rozwiń zwiń
Wiedziennik

Profil użytkownika: Wiedziennik

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 1 rok temu
87
Przeczytanych
książek
99
Książek
w biblioteczce
87
Opinii
1 062
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 1 ksiązkę
Strony www:
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Ciężar tematyczny Zapachu malin, na szczęście dla odważnego Czytelnika, Marika Krajniewska łagodzi prostotą przekazu. Miniaturowe rozdziały. Niezwykle skąpe, za to treściwe zdania. Taki sposób posługiwania się słowem, nie narzuca jedynej, słusznej interpretacji opowieści i, co chyba ważniejsze, czyni ten proces dynamicznym, a zatem łatwiejszym do przejścia.

Utemperowany przypadkiem losowym cynizm. Oziębłość, okrywająca jak tarczą, głęboko zakorzenione cierpienie. Wyparcie, blokujące pełnię przeżywania podstawowych ludzkich emocji. Szczęście, którego się nie dostrzega, mimo, iż jest na wyciągnięcie ręki. Kalejdoskop skrajnych uczuć i okrutnych zdarzeń, zakręci w Zapachu malin losami nie tylko głównej bohaterki. Jak w cierpliwie układanym pasjansie, karta po karcie będziemy odkrywać epizody, które wpłynęły na postawy postaci. Z odkryciem każdej kolejnej, będziemy postawy te bardziej rozumieć. I mniej oceniać.

W uporządkowanym, kolorowym, idealnym jak w reklamach świecie, paradoksalnie potrzeba wstrząsu, by doznać czym jest prawdziwe życie. Utrata pozwala docenić przeszłość, a ból zrywa zasłonę iluzji teraźniejszości. Marika Krajniewska stwarza sposobność do otwarcia oczu, dusz i serc zanim los faktycznie postanowi nas doświadczyć. Poczujemy zapach malin. On znieczuli ten proces leczenia. Jedni – właśnie przez niego przechodzą. Dla innych – dopiero nadejdzie.

Ciężar tematyczny Zapachu malin, na szczęście dla odważnego Czytelnika, Marika Krajniewska łagodzi prostotą przekazu. Miniaturowe rozdziały. Niezwykle skąpe, za to treściwe zdania. Taki sposób posługiwania się słowem, nie narzuca jedynej, słusznej interpretacji opowieści i, co chyba ważniejsze, czyni ten proces dynamicznym, a zatem łatwiejszym do przejścia.

Utemperowany...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To wyjątkowa przyjemność natknąć się wreszcie na książkę, która zachwyci, nie znuży, zatrzyma na dłużej niż do drugiego rozdziału. I bynajmniej nie chodzi o to, że „Wchodzi koń do baru” nie posiada rozdziałów. Fabuła opiera się na pomyśle postaci ekshibicjonistycznie dzielącej się z żywą widownią uczuciami tak intymnymi, że momentami staje się to nie do zniesienia. Publika czeka na rozrywkowy stand-up, który zabierze ją z dala od szarości dnia codziennego. Zamiast tego otrzymuje porcję wyjątkowo trudnych do strawienia przemyśleń, niewygodnych wrażeń, wspomnień, o których nie zawsze chciałoby się pamiętać. I jak w prawdziwym życiu, jednych ta otwartość urzeka, innych zmusza do odwrotu. Garstka, która pozostaje, zdaje się przedstawiać jakąkolwiek wartość.

Bogata w nawiązania do żydowskiej historii, kultury, zwyczajów słodko-gorzka opowieść o życiu w trudnym świecie pokaleczonych dzieci, wychowywanych przez równie ciężko doświadczanych rodziców. Dawid Grosman w stand-up’owej formule żartuje z dramatów i dramatyzuje incydenty z pozoru komiczne. Rządzi i dzieli publicznością. Dyryguje nastrojami i choć wydaje się panować niepodzielnie nad sytuacją, nie wszystko idzie zgodnie z planem.

Powieść nagrodzona Międzynarodowym Bookerem dotknie bez wątpienia każdego Czytelnika. Skłoni do szukania odpowiedzi na pytanie: nad czym tak naprawdę panujemy i na co w rzeczywistości mamy realny wpływ? Jak wielką odpowiedzialnością jesteśmy w stanie obarczyć siebie za czyny innych i jak dalece potrafimy wyprzeć ogrom nikczemności, której doświadczamy. Postawi nas przed koniecznością określenia granic lojalności i sprowokuje być może, do opracowania prywatnego systemu obrony przed zwyczajowo spotykanym złem. Receptą na sukces tej powieści, poza bezdyskusyjnym kunsztem pisarskim, jest szczerość w podejściu do ludzkiej natury i jej słabości. Żadnych uników. Żadnego krygowania się. Grosman na szczęście nie używa pudru.

To wyjątkowa przyjemność natknąć się wreszcie na książkę, która zachwyci, nie znuży, zatrzyma na dłużej niż do drugiego rozdziału. I bynajmniej nie chodzi o to, że „Wchodzi koń do baru” nie posiada rozdziałów. Fabuła opiera się na pomyśle postaci ekshibicjonistycznie dzielącej się z żywą widownią uczuciami tak intymnymi, że momentami staje się to nie do zniesienia. Publika...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Emma Stonex posłużyła się „Latarnikami” nie po to, by przybliżyć Czytelnikom zagadkę zniknięcia trójki pracowników latarni morskiej, ale po to, by zamknąć ich w ciasnych obręczach klaustrofobicznych doznać. Jednostajność mijających dni służby. Rutyna ściśle określonych czynności zawodowych. Psychika zaprogramowana na rozłąkę z bliskimi i brak kontaktu ze światem zewnętrznym. Miłość do nieokiełznanego żywiołu i poczucie misji ukryte w tej niewdzięcznej profesji. Każdy kolejny rozdział będzie ociekał wszystkimi tymi aspektami, o których nie da się powiedzieć, że tworzą budzącą gorączkową ciekawość, lekturę.

„Latarnicy” nie są z pewnością zagadką kryminalną. Chociaż pytanie o przyczyny zniknięcia będzie stale nurtowało czytających, stanie się ono jedynie przyczynkiem do przyjrzenia się obliczom ludzkiej samotności, skłonności do ucieczki przed światem, a przede wszystkim skutkom przebywania w długotrwałej izolacji. Bohaterowie żyją w dwóch odrębnych światach. Na lądzie, z rodzinami i wszystkimi konsekwencjami tego faktu oraz w otoczonej ze wszystkich stron morzem, wieży. W rezultacie tej konstelacji będziemy dosłownie brnąć przez tęsknotę i poczucie straty. Miłość i wypalenie. Oddalanie się od rzeczywistości i szaleństwo. Ucieczkę od błędów i obłęd. Wolność w zamknięciu i poczucie zamknięcia na wolności.

Emma Stonex przeciągnie nas z lubością przez meandry ludzkich rozterek w obliczu niewyjaśnionego. Jak wielką wyrwę w psychice każdego z nas czyni brak odpowiedzi na pytanie dlaczego ktoś znika, doświadczymy sięgając po tę niełatwą powieść. Kiedy brak logicznego wytłumaczenia, ludzka wyobraźnia jest nieograniczona. Ratując wewnętrzny spokój, na własny użytek w podobnej sytuacji stworzymy prywatną, choćby najbardziej absurdalną, wersję wydarzeń. Uprawdopodobnimy ją i w nią uwierzymy. A potem najzwyczajniej, po ludzku, odwrócimy się na pięcie i będziemy próbowali żyć dalej.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Emma Stonex posłużyła się „Latarnikami” nie po to, by przybliżyć Czytelnikom zagadkę zniknięcia trójki pracowników latarni morskiej, ale po to, by zamknąć ich w ciasnych obręczach klaustrofobicznych doznać. Jednostajność mijających dni służby. Rutyna ściśle określonych czynności zawodowych. Psychika zaprogramowana na rozłąkę z bliskimi i brak...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Wiedziennik

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


Katarzyna Puzyńska Rodzanice Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
87
książek
Średnio w roku
przeczytane
12
książek
Opinie były
pomocne
1 062
razy
W sumie
wystawione
86
ocen ze średnią 7,2

Spędzone
na czytaniu
513
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
15
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]