Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Książkę zakupiłam na targach w Gdańsku, autor reklamował ją jako coś wspaniałego, przygodę, o której nie przeczytam nigdzie indziej... Muszę przyznać, że miał rację. Z tym, że ja bym drugi raz o takiej przygodzie nie chciała czytać :/ liczyłam na opisy tytułowego Haiti, ale równie dobrze akcja mogłaby się dziać na Mazurach, bo opisów tam wcale nie ma, a przynajmniej nie opisów, które chciałabym czytać w ksiązce reklamowanej jako "podróżnicza". Erotyka? Raczej tani pornol, który niepotrzebnie ciągnie się godzinami, choć wszyscy aktorzy od dawna wspierają się lubrykantami. Po pierwszych niesamowicie nudnych rozdziałach, w których autor opisuje pakowanie skarpetek i leci samolotem, docieramy do celu podróży, na Dominikanę. Reszta książki to generalnie pokaz szowinizmu autora, według którego dziewczyny zakładają spódniczki specjalnie dla niego i "kręcą tyłeczkami" również dla niego. Opisy seksu są żenujące, ale jeszcze bardziej żenujące są przemyślenia autora, który na przykład widząc karalucha na ubraniach myśli, że musi je porzadnie wyprać, żeby nic nie przywlec do kraju, po czym bez zastanowienia grzmoci każdą pannę (i nie tylko!) w okolicy. Wszystkie są chętnie i napalone, nawet dziewice. Korekta czy redakcja w tej ksiązce leżą i kwiczą. Mnóstwo powtórzeń, błędów i zbędnych opisów. Często musiałam się domyślać, o co chodzi autorowi. Nie wiem, czy po napisaniu tej książki sam ją jeszcze przeczytał. Ja z pewnością wiem, że po następną książkę tego autora nie sięgnę.