Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Colin Kapp
23
6,4/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, czasopisma
Urodzony: 03.08.1928
Colin Kapp (ur. 3 sierpnia 1928) - brytyjski autor science-fiction, z wykształcenia elektronik. Debiutował w 1958 roku opowiadaniem Life Plan.
Cykl Uwięziony świat: - W poszukiwaniu słońca (Search for the sun!, 1982, wyd. polskie Solaris 2001, tłumaczenie: Ewa Wojtczak, Dariusz Wojtczak),- The Lost worlds of Cronus (1982),- The Tyrant of Hades (1984),- Star Search (1984). Cykl Chaos: - Formy Chaosu (The Patterns of Chaos, 1972, zamieszczone w czasopiśmie "Fantastyka"),- Broń Chaosu (The Chaos Weapon, 1977, zamieszczone w czasopiśmie "Fantastyka").
Cykl Uwięziony świat: - W poszukiwaniu słońca (Search for the sun!, 1982, wyd. polskie Solaris 2001, tłumaczenie: Ewa Wojtczak, Dariusz Wojtczak),- The Lost worlds of Cronus (1982),- The Tyrant of Hades (1984),- Star Search (1984). Cykl Chaos: - Formy Chaosu (The Patterns of Chaos, 1972, zamieszczone w czasopiśmie "Fantastyka"),- Broń Chaosu (The Chaos Weapon, 1977, zamieszczone w czasopiśmie "Fantastyka").
6,4/10średnia ocena książek autora
271 przeczytało książki autora
249 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Formy Chaosu. Broń Chaosu Colin Kapp
6,7
Kiedyś (tj. w latach chyba 80-tych) czasopismo Fantastyka, załączało dodatek, będący książką w odcinkach. I jedną z tych książek była powieść SF Colina Kappa - Formy Chaosu (rok wyd. 1972). Wśród dostępnych książek SF - w owym czasie - raczej niewysokich lotów (za wyjątkiem Lema, czy Snerga) , ta książka była smakowitym kąskiem SF, na tyle, że do dziś czułem do niej słabość, tak że wziąłem ją drugi raz do ręki i przeczytałem... i stwierdziłem, że ta słabość pozostała. Nie wiem co to jest, ale książki SF z lat osiem- i siedemdziesiątych, czy starszych mają "cuś" w sobie, że z zadowoleniem biorę się za ich czytanie (nawet kolejny raz),a po odłożeniu na półkę stwierdzam, że warto było.
Formy i Broń Chaosu to kawał dobrej roboty. Niesamowite pomysły z zastosowaniem entropii i teorii chaosu, wplecione do wartkiej fabuły; język, którym by nie pogardziły dzisiejsze książki Sci-Fi... i dostajemy niezłą książkę Hard SF z elementami Space Opera, którą czyta się naprawdę bardzo przyjemnie.
Uwięziony świat. W poszukiwaniu słońca Colin Kapp
5,5
Książka tak straszna jak jej okładka. Kicz poplątany z - niestety - grafomanią, co jest o tyle niezrozumiałe, że przecież znane u nas "Formy chaosu" i "Broń chaosu" tego samego autora były przesympatycznymi space operami. Po prostu dramat.
Fabuła - klasycznie jak na pozbawioną większych ambicji kosmiczną przygodówę - cechuje się ogromnym rozmachem i mnóstwem pomysłów co najmniej szalonych. Bo oto pewien bogacz w formie głowy na metalowym, mobilnym pudle, najmuje ekipę śmiałków, którzy ruszą unikalnym statkiem eksplorować Układ Słoneczny, diametralnie przemodelowany w ciągu poprzednich tysiącleci i posiadający teraz zamiast planet tzw. powłoki, czyli gigantyczne sferyczne twory, zamieszkane po wewnętrznej stronie przez mnożących się na potęgę ludzi. Bohaterowie zwiedzają więc kolejne powłoki, przyglądają się tzw. kalderoidom, czyli wtopionym w powłoki - trochę na zasadzie kulek łożyskowych - całym planetom, przeżywając po drodze różne przygody i żywiąc nadzieję, że dotrą do siedziby superkomputera, żeby z nim... pogadać.
Wizja świata przyszłości jest ciekawa, ale wycinkowa. Im dalej w treść, tym kolejne tereny i zamieszkujące je społeczności są opisywane coraz krócej i bladziej, zupełnie jakby autor wyprztykał się z jakichkolwiek sensownych pomysłów już w pierwszych pięćdziesięciu stronach. Kuleje też intryga, z biegiem kart coraz mocniej posiłkująca się deus ex machina, branymi literalnie z tylnych rejonów ciała ludzkiego. Ale wszystko przyćmiewa KOSZMARNA psychologia postaci.
Bohaterami opowieści są super-ultra-hiper zabójca, mordercza zielonoskóra dziewoja, której nawet 120-letni eunuch się nie oprze, oraz trójka cwanych ludzi od iluzji holograficznych. Oczywiście tak to wygląda na pierwszych stronach. Potem się okazuje, że zabójca jest idiotą i zarazem kretynem, ciągle dającym się zaskakiwać jakimś prymitywom i trwożącym się zrobieniem komuś krzywdy, mimo że autor uparcie opisuje go jako nadprzeciętnie inteligentną bestię, która ma na koncie dziesiątki zlikwidowanych osób. Dziewoja, co to na golasa załatwia wodne potwory i może dotknięciem paluszka walić prądem lepiej niż druty od pendolino - acha, ocha, czuli się do zabójcy i więdnie na widok przemocy, seriami wskakując ludziom do łóżek. A spece od holografii? No cóż, jeden z nich pilotuje statek, drugi obsługuje uzbrojenie, a kobieta, jak to kobieta, sprząta i gotuje. Bo naturalnie zabójca i dziewoja mają inne rzeczy na głowie, jak... seks i rozmyślanie o świecie.
Jak by nie dość było infantylnie zachowujących się postaci, co i rusz irytujących jakimiś durnymi pomysłami i decyzjami godnymi przedszkolaka, to jeszcze autor serwuje czytelnikowi fatalne fabularne luki (bohaterowie mają na wyposażeniu nadajniki, ale po cóż z nimi chodzić w niebezpieczne miejsca?),niejasne opisy (ile tak naprawdę warstw mają w końcu te powłoki?) i bzdurne założenia fabuły (jakim cudem zleceniodawca mógł nie znać możliwości i zasobów ekipy???).
Naprawdę w tym momencie wcale się nie dziwię, że nie wyszły u nas pozostałe części cyklu...