cytaty z książek autora "Tomáš Forró"
Wielu ekspertów twierdzi, że stagnacja, w jakiej pogrążone jest dziś społeczeństwo wenezuelskie, to coś więcej niż zwykłe uzależnienie od okrutnego reżimu. Że jest to jakiś stupor, stan świadomości, który paraliżuje zdolność do zastanowienia się nad własną sytuacją i poszukiwania rozwiązań.
... żadne okoliczności nie są w stanie zniszczyć zwykłej ludzkiej dobroci. Mimo przeżytych cierpień i koszmarów wciąż w nich istnieje dobro i cicho, cierpliwie czeka na lepsze czasy.
Z państwem jest tak jak z ludzkim organizmem lub ekosystemem - kiedy dojdzie do jego osłabienia, ten stan natychmiast wykorzystują różne pasożyty, żeby zaatakować go z zewnątrz. Walcząc o przeżycie, państwo ignoruje mniejsze, pozornie nieszkodliwe zagrożenia, a te coraz bardziej osłabiają jego energię i siły życiowe, aż w końcu jest już za późno na ratunek.
Mózg zatruty chemiczną biedą i niedostatkiem jest opętany pragnieniem zaspokojenia natychmiastowych potrzeb tu i teraz. Nie zajmuje się planowaniem dalszej przyszłości.
Wenezuela to znacznie więcej niż upadłe państwo. To obraz społeczeństwa tuż przed zagładą, społeczeństwa, które samo pozbawiło się swoich życiowych źródeł. To kraj, w którym wszechobecna i powszechna bieda stała się nie tylko materialną rzeczywistością, ale wręcz stanem świadomości”.
Mózg zatruty chroniczną biedą i niedostatkiem jest opętany pragnieniem zaspokojenia natychmiastowych potrzeb tu i teraz. Nie zajmuje się planowaniem dalszej przyszłości”.
Każda prawdziwa wojna wprowadza jakiś rodzaj porządku – choć zwyrodniałego, bo opartego na autorytecie broni. Natomiast chaos południa Wenezueli stanowi tego zaprzeczenie i zagraża nie tylko wszystkim walczącym siłom, lecz również niewinnym ludziom. Na dodatek tak naprawdę nikt nie czerpie z tego korzyści, nie ma sensownego planu na przeżycie i żadna ze stron konfliktu nie widzi nawet cienia nadziei na ostateczny triumf.
Wenezuela uczy nas, że do głębokiego upadku całego kraju nie jest potrzebna niszcząca wojna ani żadna wielka katastrofa żywiołowa. Może on przebiegać stopniowo, pełzająco, kiedy przez dłuższy czas nie rozwiązuje się – albo źle się rozwiązuje – standardowych problemów czy kryzysów. Kiedy ignoruje się zagrożenia i szuka zbyt prostych wyjść.
Jest to opowieść, która może być zapowiedzią sytuacji, w jakiej po wyczerpaniu dostępnych zasobów surowców mógłby się znaleźć cały świat. Wenezuela nie potrafiła właściwie obchodzić się z własnymi bogactwami i utraciła możliwość korzystania z nich. W efekcie tego całe społeczeństwo żyje w niedostatku i zachowuje się zgodnie z logiką takiego stanu rzeczy. Kraj nie potrafi wydobyć się z tej sytuacji i na dodatek wciąż ją pogarsza. Zamiast jednoczenia się i wspólnych inicjatyw prowadzących do przemian mamy tu do czynienia z coraz większym rozpadem i stanem pełnej rezygnacji.
Ciekawe, że mimo biedy i skromnego życia w małej chałupce wśród współplemieńców cieszy się tak ogromnym autorytetem. Właśnie na jej przykładzie mogę obserwować, jak to działa. Osobowości takich jak ona, mających za sobą trudne doświadczenia życiowe i kierujących się przez cały ten czas jasnymi zasadami moralnymi, brakuje nie tylko w Wenezueli, ale także u nas, w Europie Środkowej. Jej autorytet nie opiera się na bogactwie ani na sile mięśni czy broni. Ona po prostu wykazała się odwagą i mądrością nawet w sytuacjach, w jakich nie radzili sobie wszyscy ci potężni i pewni siebie mężczyźni, którzy ją otaczają. Dzięki temu spontanicznie stała się liderką nawet w tym mizogińskim i niezwykle seksistowskim świecie Ameryki Łacińskiej: jest królową, która poddanym ugotuje najpierw ciepłą zupę, a potem obroni ich przed okrutnymi wrogami.
W dodatku wszyscy są pokaźnej tuszy - tak jakby obfite warstwy tłuszczu były najefektywniejszym sposobem przechowywania swojego majątku i manifestowania statusu materialnego.
Wojna to biznes, a wszystko inne to tylko kwestia logistyki.
Kiedyś nadejdzie taki dzień, kiedy maska dobrego i serdecznego króla stanie się zbyt ciasna i wyjrzy z niej twarz imperatora.
Powrót do domu to jak opadnięcie na dno, od którego można się odbić i płynąć ku powierzchni.