Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant1
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński27
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać406
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Molly Mendoza
1
6,4/10
Pisze książki: komiksy
Molly Mendoza jest amerykańską ilustratorką i autorką komiksów, która ukończyła Pacific Northwest College of Art. Prowadzi bogatą działalność artystyczną, samodzielnie publikując swoje komiksy i pracując jako redaktorka. Swoimi rysunkami i historiami stara się sięgnąć do najgłębszych uczuć swoich czytelników. Obecnie mieszka w Portland w stanie Oregon.
6,4/10średnia ocena książek autora
30 przeczytało książki autora
14 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Skok Molly Mendoza
6,4
Komiks? Proszę bardzo! Przekonane już na dobre do tego gatunku sięgnęłyśmy po „Skok” wydawnictwa Centrala. Najpierw zachwycił się mąż – że to nie manga tylko prawdziwy komiks, dokładnie taki, jak komiks powinien wyglądać. Potem ja – bo przecież przygoda i wędrówka i akcja. No i dziewięciolatka – mamo…te rysunki są mega. Czytamy oczywiście wszyscy jednocześnie i to taki nasz prywatny komiksowy walor, który odkryliśmy i chcemy podkreślić: komiksy najlepiej czyta się wspólnie. Im więcej ludzi, tym więcej spostrzeżeń. odkryć i większa frajda.
Bohaterem jest Wyrostek, chłopiec, który wraz ze swoim opiekunem mieszka na wyspie oddzielonej od stałego lądu przez ogromne jezioro. Chłopiec nie zna innego życia, niż wyspowe, dlatego kiedy jego opiekun niespodziewanie odpowiada na wołanie o pomoc i wyrusza na ratunek nieznajomym, Wyrostek zostaje zupełnie sam. Zrządzeniem losu przenosi się do innego świata, gdzie poznaje sympatycznego banitę Kleksa, stworka energicznego, spontanicznego i trochę nieodpowiedzialnego, ale w zestawieniu z zrównoważonym, spokojnym Wyrostkiem tworzą duet świetnie dobranych przyjaciół. Chłopiec, który obiecał swojemu opiekunowi, że podczas jego nieobecności zatroszczy się o jezioro, jak najszybciej chce wrócić do domu. Jednak wszystkie podejmowane próby powrotu zawodzą i nasi przyjaciele lądują w coraz to innych światach. Natrafiają na płaczliwych olbrzymów, gubią się wzajemnie i odnajdują, lądują na wyspie krokodyli, kłócą się i godzą. Przeżywają mnóstwo szalonych podróży, mało komfortowych lądowań i ekspresowych ucieczek. A wszystko po to, by wróciwszy do domu mogli zmierzyć się z własnymi osobistymi obawami. Historia o pokonywaniu trudności i odkrywaniu własnych mocnych stron, wierze we własne siły i zdolności. Podobała nam się wszystkim i chociaż miejscami nieco traciliśmy wątek, zdecydowane, sugestywne ilustracje naprowadzały nas na właściwą ścieżkę. Mocne kolory, które zmieniają się w zależności od odwiedzanych przez bohaterów wymiarów oraz odczuwanych emocji. Tych ilustracji jest mnóstwo i trafiają się strony zupełnie bez tekstu. Co za pole do wyobraźni! Nie można także nie wspomnieć o intrygującym sposobie zastosowania przez Autorkę form czasownikowych; w polskim tłumaczeniu jest to użycie bezokolicznika, który to zamiar bez dwóch zdań zafascynował moją dziewięciolatkę. Zdecydowanie dodaje tekstowi sympatii i zachęca do odkrywania coraz to kolejnych przygód naszych sympatycznych bohaterów. Twarda, elegancka okładka, stosunkowo niewiele tekstu, za to ilustracji odważnych i zdecydowanych, soczyście kolorowych i przyciągających wzrok – całe mnóstwo.
Komiks raczej dla starszych dzieci, takich 9+.
Skok Molly Mendoza
6,4
Psychodeliczny komiks. Pełen kolorów i kształtów. Rozmazanych. Kreska jest właściwie krechą, plamą i diabli wiedzą czym jeszcze. Na dobrą sprawę ciężko czasami w tym chaosie bohaterów odnaleźć. A bywa i tak, że akurat postacie są wyjątkowo blade i nijakie na tle szału barw rozgrywającego się wśród pejzażu. Przeczytałam. Powędrowałam wraz z… no właśnie. Z Wyrostkiem i Kleksem. Przy czym obie postaci są rodzaju nijakiego. Zapewne takie było zamierzenie tłumacza, ale przy okazji wyszło na jaw, że język polski jest bardzo niełaskawy dla tych, którzy by chcieli ukryć płeć swojego bohatera. Jak nie ma płci, to w liczbie mnogiej jest kobietą. W trakcie lektury zastanawiałam się, czy było warto walczyć o bezpłciowość postaci. I czy wybrana forma gramatyczna nie była jednak pokraczna. Ciekawi mnie jak odbierze ją młode pokolenie czytelnicze, ponieważ temat i przesłanie jest skierowane raczej dla młodego nastolatka, takiego z czwartej klasy szkoły podstawowej, niż dla jego rodzica. Podsumowując, przeczytać można, lecz namawiać na lekturę nie będę.