cytaty z książek autora "Olivie Blake"
Większość kobiet nie tyle kocha swoich parnerów, ile desperacko zabiega o aprobatę. Są wygłodniałe czyjegoś zaangażowania. Większość chce, żeby ktoś dotykał ich jak nikt inny, ale mylnie sądzi, że jest do tego konieczna miłość. W chwili, gdy uświadomimy sobie, że możemy się czuć spełnione bez należenia do kogolwiek, że możemy doświadczać uniesień bez bycia czyjąś drugą połówką i tolerowania wad i nieznośnych słabości meżczyzny, stajemy się wolne.
Problem z wiedzą jest taki, że rodzi ona ciągle łaknienie. Im więcej się jej ma, tym bardziej narasta poczucie, że wie się mało. (...) Niejeden w pogoni za nią postradał rozum.
Piękno nie istnieje. (...) Ludzka percepcja jest wadliwa, oparta na wzorcach wtłaczanych do głów przez propagandę. Ten, kto patrzy, nie widzi prawdy, a tylko jej własną percepcję.
Więc nikt nie jest prosty... tylko wszyscy jesteśmy tacy sami? Taka już wada ludzkości. (...) Kompulsywna potrzeba wyjątkowości w wiecznym starciu z pragnieniem przynależenia do jednej nierozróżnialnej masy.
Nosimy w sobie pustkę i ze wszystkich sił staramy się ją wypełnić. Podpalamy siebie samych, byle dowieść, że jesteśmy normalni.
-Są ludzie, z którymi jest coś nie tak, ale są ciekawi.- (..) - Z innymi po prostu jest coś nie tak.
- Myślę, że wnętrze twojej głowy wymaga specyficznego zestawu kluczy.
-Całego zestawu?
- Och, prawie na pewno. Wydaje mi się, że aby ktoś mógł się do ciebie zbliżyć, musiałabyś mu dawać po jednym kluczu. I nawet wtedy możliwe byłoby otwarcie tylko jednego poziomu na raz.
Interesujące.
- Jakie klucze i w jakiej kolejności?
- Nie jestem pewien. - Zawahał się. - Twoja historia, jak sądzę, to dość przystępny klucz.
-Słuszne stwierdzenie.
Nie odchodź, zostań. Zalej mnie jak fala, przykryj jak koc, otul jak promienie słońca.
Answers, if they were to arrive at all, took time, which was why Aldo's specialty was constancy.
When you learn a new word, you suddenly see it everywhere. The mind comforts itself by believing this to be coincidence but it isn't - it's ignorance falling away. Your future self will always see what your present self is blind to.
Chciała go zabić, pocałować, kochać go, zaciskać ręce na jego szyi.
Napisz mi tragedię, Lwie Fiodorowie - szepnęła do niego. – Napisz mi litanię grzechów. Napisz mi plagę udręczenia. Napisz mi samotność, pragnienie, rozpacz, strach i zagubienie. A potem opisz mnie w swoich ramionach, choćby na jedną noc, i napisz to znowu. I znowu, i znowu, Lwie, aż oboje nauczymy się tych kartek na pamięć. Przecież to też jest opowieść, czyż nie?
- Cześć, witaj w naszym d... Lucas, zabieraj paluchy! - Mama Bel znika w kuchni, a Bel rzuca mi spanikowane spojrzenie.
- Bardzo przepraszam - uspokaja mnie. - Nie mam bladego pojęcia, co Luke tu robi, on tu nawet nie mieszka...
- Niewątpliwie nasz ojciec go nie karmi - szydzi Gabe ze swojego miejsca na kanapie.
- ...i okej, cóż, yyy. Nie musisz zost...
- Teo, lubisz lumpie? - pyta mama Bel, ponownie materializując się w przejściu.
- Yyy, tak? - odpowiadam, nieco przytłoczony, ale w taki pozytywny sposób. Nie jestem do końca pewien, czym jest lumpia, to chyba te malutkie filipińskie sajgonki.
- Okej, dobrze, przygotuję kilka - stwierdza mama Bel. Zaczynam panikować.
- Och, nie, przepraszam, nie musi pa...
- Za późno - jęczy Bel. - Teraz już tu mieszkasz.
- Naprawdę nie chcę robić problemu, pani... yyy...
- Uuu, po ptokach - szepcze mi do ucha Bel i wyciąga mnie za ramię z salonu na korytarz.
Wiele osób mylnie zakłada, że czas narasta jednostajnie. Wyobraża go sobie jako mierzalną krzywą wzrostu i postępu. Sęk w tym że gdy historie piszą zwycięzcy, ich narracja potrafi mocno wypaczyć jej kształt. Czas, którego w istocie doświadczamy, bardziej niż układ linearny przypomina cykl przypływów i odpływów, a zatem krąg. Tendencje społeczne i motywy stygmatyzacji bywają różne, a kierunek w którym zmierza wiedza nie zawsze oznacza ruch do przodu.
Gdy u władzy był Juliusz Cezar, dla starożytnych opiekunów biblioteki jasnym stało się, że trwałość imperium potrzebuje trzech filarów - zniewolenia, rozpaczy i niewiedzy.
Ciekawość świata lgnęła ku niej, a nie wypływała na zewnąrz - jak to zwykle bywa, gdy ktoś oddaje się kontemplacji.
- Chcę wiedzieć jak to działa. - (..)
- Poświęcenie samo w sobie jest magią- kontynuował. - Sama decyzja, by coś zrobić oznacza zmianę, a zatem zakłócenie naturalnego stanu rzeczy. Czy sprawy mogłyby ułożyć się po myśli rzucającego również bez żadnej ingerencji? Naturalnie. Prawdopodobieństwo mówi nam że wszelkie rozstrzygnięcia są, przynajmniej teoretycznie, możliwe -(...). - Jeśli jednak stawiamy na określony rezultat działań, oznacza to że potrzebujemy pewnej trwałej i nieodwracalnej zmiany kierunku. Zgłębiamy strefę świadomości, ponieważ rozumiemy, że podjęcie decyzji, zważenie jej kosztu i przyjęcie jej konsekwencji oznaczają zaprowadzenie w świecie siłą pewnej namacalnej zmiany.
- I wydaje mi się, że możesz kogoś potrzebować, zanim go pokochasz.
Ludzie tak łatwo ulegli znieczuleniu, tak beznadziejnemu odrętwieniu, gdy w grę wchodziła powtarzalna natura istnienia.
- Czym jest eter?
- Niegdyś ludzie wierzyli, że to substancja wypełniająca wszechświat (...). Uważali, że światło musi w czymś się rozchodzić, dopiero Einstein udowodnił, że światło to cząsteczki, które nie potrzebują żadnego medium, by móc się poruszać. Ale wcześniej (...) eterem nazywano powietrze w królestwie bogów. Lśniącą, płynną substancję.
- Więc kiedy ludzie mówią, że są sami w eterze...?
- Mają na myśli, że są sami we wszystkim. W czasie i przestrzeni, w istnieniu, w religii.
Ludziom wydaje się, że liczy się znaczenie życia. (...) Rzecz w tym, że nie chodzi o żadne znaczenie. Każdy chce dla siebie celu, ale żadnego calu nie ma. Są tylko żywi i nieżywi.
Wziął kolejnego długiego macha i wypuścił dym. Nikt ci nie powie, że palenie to prawie to samo co podpalenie samego siebie. W niektóre dni czerpał większą przyjemność z samej czynności niż z jej rezultatu. Z poczucia, że może coś sfajczyć, uwięzić tlący się popiół wewnątrz własnej klatki piersiowej, a potem niczym wszechmocne bóstwo to wszystko wydmuchać. Pożary, powodzie. Plagi i szarańcza. Zastanawiał się, czy Regan nad tym rozmyślała, i rozważał, czy nie zadzwonić do niej ponownie, żeby o to zapytać, ale się powstrzymał.
- Sądziłem, że moglibyśmy się zaprzyjaźnić - zauważył. - Ale jeżeli wydaje ci się, że to za dużo pracy, moglibyśmy odbyć jeszcze pięć rozmów.
Regan mogłaby się zgonić na propozycję zawarcia przyjaźni, choćby po to, żeby zachować się uprzejmie, ale dalsza część propozycji wydawała jej się nazbyt dziwna, by się nie zadać pytania.
- Pięć? - powtórzyła. - To bardzo konkretna prośba.
- Tak.
- Dlaczego akurat pięć?
- Wydaje mi się, że to rozsądną liczba.
- Czy to ma mieć jakieś matematyczne znaczenie?
- Myślę, że teoretycznie komplikowanie sumy poszczególnych twoich części będzie stanowiło czynnik matematyczny.
- I sądzisz, że uda ci się to zrobić pod coś łączenie sześciu rozmów? - zapytała i zamrugała, zorientowawszy się, co właśnie powiedziała. - Ach... - wymruczała i podkręciła głową. - Pszczoły.
I czy on byłby w stanie zasnąć w następne noce po tym, jak ze szczegółami zobaczył wszystkie miejsca, które odwiedziła?
Nie żeby miało to jakieś znaczenie. Rzadko sypiał, a Regan odwiedziła już wszystkie pozostałe przestrzenie, które uznawał za swoje. (...) Nie martw się, będziesz tu pasować idealnie, pomyślał. Nie przejmuj się, nie istnieje tu nic, co mogłabyś popsuć.