Popularne wyszukiwania
Polecamy
Elísabet Jökulsdóttir
1
7,6/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzona: 16.04.1958
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,6/10średnia ocena książek autora
20 przeczytało książki autora
91 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Chłód kwietniowego słońca Elísabet Jökulsdóttir
7,6
Akcja książki rozgrywa się w Reykjaviku w latach 80.
Vedis jest zagubioną kobietą, matką, która szuka sensu życia. Wiadomość o śmierci ojca działa na nią nostalgicznie, zatapia się we wspomnieniach z przeszłości, które w końcu zaczynają mieszać się z teraźniejszością.
Zadziwiające, że już podczas pierwszego rozdziału, a właściwie pierwszej strony, poznajemy koleje losu głównej bohaterki. Rozumiem ten zabieg - bez tego w początkowych rozdziałach można byłoby nie dostrzec pewnych zachowań. Co więcej kilka spraw można poddać analizie. Główna bohaterka choruje psychicznie, a choroba afektywna dwubiegunowa jest podstępna. Czai się w zakamarkach jej umysłu. Często jest to niedostrzegalne. Vedis doświadcza młodzieńczej miłości, zdrady, zwątpienia. Mierzy się z problemami rodziny. Żyje zwykłą codziennością, a będąc pełnoletnią dziewczyną i dorosłą, jej wewnętrzne dziecko ciągle cierpi. Nigdy nie było odpowiednio zaopiekowane.
Urywki z życia zostały poukładane w całość, dlatego książkę czyta się płynnie. Autorka pisze w sposób nostalgiczny, poetycki, przystępny. Potrafi wprawić w zadumę i refleksyjny nastrój.
To powieść warta uwagi, na dodatek została doceniona przez krytyków i otrzymała Islandzką Nagrodę Literacką w 2020 roku.
Chłód kwietniowego słońca Elísabet Jökulsdóttir
7,6
„Zmarły. Jak to możliwe? Co oznacza to słowo? Nie rozumiała go”.
Védís, główna bohaterka tej krótkiej, ale skondensowanej emocjonalnie powieści psychologicznej, „kompletnie nie przyswajała jego sensu”. Jednak wbrew niej, to śmierć ojca zdeterminowała jej dalsze życie z nieodłącznym pytaniem - po co? Przecież była jeszcze dziewczynką, nastolatką, która nadal potrzebowała przewodnika prowadzącego ją przez życie. Wszak to ojcowie wprowadzają swoje dzieci w życie społeczne, a matki w emocjonalne. Védís zabrakło obu opiekunów, by bezpiecznie poznać zasady gry.
Bo życie to gra.
Szarada, z którą pozostała sama w transparentnym towarzystwie fizycznej nieobecności ojca i emocjonalnej matki. To oznaczało, że sama musi ją podjąć, sama wymyślić reguły i osobę, w którą się wcieli. Bo przecież nie w siebie. Bo tak została wychowana, „by mówić to, czego nie ma na myśli, i nie mieć na myśli tego, co mówi”. A przede wszystkim uczucia „tłamsić, gnieść, solić, zamrażać, nie odnajdywać pod żadnym pozorem, bo nic nie jest równie niebezpieczne jak one”.
Mogą potwierdzić prawdę odsuwaną.
Że ojciec nie żyje. Płacz ten fakt niechciany tylko potwierdziłby. Uwierzyłaby w jego nieodwołalne odejście. Urealniła, a wtedy świat mógłby runąć. Dlatego odgrywała cudzą rolę w grze życia, która zamrażała ją do wewnątrz, jej emocje i myśli, by chronić to, co pozostało jej najcenniejszego – wewnętrzne dziecko.
To ono domagało się jedynie tylko dwóch rzeczy – żyć w zgodzie z jego nurtem i kochać.
Ten wewnętrzny konflikt brutalnych realiów z wewnętrznym „ja” zaowocował ucieczką w chorobę psychiczną nastolatki. To ona stała się opowieścią o dziewczynie, która po stracie ojca nie chciała przeżyć po nim żałoby pozwalającej na katharsis. Na uwolnienie się z pęt „niemożliwego zgonu”. Odpychając ją psychicznie i mentalnie, domagała się tego, co należne jej niezaspokojonemu dziecku wewnętrznemu, karmiąc się ułudą życia – narkotykami, alkoholem, życiem bohemy lat 80. w Islandii i miłością toksyczną.
Towarzyszenie jej w tym procesie wypierania się realiów było bardzo bolesne.
Mimo że autorka wybrała niby dystansującą narrację zewnętrzną. Jednak wątki autobiograficzne mocno przebijały się przez ten styl, narzucając momentami wyczuwalny podświadomie w odbiorze głos pierwszoosobowy. Zwłaszcza w opisach emocji i wewnętrznych myśli w trakcie tej katastroficznej drogi ku szpitalowi psychiatrycznemu, bo mając zaledwie 17 lat, urodziła syna, a przez partnera została porzucona. Autorka na metaforę tej drogi wybrała zabawę w życie, którą Védís próbowała kreować bez ojca i wsparcia matki, by ostatecznie przekonać się, że taka zabawa zamieniła się w groźną i niebezpieczną, czyniąc ją martwą za życia.
Tytuł tej opowieści, obok dosłownego (w czasie pogrzebu Védís czuła chłód kwietniowego słońca),miał również drugie znaczenie.
Katastrofę wychowywania dziei w chłodzie emocjonalnym, bo niby są, czyli jest słońce, ale bez mocy ciepła, czyli bez uczuć. Tej cudownej siły ogrzewania wspierającej dziecko w rozwoju społecznym (ojciec) i emocjonalnym (matka). Jeśli do tego dojdzie dojrzewanie i trauma śmierci to suma destrukcyjnych skutków może być porażająca dla dziecka. Dokładnie taka, jaką przedstawiła autorka na bazie własnych doświadczeń w tym przejmującym studium psychologicznym. Dotkliwym, sensualnym i wrażliwym obrazie pomagającym zrozumieć niemożność przejścia przez proces żałoby. To unikalny temat w literaturze, a przez to potrzebny, bo odpowiada na bardzo ważne pytanie.
Co się stanie, kiedy osoba odmówi sobie prawa do żałoby i zostanie z tym sama?
naostrzuksiazki.pl