wydać na gwałt aby ocalić własną skórę lub dobre imię gości... Znamienne, że na mężczyzn czekają hurysy, ale nie ma żadnych wymuskanych mięśniaków dla kobiet. Osobiście nie dziwię się feministkom, bo dyskryminacja kobiet jest tak głęboko zakorzeniona, i tak wszechobecna, że jej nie zauważamy, traktując jako normę. Dlatego ich aktywności, nawet jeśli nie zawsze właściwe realizowane, są potrzebne.
„Według hadisów hurysy, kobiety idealne, mają po 33 lata, są duchowo i cieleśnie nieskazitelne (czyste jak perły ukryte),są personifikacją dobrych uczynków z wypisanym na piersi imieniem Allaha. Są wiecznie piękne i młode, mogą odnawiać swoje dziewictwo. Każdy muzułmanin w ogrodzie Dżannah może mieć do 72 hurys i zależnie od jego woli będą one (lub nie będą) rodzić dzieci, osiągające pełną dojrzałość w ciągu godziny” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Hurysa). Prosty przepis na piekło. Co z odczuciami tych babek, ich preferencjami, wolną wolą? Hurysy to odpowiedniki seks-lalek z funkcją inkubatora. Straszna wizja instrumentalizacji drugiego człowieka, a jednocześnie odwołanie się do najniższych instynktów.
10) „Siódme niebo […] Ar-Raki” (str. 150) – inspiracja dla Arrakis Franka Herberta, zresztą jedna z wielu, bo takich i podobnych zapożyczeń jest tam więcej.
•
UWAGI (wyd. z 1989, lista niepełna, pomijająca liczne powt. informacji): str. 23 – „[…] od czasów potopu posągi różnych bóstw czczonych w czasach Noego” (...za życia Noego); str. 41 – pełny skład (kogo, czego: pełnego składu); str. 53 – nie znanych (nieznanych); str. 55 – „Ghul lub ghula to mityczny potwór, który zamieszkiwać miał pustynie, opuszczone i pustynne miejsca […]” – wiewiórka to rudy stwór zamieszkujący lasy i tereny lesiste oraz tereny zadrzewione gdzie występują drzewa; str. 60 – nie pochowanych (niepochowanych); str. 64 – brak przecinka po „nowego”; str. 116 – zmysł chodzenia (to się nie wymyka definicji?); str. 120 – „Miała siedemset warkoczy […]. […] kasztanowe włosy splecione w długie warkocze […]” – nie ma potrzeby po raz drugi informować czytelnika o fryzurze; str. 136 – brak spacji; str. 140 – uwagi (uwadze); str. 190 – Nie znana jest... (nieznana); str. 205/206/208/210/218/220/222/223 – nie publikowana (niepublikowana); str. 216 – bótwo (bóstwo) + nie ociosanego (nieociosanego).
Poniżej trzy przykłady nieporadności językowej, które obok mniejszych wpadek i nieprzemyślanego zaprezentowania zagadnień – którego skutkiem jest ogromna liczba powtórzeń – wpływają na niski odbiór całości:
Str. 17 – „W źródłach arabskich natomiast nie ma ścisłych danych o pochodzeniu plemion arabskich”. Informacyjnie zdanie bez zarzutu (w rodzimych zapiskach Arabów brak rzetelnych danych o ich pochodzeniu),ale stylistycznie na poziomie zapisków licealisty.
Str. 22 – „Pogaństwo arabskie – to zespół pierwotnych wierzeń, poglądów i obrzędów, jakie istniały na Półwyspie Arabskim na wiele stuleci przed pojawieniem się islamu” – czytelnik ma prawo poczuć, że jest traktowany jak idiota: skoro mowa o arabskim pogaństwie, a wiemy że nie jest to perspektywa chrześcijańska tylko autoanaliza/spojrzenie historyczne, to fakt, że tyczy się to kultu (a zatem określonych obrzędów),że dotyczy ojczyzny Arabów, oraz że odnosi się do okresu sprzed niszczycielskiej ekspansji islamu, nie wymaga tłumaczenia. (Nawiasem mówiąc, lepiej byłoby mówić o politeizmie, z ewentualnym zwrotem ku hipotetycznej monolatrii, niestety niepoświadczonej źródłowo).
Str. 108 – „Tradycja głosi ponadto, że ich stopy za najniższą częścią siódmej ziemi wyglądają jak białe chorągwie” – totalny bełkot bez ładu i składu, i tak przez wiele stron: głowa leci, oczy się kleją, bezsens zaserwowany w chaotycznej, nieuporządkowanej postaci – warto by to okrasić jakimś komentarzem, może dodać nieco humoru, ewentualnie wypunktować najistotniejsze kwestie, motywy oraz symbolikę. Autor serwuje to w naprawdę sporej ilości, i tak de facto nie tłumaczy czym do końca nas raczy, wyjąwszy fakt ze historie te mają przechowywać motywy i elementy starszych wierzeń, z pominięciem imion dawnych bóstw (str. 86). Na szczęście nie trwa to długo.
Mitologia Arabów Ryszard Piwiński
6,8
Ciekawa pozycja objaśniająca po krotce powstanie i rozwój islamu, a także opisująca nieliczne zachowane tradycje i wierzenia przed islamskie. Pozycja warta przeczytania, raczej dla osób nie zaczynających zgłębianie tematu.
Minusem w tej publikacji są częste powtórzenia, ale nie jest to nazbyt uciążliwe więc można to przeboleć.
Myślę, że wiele z osób, które sięgną po tą książkę będzie zaskoczonych tyn jak fantazyjna ale i przez to momentami nie dostosowana do stanu
obecnej wiedzy nad światem jest religia muzułmańska.