cytaty z książek autora "Anaïs Nin"
W końcu oszaleję z miłości i zamkną mnie w domu wariatów.
"Zbyt mocno kochała". To będzie wyryte na moim grobowcu.
Nie jesteśmy szczęśliwi. Jesteśmy weseli, a to nie to samo.
Wariuje się wyłącznie z samotności. Póki jest przy tobie ktoś, kto widzi to, co ty, słyszy to, co ty, nie postradasz zmysłów.
Nienawidzę go, ponieważ kocham go, jak nigdy przedtem nie kochałam nikogo.
Nienawidzę pokazywać się taka, jaka naprawdę jestem. Kłamstwa są czymś w rodzaju przebrania, drobne kłamstwa, przeważnie niewielkie odstępstwa od prawdy. Kłamię, ponieważ obawiam się, że nie zostanę zrozumiana, boję się cierpienia.
Lecz czasami zmysły potrafią się wzburzyć od zwykłego dotknięcia ręki.
Pragnę zobaczyć, jak wszystko staje w płomieniach - i sama w nich zginąć. Mam cały czas uczucie, że życie mnie rani, rani dotkliwie, chcę je więc zniszczyć, spalić razem ze mną. Chcę oddać cios, oddać go tak silnie, że spadną głowy, roztrzaskam na kawałki, zmiażdżę całą doskonałość, cały kłamliwy spokój, całe sztuczne piękno, całą lakierowaną powierzchnię życia, jego fałszywą muzykę, barwy, kompozycję - jego oprawę, wszystkie parafernalia, którymi nas mami, zwodzi, obiecując rozkosze zmysłowe, wytchnienie. Nienawidzę walki, walki, jaką jest życie, chcę, żeby ostatnia walka była straszliwa, tak straszliwa, że stanie się naprawdę ostatnią. Tak, ostatnią, pragnę, żeby nadszedł wreszcie kres, z mojego ciała sterczą niezliczone banderille, zionę ogniem, jestem wściekła po prześladowaniach i pojedynkach, po paradoksalnie kulturalnych kłótniach - och, farsa, jaką są nasze kłótnie, nasze pojedynki w aksamitach i koronkach, nocą - z powodu ciemności, przy muzyce, ponieważ odsłania nagą duszę, efektowne, ponieważ piękno sprawia, że nerwy wibrują, ból może dotrzeć głębiej. Całe życie jest długą walką, a ja chcę przeżyć je całe w ciągu jednej godziny, a potem niech nastąpi kres; chcę, żeby się skończyło, nawet gdyby miało to oznaczać kamienną lawinę, spalenie ciała, zduszone okrzyki - niech się skończy, skończy, skończy. Wzywam śmierć.
Czasami miewam doznania, których nie potrafię wytłumaczyć, impulsy, których nie mogę opanować, niezatarte wrażenia, marzenia i myśli odmienne od zwykłych snów i myśli innych ludzi. Gdy czytam książkę omawiam ją ze sobą, oceniam, wynajduję zalety i wady, przychodzą mi do głowy myśli tak głębokie, że się w nich gubię, czuję się znużona,i sama siebie przestaję już rozumieć ...
Neurotyk to człowiek, który interpretuje wszystkie fakty p r z e c i w k o sobie.
Czy jestem zafascynowana złem, ponieważ nie mam go w sobie? A może kryje się we mnie najgorsze zło?
Ludzie wpadają w rozpacz, gdyż usiłują znaleźć uniwersalne znaczenie całości życia, a w końcu stwierdzają, że jest ono absurdalne, nielogiczne, pozbawione sensu. Nie ma jednego potężnego, kosmicznego znaczenia, wspólnego wszystkim, istnieje tylko znaczenie osobiste. Indywidualny motyw, jak poszczególna powieść, książka dla każdego z osobna. Poszukiwanie całościowej jedności jest błędem.
Psychoanaliza jest dla sparaliżowanych życiem.
Każdy autor ma wrażenie, że walczy z niekreśloną, bezkształtną masą i nie udaje mu się powiedzieć większości tego, co czuje.
Piekło to rzecz indywidualna, każdy człowiek ma swoje własne, jemu tylko przeznaczone inferno.
Wszystko prócz wolności, całkowitej wolności, to śmierć.
Czuję, że nie rozumiem zwykłego życia - mój sposób widzenia jest zniekształcony i nie da się go wyleczyć za pomocą rozumu.
Zabierasz ze sobą moje odbicie, część mnie. Wymarzyłam sobie ciebie, modliłam się żebyś istniała. Na zawsze już stałaś się cząstką mojego życia. Jeśli cię kocham, to z pewnością dlatego, że niegdyś dzieliłyśmy te same fantazje, to samo szczęście, byłyśmy aktorkami tej samej sztuki.
Małe dawki, rozsądne miłości, wszystkie demi-teintes - pozostawiają mnie chłodną. Uwielbiam szaleństwo, namiętność... zmysłowość, która sprawia, że kończy się skala na termometrze! Jestem neurotyczna, perwersyjna, destrukcyjna, namiętna, niebezpieczna - jestem lawą, łatwopalną, niepowstrzymaną. Czuję się jak zwierzę z dżungli, które ucieka z niewoli.
Śmieję się smutno z figli, które musiałam płatać życiu, z kłamstw, oszustw, które musiałam popełnić, aby odnaleźć wszystkie jego skarby i zachować je po tak wielu latach głodu.
Jesteś taka bystra, taka inteligentna. Nie ufam jednak twojej inteligencji.
Tworzysz wspaniały obraz, wszystko znajduje się na swoim miejscu, wydaje się przekonywujące i zrozumiałe.
A tymczasem gdzie się znalazłaś? Nie na jasnej powierzchni swoich koncepcji, lecz pogrążyłaś się głębiej,
dotarłaś do ciemnych regionów, tak że człowiek łudzi się tylko, że odkryłaś przed nim wszystkie swoje myśli,
że odsłoniłaś przed nim swoje wnętrze. Ale ty masz w sobie wiele warstw- jesteś bez dna, niezgłębiona.
Noc. Gwiazdy i księżyc beznamiętne, niewzruszone, wieczne. Ich niewzruszoność spływa po trosze na mnie. Przynoszą pociechę. Dzięki nim smutek człowieczy nie jest tak głęboki i dojmujący. Na księżyc i gwiazdy przenoszę nieco mojej dawnej wiary w Boga i uświadamiam sobie, że spokój zdobywamy, godząc się ze śmiercią. Życie jest krótkie. Cierpienie ma swój kres.
Dla pisarza p o s t a ć jest tworem, z którym nie jest związany uczuciowo. Prawdziwa miłość zabija literaturę.
Czy rzeczywiście miłość musi być jednym długim pasmem zazdrości?
Jeśli jednak szczerość ma oznaczać wyrzeczenie się własnego "ja", to jest to szczerość porażki.
(...) częstokroć ogromnie wyczekiwana, zbyt upragniona radość, gdy już nadejdzie, pozostawia człowieka oszołomionego i z uczuciem niedosytu.
Jedyne, czego pragnie mężczyzna [jedyne, czego pragnie mężczyzna!], to wierzyć, że kobieta kocha go tak bardzo,
iż nie może jej zainteresować nikt inny. Wiem, że to niemożliwe. Wiem, że każda radość niesie ze sobą rozpacz.
Normalny człowiek osiąga szczęście i wierzy w nie, strzeże go pilnie, dopóki coś go naprawdę nie zniweczy. Człowiek nienormalny osiąga wyłącznie szczęście względne, które ulega ciągłym wahaniom.
Połowa twojej istoty pragnęła pokuty, aby pozbyć się udręki sumienia, ale druga połowa chciała być nadal wolna.