Przylepka i Potwór Susana Osorio-Mrożek 6,5
![Przylepka i Potwór](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4969000/4969776/902900-352x500.jpg)
ocenił(a) na 62 lata temu Wspomnienia drugiej żony naszego wybitnego dramaturga obejmują czasy ich długoletniego romansu i wreszcie małżeństwa (od 1987 r.). Dużą część książki zawierają listy, które do siebie pisali w latach 80., przez długi czas bowiem byli rozdzieleni – ona w Meksyku, on w Paryżu, a że żyli w romantycznej epoce – bez internetu i smartfonów – więc namiętnie korespondowali.
Przeczytałem już dwa tomy listów Mrożka: z Erwinem Axerem i Gustawem Herlingiem-Grudzińskiej, pisze w nich Mrożek sporo i ciekawie o teatrze, literaturze, polityce. Natomiast w tym tomie listy nie są zbyt interesujące, trochę w nich taniego filozofowania pani Susany, trochę wynurzeń Mrożka o jego zmiennych nastrojach, depresji i w ogóle o tym jak trudnym jest człowiekiem. Ciekawe, że oboje fascynują się tarotem, stawiają sobie karty i bardzo poważnie traktują prognozy z nich wynikające. Prawdę mówiąc, lektura tej epistolografii była dosyć nużąca.
Okresy korespondencji przeplatane są miesiącami wspólnego życia w Paryżu, ale nie do końca wspólnego, bo Mrożek jest wciąż związany z inną kobietą. Susana też sobie znajduje innego faceta, ale wraca do Mrożka, bo jak pisze: „Sławomir wystawił mnie do wiatru i z pewnością zrobiłby to jeszcze raz, ale był mężczyzną, którego kochałam najbardziej, i nie miałam zamiaru go stracić.”
W drugiej części książki pani Susana pisze o swoim życiu z Mrożkiem, które zaczęło się w połowie lat 80. i trwało do 2013 r., do śmierci pisarza. Było z pewnością ciekawe, pełne podróży, hołdów dla Mrożka, z drugiej strony trudne, bo osobowość wielkiego pisarza była niełatwa: egocentryzm, stany depresyjne, skrajny introwertyzm, itd. Nie bez przyczyny pani Susana nazywa swego męża potworem; nieprzypadkowo jedna z biografii Mrożka nosi tytuł „Mrożek. Striptiz neurotyka.” W pewnym momencie Susana poważnie myśli o rozstaniu, wyjeżdża na dłużej do Meksyku, zostawiając Mrożka w Krakowie, ale pisze: „Nie chciałam wracać, jednak Sławomir często mi się śnił. Żyć z nim mogło być ciężko, utracić go było klęską totalną.” Co ciekawe, nasza para często zmieniała miejsca pobytu, jakby przez całe życie szukali dla siebie gniazda: Francja, potem Meksyk, powrót do Krakowa, przenoszenie się tam z mieszkania do mieszkania, wreszcie wyjazd do Nicei.
Jest tam parę mrożkowskich bonmotów, pisze np. o Wiedniu, że tam: „po ulicach chodzą mumie”, ale mało tego.
W sumie książka dosyć ciekawa, ale raczej tylko dla miłośników Mrożka.