Popularne hasła / tagi
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jacek Milewski
Kiedyś uczył cygańskie dzieci, pracował w telewizji, pisał to i owo, i włóczył się tu i ówdzie. Teraz pisze książki. Mieszka przeważnie w Warszawie. Gdy się nie włóczy.
- 96 przeczytało książki autora
- 135 chce przeczytać książki autora
Książki i czasopisma
Cytaty
Wędrując, możesz wybierać z kim i jak chcesz żyć. Pić wodę z niezlicznych źródeł, potoków, rzek i strumieni. Spać pod świerkiem, jodłą, dębem, bukiem czy jesionem. Albo nawet pod palmą, aha. Co dzień wybierać inne smaki i zapachy. Paść oczy raz łąkami wykwieconymi, polanami kołyszącymi się zbożem, raz wzgórzami schodzącymi do jezior, co chłód i wytchnienie dają. Lasem sosnowym, żywicznym, innym razem borem ciężkosłodkim i cierpkim zarazem. Jeśli nauczysz się z tego czerpać - nie musisz już więcej gonić za złotem.
Wędrując, możesz wybierać z kim i jak chcesz żyć. Pić wodę z niezlicznych źródeł, potoków, rzek i strumieni. Spać pod świerkiem, jodłą, dębe...
Rozwiń ZwińGaździe nigdy nas nie lubili. Bo jak można lubić tych - powiadają - co wszędzie zachowują się jak u siebie? A przecież my jak ptaki. Nie takie, co w klatce śpiewają na rozkaz, na żądanie wyuczoną melodię, piosenkę. Nie jak gołębie - głupie ptaszyska, co bez wytchnienia gnają tam, gdzie im kazali, ale jak te ptaki, co same sobie trasę lotu wyznaczają, przelatują z drzewa na drzewo, z lasu do lasu, a gdy groźna zima idzie, odlatują tam, gdzie cieplej i bezpieczniej. Gdzie nikt nie wyznacza dróg, nie grodzi, nie mówi, do której godziny można po nich jeździć. I za ile.
Gaździe nigdy nas nie lubili. Bo jak można lubić tych - powiadają - co wszędzie zachowują się jak u siebie? A przecież my jak ptaki. Nie tak...
Rozwiń ZwińJechali po całym świecie, a gaździe, tak przywiązani do swoich domów i płotów, patrzyli na nich z zazdrością. Z zazdrością na nich patrzyli, bo gdy widzieli nadjeżdżający tabor i dobiegały ich pieśni, serca im miękły i gięły się tęsknotą. I wybiegali na drogę, pytając o wieści ze świata. Albo tylko patrzyli i łzy im leciały, gdy niknące wozy przykrywał kurz drogi w oddali. Skąd łzy u nich?- pytacie, dzieci moje. Bo nagle mogli pooddychać tym, o czym wielu z nich śniło tylko i bało się nawet przyznać do swoich marzeń przed sobą. Za czym tęsknili? Za wiatrem we włosach. I jedni rzucali za Cyganami dobrym słowem, inni kamieniem. I tym, i tym z zazdrości. Zdarzało się, że któryś gaździo wieczorem, gdy nasi stawali na popas, nagle wchodził z tobołkiem na plecach w krąg ogniska i prosił: "Weźcie mnie, Cygany, ze sobą". Coś mu duszę rwało.
Jechali po całym świecie, a gaździe, tak przywiązani do swoich domów i płotów, patrzyli na nich z zazdrością. Z zazdrością na nich patrzyli,...
Rozwiń Zwiń