Amerykańska powieściopisarka. Autorka powieści Man Walks into a Room (2002) (Kiedy wchodziłem do pokoju),The History of Love (2005) (Historia miłości) oraz Great House (2010). Publikowała w The New Yorker, Harper's, Esquire, jej nowele zamieszczono w Best American Short Stories (2003 i 2008). Powieści Kraus przetłumaczono na trzydzieści pięć języków.
Krauss urodziła się w Nowym Jorku jako córka Angielki i Amerykanina, który był częściowo wychowywany w Izraelu. Rodzice jej matki pochodzili z Niemiec i Ukrainy, a później wyemigrowali do Londynu. Rodzice jej ojca pochodzą z Węgier i Białorusi, poznali się w Izraelu i później wyemigrowali do Nowego Jorku. Miejsca te pojawiają się w akcji powieści Historia miłości, która została przez nią dedykowana dziadkom.
Krauss pisze od 14 roku życia. Przed napisaniem swojej pierwszej powieści w 2002 publikowała głównie poezję.
W 1992 pisarka rozpoczęła studia na uniwersytecie w Stanford, gdzie poznała Josepha Brodsky'ego, który przez następne trzy lata blisko współpracował z nią przy tworzeniu poezji. Zapoznał ją również z twórczością pisarzy takich jak: Italo Calvino i Zbigniew Herbert. W 1999, trzy lata po śmierci Brodsky'ego, Krauss stworzyła dokument o jego twórczości dla BBC Radia 3. Podróżowała do St. Petersburga, miejsca w którym dorastał. Krauss skończyła studia z wyróżnieniem, jeszcze przed obroną wygrywając kilka nagród za swoją poezję.
W 1996 Krauss została wyróżniona stypendium Marshall'a i rozpoczęła studia na Oxfordzie, gdzie napisała pracę o Amerykaninie Josephie Cornellu. Podczas drugiego roku stypendium uczęszczała do Courtauld Institute w Londynie. Została magistrem historii sztuki, specjalizując się w siedemnastowiecznej sztuce holenderskiej i pisząc pracę na temat Rembrandta.
Jej mężem jest amerykański pisarz Jonathan Safran Foer.
Nicole Krauss – amerykańska pisarka żydowskiego pochodzenia. To pochodzenie jest bardzo odczuwalne w jej opowiadaniach – tożsamość, rodzina ze swoimi traumami oraz młodsze pokolenie, wielu z tych traum nie rozumiejących. Ale w gruncie rzeczy Być człowiekiem jest znacznie bardziej uniwersalna.
Opowiadania są taką formą, w której nie ma czasu, ani miejsca na zawiązanie intrygi. Często są to jakieś wycinki ze świata, życia. Kończące się w zawieszeniu, z którym czytelnik zostaje i może zrobić z nim co chce. Czytałem ten zbiór przez kilka dni. Za każdym razem, gdy przerywałem, któreś z opowiadań w trakcie, musiałem je zaczynać od początku, bo w zasadzie nie wiedziałem o czym jest. Co tam się działo. One są po prostu tu i teraz, dzieją się. Bohaterowie opowiadają o sobie, o przeszłości, o doświadczeniach, swoich rozterkach. O miłości, samotności, wolności, lękach.
[...]
całość:
https://www.speculatio.pl/byc-czlowiekiem/
Nie lubię opowiadań, ale dla serii Amerykańskich Opowiadań od Czarnego zawsze robię wyjątek i zawsze jest dobrze.
To nie tak, że coś z opowiadaniami jest nie tak. Ja po prostu nie mam czasu przywiązać się do bohaterów i wgryźć w temat, bo opowiadanie szybko się kończy.
Tymczasem, przy okazji czytania pierwszej książki z tej serii, zmieniłam nastawienie. Nie każdy tekst musi wstrząsnąć naszym światopoglądem i zmienić życie na zawsze. Czasem ważna jest rozrywka i dobre rzemiosło. Takie są te opowiadania. To sprawnie opowiedziane historie. To całkiem sporo, sami przyznajcie.
Mamy tutaj dziesięć tekstów. Są o władzy, dorastaniu i starości, namiętnościach i żywiołach, pandemii, tożsamości, dziedzictwie i traumach. Zwłaszcza Holocaust jest tutaj zaznaczony. Ta trauma, która przechodzi na kolejne pokolenia. Rana, która wciąż się nie zabliźniła.
Wszystkie opowiadania to migawki w życia, w których zaklęta jest prawda o nas samych. Znajdziecie tam uniwersalne doświadczenia, takie jak relatywizmie wydarzeń „kluczowych”, następujące po sobie cykle życia i strach, gdy grozi nam utrata status quo.
Autorka sprawnie włada piórem i gra kontrastami.
Te opowiadania sprawiły mi przyjemność
"Wiem, że przywyknę do potykania się o nieznajomego w drodze do kuchni, bo na tym właśnie polega życie, na potykaniu się o rzeczy, które z czasem przestają być dla nas ciężarem i o których być może nawet kiedyś całkiem zapomnimy". Tamże, s. 66.
"Chodziłam do pracy i oprowadzałam kolejne wycieczki ze świadomością, że w moim wnętrzu coś powstaje z niczego, pojawia się jakaś maleńka ludzka nieustępliwość, która będzie we mnie wzrastała aż do dnia, kiedy w końcu przedostanie się na ten świat, żeby wytłumaczyć nam to wszystko, czego przez cały ten czas nie wiedzieliśmy, bez czego musieliśmy się obyć, nad czym mogliśmy się tylko zastanawiać. Małe istnienie z klarownym punktem widzenia, zdolne przewidywać przyszłość". Tamże, s. 140.