Silvana De Mari urodziła się w 1953 roku w miasteczku Caserta pod Turynem. Została chirurgiem i wykonywała ten zawód najpierw we Włoszech, a następnie w Etiopii jako wolontariuszka. Jest autorką licznych powieści, m.in. „L’ultima stella a destra della luna” (2000),„La bestia e la Bella” (2003),i studium na temat literatury fantasy, „Il drago come realtá” (2007).
Za powieść „Ostatni elf” (2004) dostała Nagrodę Bancarellino oraz Nagrodę Andersena. Druga część cyklu, „Ostatni ork” (2005),została uznana we Włoszech za najlepszą wydaną w ciągu ostatnich dwóch lat książkę dla młodzieży. Otrzymała za nią również prestiżową nagrodę międzynarodową IBBY.https://www.silvanademari.it/
Książka, którą można polecić zarówno młodzieży (ale nie dzieciom),jak i dorosłym zainteresowanym fantastyką.
Jeżeli jednak spodobało się wam podążanie za nieco oderwanym od realiów świata ludzi młodziutkim elfem o (skróconym na potrzeby nieokrzesanych) imieniu Yorsh, w tym tomie możecie poczuć się zagubieni. W pierwszej części powieści bohaterem jest bowiem dowódcy bandy najemników i jest to historia w stylu "od zera do bohatera". Wszystko rozgrywa się w tym samym świecie, ale bohaterowie z pierwszego tomu pojawiają się tylko jako postacie w sprzecznych ze sobą relacjach innych osób.
Druga część książki pozwala nam poznać losy małej społeczności, której udało się uratować przed pościgiem Zarządcy. Okazuje się, że nie wszyscy są przekonani do nowej, elficko-ludzkiej kultury, która rodzi się w trudach, kierowana przez zakochanych w sobie bez pamięci Yorsha i Junę... Sielanka nad morzem? Nic z tych rzeczy...
"Ostatni smok" to książka zdecydowanie mroczniejsza od "Ostatniego elfa". O ile klimat pierwszej części cyklu rzeczywiście przypominał książkę dla dzieci, teraz dostajemy opowieść o wojnie, z bardzo realistycznymi opisami rzezi i silnym akcentem położonym na losy ludności cywilnej. Podejrzewam, że różnica w tonie obu powieści może być dla niektórych czytelników szokiem. Jest to też książka o nieuchronności przemijania, zdradzie i źródłach zła, które rodzi się w ludzkim sercu od najmłodszych lat...
Zdecydowanie polecam fanom fantastyki, która nie bierze jeńców, przekazując zarazem podstawową prawdę - że miłość jest silniejsza niż śmierć...
Nie jest to niestety moje wymarzone zakończenie całej serii. Nadal jest to piękna historia z ponadczasowym przekazem, ale... no nie wiem, coś mi zgrzytało. Widać, że seria jest niedokończona i w tym momencie chyba można stwierdzić, że w Polsce dokończona nie będzie. I wielka szkoda, bo jest wiele wątków, które aż proszą się o wyjaśnienie i będzie to długo trwało, aż zdołam przetrawić, że konkretnego i zgodnego z zamysłem autorki zakończenia nie poznam.
Silvana De Mari po raz kolejny pokazuje nam, z czym się mierzymy w życiu. Nie oszczędza żadnej tragedii, nawet śmierci dziecka. Powieść, choć krótka, obfituje w kolejne ludzkie tragedie: śmierć żony, depresja, odrzucenie, niepełnosprawność, wykluczenie... i wszystko to napisane w bardzo prostym i przystępnym języku.
Niektóre wątki natomiast mi zgrzytały: między innymi zakończenie wątku Erbrow. Jakoś tak zupełnie mi ono nie pasuje i wolałabym, aby zostało wyjaśnione mi bardziej.