Najnowsze artykuły
- ArtykułyZwyciężczyni Bookera ścigana przez indyjski rząd. W tle kontrowersyjne prawo antyterrorystyczneKonrad Wrzesiński3
- ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
- ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
- ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Stephen Briggs
14
7,5/10
Urodzony w 1951 roku "człowiek od wszystkiego". związany z Pratchettem głównie za sprawą Dyskowych Terminarzy oraz teatralnych adaptacji książek. Pierwszą powieścią Terry'ego wystawioną przez Briggsa na deskach teatralnych były Trzy Wiedźmy [Wyrd Sisters] w roku 1991, gdzie sam zagrał księcia Felmeta. Następnie, za zgodą samego Pratchetta, przyszła kolej na adaptację Morta, w której Briggs zagrał Śmierć, a w roku 1993 wystąpił w roli Pratycjusza Havelocka Vetinari w własnej adaptacji Straż! Straż! [Guards! Guards!]. W kolejnych latach Stephen Briggs przeniósł na scenę sporą część pozostałych tomów Świata Dysku. Zajmował się także tworzeniem audiobooków na ich podstawie dla brytyjskiego [Isis] oraz amerykańskiego wydawcy [Harper Audio].
Briggs wniósł także swój wkład w twórczość Pratchetta poprzez wspólne stworzenie Dyskowych Terminarzy, map i kilku innych książek jak np. Książka Kucharska Niani Ogg [Nanny Ogg's Cookbook]. Stephen Briggs prowadzi też działalność polegającą na produkcji i sprzedaży dyskowych gadżetów jak szaliki, ręczniki czy koszulki. Firma ta nosi nazwę CMOT Dibbler [CMOT - cutting my own throat - gardło sobie podrzynam], a o samym Briggsie znajomi mówią CMOT Briggs.
Briggs wniósł także swój wkład w twórczość Pratchetta poprzez wspólne stworzenie Dyskowych Terminarzy, map i kilku innych książek jak np. Książka Kucharska Niani Ogg [Nanny Ogg's Cookbook]. Stephen Briggs prowadzi też działalność polegającą na produkcji i sprzedaży dyskowych gadżetów jak szaliki, ręczniki czy koszulki. Firma ta nosi nazwę CMOT Dibbler [CMOT - cutting my own throat - gardło sobie podrzynam], a o samym Briggsie znajomi mówią CMOT Briggs.
7,5/10średnia ocena książek autora
564 przeczytało książki autora
1 534 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
The Ankh-Morpork Archives: Volume One
Terry Pratchett, Stephen Briggs
7,3 z 3 ocen
11 czytelników 2 opinie
2019
Praca z nastolatkami i młodymi dorosłymi. Współczesne podejście psychodynamiczne
Stephen Briggs
8,0 z 2 ocen
13 czytelników 0 opinii
2017
Żółw przypomniany. Przewodnik po Świecie Dysku uaktualniony aż do "Niucha"
Terry Pratchett, Stephen Briggs
7,4 z 127 ocen
494 czytelników 14 opinii
2013
Terminarz (Zreformowanych) Wampirów Świata Dysku 2005
Terry Pratchett, Stephen Briggs
7,2 z 26 ocen
184 czytelników 2 opinie
2004
Terminarz Gildii Złodziei Świata Dysku
Terry Pratchett, Stephen Briggs
6,7 z 25 ocen
166 czytelników 1 opinia
2003
Terminarz Gildii Błaznów Świata Dysku 2003
Terry Pratchett, Stephen Briggs
6,7 z 11 ocen
85 czytelników 0 opinii
2003
Terminarz Gildii Skrytobójców Świata Dysku 2002
Terry Pratchett, Stephen Briggs
7,5 z 6 ocen
72 czytelników 0 opinii
2002
Terminarz Straży Miejskiej Ankh-Morpork 2001
Terry Pratchett, Stephen Briggs
7,3 z 10 ocen
121 czytelników 0 opinii
2000
Terminarz Niewidocznego Uniwersytetu Świata Dysku 2000
Terry Pratchett, Stephen Briggs
7,3 z 17 ocen
161 czytelników 2 opinie
1999
Najnowsze opinie o książkach autora
Żółw przypomniany. Przewodnik po Świecie Dysku uaktualniony aż do "Niucha" Terry Pratchett
7,4
To nie jest książka dla czytelników rozpoczynających swoją przygodę ze Światem Dysku.
Jeżeli jesteś fanem twórczości Pratchetta, a nie powtarzasz całego cyklu dwa razy do roku, to "Żółw przypomniany" może być użyteczną pozycją, jako jednorazowe i całościowe, albo wyrywkowe przypomnienie postaci i wątków (nie tylko najważniejszych).
Żółw przypomniany. Przewodnik po Świecie Dysku uaktualniony aż do "Niucha" Terry Pratchett
7,4
(recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com)
Okruszki z pańskiego stołu?
Hubert Przybylski
Jakiś czas temu zamieściliśmy recenzje kilku książek, które były dodatkiem do cyklu "Gra o tron" G.R.R. Martina. Jedna była bardziej twórcza ("Uczta lodu i ognia" Chelsea Monroe-Cassel i Sariann Lehrer),druga mniej ("Aforyzmy i mądrości Tyriona Lannistera" George R. R. Martin, z ilustracjami Jonty Clark),ale obie te pozycje wydawnicze były jednymi z wielu, które na fali popularności Wielkich Nazwisk i ich książek mają przynieść tymże Wielkim Nazwiskom, przy ich minimalnym nakładzie pracy (*1),dodatkowe zyski, którymi podzieliliby się z autorami/pomysłodawcami dodatków. Były jednymi z wielu, ale nie były pierwszymi, ani nawet najczęściej podejmowanymi tego typu próbami. Tutaj wiedzie prym seria dodatków do Świata Dysku Terry'ego Pratchetta, składająca się z co najmniej kilkunastu pozycji (*2) i zapoczątkowana bodajże "Mappą Świata Dysku". To właśnie kolejnemu dodatkowi do tego cyklu przyjrzę się dzisiaj. Przed Wami - "Żółw przypomniany. Przewodnik po Świecie Dysku uaktualniony aż do "Niucha"" Terry'ego Pratchetta i Stephena Briggsa.
Na wstępie książki znajdziemy krótką historię wcześniejszych (zachodnich) wydań "Żółwia...", listę zmian, jakie wprowadzono w książce w jej aktualnej wersji oraz spis utworów Pratchetta, z których informacje trafiły do przewodnika.
Zaraz potem zaczyna się najważniejsza część książki, "Świat Dysku, A-Z", czyli niewielkie, niespełna pięciusetstronicowe kompendium wiedzy o Świecie Dysku. Znajdziemy tu informacje na temat najważniejszych postaci, miejsc, organizacji, roślin, trunków i wielu, wielu innych rzeczy i pojęć, które pojawiały się na stronach książek. Jedne są opisane "po łebkach", a inne bardzo wyczerpująco. Na tyle wyczerpująco, że... Ale o tym może na końcu. W każdym razie, zdarzały się takie hasła, przy których podane były wszystkie, znane z książek Pratchetta, informacje i takie, przy których pominięto bardzo istotne kwestie. Pierwszy z brzegu przykład tych drugich, to "Bel-Shamharoth". Przy tym haśle słowo "osiem" pojawia się wiele razy, samotnie i w połączeniu z innymi (np. "ośmiościenne"),ale nigdzie nie znalazłem informacji, że w świątyni B-S nie można używać tego słowa. Niby drobna wpadka, ale znacząca. Zwłaszcza dla ewentualnych zwiedzających świątynię (*3).
Następna część książki to "Żółwie coraz dalej: jeszcze więcej materiałów o Dysku". Co się składa na to "jeszcze więcej"? Teksty z pierwszej edycji przewodnika - wywiad z Terrym Pratchettem oraz teksty "Czytelnicy i poczta fanowska" i "Bariera językowa ("Dla mnie to czysty klatchiański!")". Teksty te powstały w 1994 roku, kiedy Internet dopiero powstawał i nie było łatwego dostępu do informacji o Pratchecie, a sam Autor był zasypywany listami, w których jego fani (i nie tylko) pytali się go o wszystko. Teraz, w dobie portali fanowskich i cioteczki Wiki, wszystko to znajdziemy w kilka sekund, ale nie to było celem zamieszczenia tych tekstów. Mają one coś, czego nie znajdziemy w liofilizowanych informacjach z sieci - prehistoryczne, bo sprzed dwudziestu lat, spojrzenie Pratchetta na świat, własną twórczość i fanów. Myślę, że z każdym kolejnym wydaniem "Żółwia..." właśnie ta część najbardziej nabiera na wartości.
"I wreszcie..."
I wreszcie kulminacja, grande finale książki - zbiór zasad gry "Okalecz Pana Cebulę". Czekałem na to długie, długie lata. Owszem, przez te lata mogłem znaleźć zasady w sieci, ale to były przeróżne fanowskie wyobrażenia na temat zasad tej gry i dopiero teraz pojawiły się takie, które zatwierdził sam Autor. I powiem tylko tak, to jest cholernie zakręcona gra. Skrzyżowanie tarota, brydża, oczka i pokera, uzupełnione o szereg dodatkowych wyjątków, reguł i modyfikatorów, które jeszcze bardziej gmatwają rozgrywkę... Prawdziwie straszna rzecz, ta gra. Tym bardziej, że nie znajdziemy w książce żadnych ilustracji, które ułatwiłyby zrozumienie tego wytworu kilku totalnie skrzywionych umysłów. Niestety, tu również pojawiają się błędy, które dodatkowo wszystko utrudniają. Dobry przykład to spis kart. Do gry używa się czterech pełnych kolorów - 52 karty - i Arkanów - Wielkich Arkanów w tarocie, tym najpopularniejszym, jest 22 sztuki - co powinno dawać razem 74 karty. Powinno, ale w spisie jest mowa o 73 kartach. Mało tego, nie znajdziemy w spisie kart "Pani", natomiast karta taka pojawia się w pierwszej z "Końcowych uwag rekonstruktora gry". Niby to wszystko pierdółki, ale...
I, jako że sami możecie się domyśleć, jakie jeszcze plusy może przynieść posiadanie tej książki, ja teraz skupię się na jej minusach - na niektórych jeszcze raz. Wspomniałem, że niektóre informacje z kompediumalnej (kompedyjnej - od dziś możecie uźywać zamiennie obu tych pojęć) części "Żółwia..." - są bardzo wyczerpujące. Bo są. Niestety, również w tym znaczeniu, że ich lektura jest wyczerpująca. Mnie przebrnięcie przez tę część książki zajęło ponad trzy tygodnie (*4). Problem leży w tym, że Briggs wybrał z książek Pratchetta rodzynki, ale że rodzynki to nie zasmażka, więc jedzenie ich samych, bez ciasta i innych dodatkow (fabuły, opisów i dialogów) nie daje takiej przyjemności, jaką dawać powinno. To samo jest z zasadami "Okalecz Pana Cebulę". Pozostając w kręgu porównań kulinarnych - są jak bita śmietana. Wszyscy lubią bitą śmietanę, ale tutaj dostajemy jej dwa wiadra, które musimy skonsumować na raz, za pierwszym podejściem. Bez nadziei na ciasto, naleśniki, lody, pucharek owoców, czy choćby maleńką łyżeczkę zasmażki... Koszmar. A nawet więcej. Prawdziwy - jak to mówili panowie z "Whose line..." - houou. Nie wiem, kto zadecydował, żeby wcisnąć "Okalecz..." do przewodnika, zamiast wydać to oddzielnie, w postaci ładnie ilustrowanego podręcznika gry, który można było, jeśli nawet nie sprzedać, to wykorzystać jako świetną, dodatkową formę promocji cyklu. Brak ilustracji razi tym bardziej, że w kompendium wiedzy ilustracje są. I teraz nie wiem - ktoś źle policzył strony i nagle trzeba było całą końcówkę książki ścisnąć i zmieścić na 1/4 planowanych kartek? Widząc, jak końcowe teksty są poupychane, zdaje się całkiem możliwym, że trafiłem w sedno...
Podsumowanie. Moja ocena? 5/10. Dlaczego tak mało? Bo za odtwórczość nie należy się więcej. Na studiach trójka to najwyższa możliwa ocena za przepisywanie czyjegoś tekstu słowo w słowo (i to tylko wtedy, kiedy wykładowca jest uprzejmy/dobrotliwy/skacowany i nie chce/nie ma siły gnębić studenta). Czy warto kupić tę książkę? Fanom Świata Dysku raczej tego pytania zadawać nie trzeba. Tym, którzy Pratchetta nie trawią też. A tych, którzy jeszcze się z Jego twórczością nie spotkali, lektura "Żółwia..." na pewno nie przekona do sięgnięcia po tomy cyklu (a raczej wręcz przeciwnie). Przewiduję za to, że organizatorów przyszłych konwentów zasypią maile z propozycjami zorganizowania konkursu z wiedzy o Świecie Dysku. Przy czym pomysłodawców takich konkursów gorąco proszę, by pamiętali o tym, że niektóre hasła mają luki.
A ja? Mimo tej relatywnie słabej oceny (dla mnie maksymalnej możliwej),ja tam się cieszę, że mam "Żółwia..." na półce. Choć lekkie rozczarowanie i niedosyt też gdzieś tam, na horyzoncie, się pojawiają...
Przypisy
*1. podejrzewam, że mogło to być jedynie wysłuchanie propozycji i wyrażenie na nią zgody, resztę załatwiali ich agenci. Ale przecież o to w życiu chodzi, żeby zarobić, ale się nie narobić, co nie?
*2. Na zgniłym, kapitalistycznym zachodzie wydano ich dużo więcej, a jedną z wielu, które się u nas nie ukazały, była "Nanny Ogg's Cook Book". Sam Briggs maczał palce w powstaniu trzech map (mapp),osiemnastu wersji scenicznych książek Pratchetta, sześciu terminarzy, wspomnianej książki kucharskiej i komiksu. A przecież nie tylko on surfował na fali popularności Świat Dysku...
*3. Chyba, że Briggs jest wyznawcą B-S i swoim działaniem chce mu dostarczyć rozrywki/pokarmu...
*4. Tym samym trafia ona do pierwszej dziesiątki najdłużej czytanych przeze mnie książek. A może i do pierwszej piątki.