Kochanka Brechta Jacques-Pierre Amette 5,6
ocenił(a) na 812 lata temu Główną bohaterką tej powieści jest „kochanka Brechta”, czyli Maria Eich. Na jej przykładzie (ale nie tylko, także innych kobiet, mężczyzn),autor pokazuje nam ile ludzie potrafią wybaczyć wielkim mistrzom. Dla żony Brechta nie jest ważne, że on ją zdradza, gdyż wie, że prędzej czy później i tak do niej wróci. Maria Eich, mimo, że jest wykorzystywana (można powiedzieć seksualnie) przez Brechta i mimo, że została do tego zmuszona przez Stasi, dalej wielkiego mistrza podziwia i go szanuje. W książce tej, Brecht jest kimś takim jak Roman Polański dla Polaków. Wiemy, że nagrzeszył, ale jako że jest wielkim mistrzem, a w dodatku Polakiem, wybaczamy mu jego stare grzechy i próbujemy usprawiedliwiać w oczach świata, mimo iż może najbardziej sprawiedliwe byłoby, gdyby poniósł karę.
Drugim, moim zdaniem najważniejszym wątkiem tej powieści jest dramat dwóch osób: Marii Eich i oficera Stasi, który ją prowadzi – Hansa Trowe. Początkowo jest ona dla niego osobą, którą trzeba szantażować, żeby osiągnąć cel, jaki postawiło przed nim państwo niemieckie. On dla niej jest tylko oficerem Stasi, którego polecenia się wykonuje. I nawet nie wiedzą kiedy, on zaczyna kochać ją, ona kochać jego. Tyle, że żadne z nich nie wie o uczuciu, którym darzy ich ta druga osoba. On w imię służby dla dobra państwa, nigdy nie śpi ze swoimi agentami, więc nie potrafi zrobić tego pierwszego kroku, mimo iż w imię miłości pomaga jej. Ona nie jest w stanie powiedzieć mu tego, co do niego czuje, gdyż paraliżuje ją marzenie o byciu z własną córką i emigracji na zachód, co ma nadzieję osiągnąć poprzez spełnianie żądań Stasi. I mimo, że wysyła mu sygnały, mimo iż modli się o tydzień z nim na bezludnej wyspie, mimo iż poprzez swoje raporty stara się, żeby zainteresował się on bliżej sprawą, którą się zajmuje i pośrednio jej osobą, to cała akcja zmienia nieuchronnie do nieszczęśliwego końca. Który koniec końców, nie jest znów taki nieszczęśliwy.