cytaty z książek autora "Sarah Waters"
Zdajemy sobie sprawę, że przymus trwania przy życiu stanowi katorgę samą w sobie.
Ale słowa... One wabią nas w ciemności, umysł zaś nadaje im kształt na własną modłę.
-Jak rozpoznać ową pokrewną duszę? [...]
- To się czuje. [...] Czy szukasz powietrza chcąc głęboko odetchnąć? Owa miłość przyjdzie, a gdy to nastąpi, będziesz wiedziała. Wówczas uczynisz wszystko, aby ją zatrzymać, ponieważ utrata oznaczałaby twoją śmierć.
Być może istnieje granica rozpaczy, jaką znieść może ludzkie serce.
Kiedy przyciska mnie do siebie, czuję przyśpieszone bicie jej serca i odnoszę wrażenie, jakbym przejmowała je na własność.
Myśleliśmy o sekretach. Tych prawdziwych i lipnych. Zbyt wielu, by je zliczyć. Kiedy próbuję teraz ustalić, kto wiedział o czym, kto wiedział wszystko, a kto nic, i kto był oszustem, jestem zmuszona dać za wygraną, bo ta myśl przyprawia mnie o zawrót głowy.
Mozolne rozplątanie dobiegło końca: trzymasz w ręku ostatnią nić łączącą cię z moim sercem. Poczujesz, kiedy zwiotczeje?
Kiedyś nie zdawała sobie sprawy, że można znudzić się strachem. Przypomniała sobie przeróżne jego przejawy, od kiedy to się zaczęło: ataki zaślepiającej paniki, szaleństwo niepewności, załamanie psychiczne. Ani chwili nudy! Ale jednak zrozumiała, że jest znudzona. Znudzona do łez. Do szpiku kości. Śmiertelnie znudzona tym ciągłym zamieszaniem oraz własnym tchórzostwem, własnym strachem.
Stanęłyśmy blisko siebie, przyciskając ramiona do drzwi, podczas gdy deszcz padał pionowo jak strzały. Tysiąc strzał i jedno nieszczęsne serce.
Gdy tylko trzasnęły drzwi wejściowe, zakasała rękawy, wdziała fartuch i założyła chustkę na głowę. [...] Zdawało się jej, że robi to bez przerwy - skąd, na litość boską, brał się ten kurz? Odnosiła wrażenie, że dom produkuje go tak, jak ciało wydziela pot.
Stajemy się podli i ograniczeni, kiedy żyjemy wbrew swojej naturze.
Podświadomość ma wiele mrocznych, smutnych zakamarków. Wyobraź sobie, że coś uwalnia się z jednego z nich. (...) I przyjmijmy, że okoliczności sprzyjają jego rozwojowi. Rośnie jak dziecko w łonie matki. Czym stanie się ten obcy ktoś? Czymś w rodzaju mrocznego alter ego. Istotą kierowaną niskimi motywami i pragnieniami, które świadomość ukrywała skrzętnie przed całym światem: zawiścią, złośliwością, frustracją...
Powtarzalność czynności trzyma nas przy Ziemi, podczas gdy powinniśmy wzlecieć nad nią, lecz dopóki się nie zmienimy, dopóty nie mam co na to liczyć.
Trudno o lepsze lekarstwo na przygnębienie niźli praca na rzecz innych
Wiedziałam, że gdybym teraz otworzyła oczy i nieco przechyliła głowę, zobaczyłabym ją ubraną tylko w cienie oraz bursztynową poświatę ogarka.
...dobrze prowadzony dom jest jak małż perłopław. Dziewczęta wkraczają do niego jako ziarenka piasku, a po dziesięciu latach opuszczają go pod postacią pereł.
Czytam, po czym padam z powrotem na poduszkę, przyciskając kartkę do ust. Muskam ją wargami. Ostatecznie mógłby być moim kochankiem. On albo ona. Trudno, bym pragnęła kogoś bardziej niż jej.
Trudno, bym pragnęła czegoś bardziej niż wolności.
Nic się nie zmieniło, zupełnie nic, lecz mimo to poczułem, że nie jesteśmy sami że coś czai się i podkrada coraz bliżej nas. Co gorsza odniosłem nieodparte wrażenie, że to coś, cokolwiek to było, jest w gruncie rzeczy znajome: jak gdyby nieoczekiwane przybycie było tak naprawdę powrotem.
Czuję się jak rozwiązana zagadka. Jak tekst bez znaków zapytania.
...bodźce seksualne są najmroczniejsze ze wszystkich i muszą gdzieś znaleźć ujście. To jak prąd elektryczny,znajduje własne przewodniki. A niewykorzystany zmienia się w dość niebezpieczną energię.
Serca im waliły, ale oddzielnie, każde w swoim zatrwożonym rytmie.
Czy to głupie i samolubne cieszyć się drobiazgami: koncertem lokalnej orkiestry, słońcem na twarzy, szelestem trawy pod obcasami, piwem musującym w żyłach, sekretną bliskością kochanki? A może owe "drobiazgi" to jedyne, co posiadamy? Czy zatem nie powinno się na nie chuchać i dmuchać? Zamienić w kryształki i nanizać na sznurek, by w razie czego zyskać amulet przed niebezpieczeństwem?
(...) leżałam często w łóżku z otwartymi oczami i zamiast pacierza, odmawiałam litanię włoskich miast – Werona, Reggio, Rimini, Como, Parma, Piacenza, Cosenza, Mediolan… I godzinami wyobrażałam sobie podróż do tych miejsc.
Medal, fotografia, gwizdek, para kluczy, nigdy nienoszona obrączka. Trofea z mojego pobytu w Hundreds, jakże osobliwa kolekcja. Jeszcze przed tygodniem opowiedziałyby historię, ze mną w roli głównej. Teraz stanowiły nieszczęśliwe okruchy przeszłości; na próżno szukałem w nich zapomnienia.
Niepokój przemienia się w bezbrzeżną pogardę. Staję się tym, kim miałam się stać. Bibliotekarzem.
Caroline spoglądała na nią przez chwilę, poruszona do głębi bruzdami będącymi dziełem trosk i upływu lat, widząc ją raptem tak, jak widzimy czasem naszych rodziców: jako jednostkę targaną emocjami, o których nie miała pojęcia, obarczoną brzemieniem dawnej melancholii...
...tkwiła w szponach iluzji tak przemożnej i absurdalnej, iż zdawało się to kłaść cieniem na otaczające ją przedmioty codziennego użytku.