cytaty z książek autora "Daria Kaszubowska"
Fascynowało ją, że rozmowy - przynajmniej częściowo - były prowadzone w języku kaszubskim. Coraz bardziej podobała jej się ta mowa: twarda jak sami Kaszubi, a jednocześnie melodyjna jak Szum morskich fal lub szept głębokiego lasu.
Jeszcze w ciąży wielokrotnie czytała, że macierzyństwo to przygoda. Nikt jednak nie poinformował, że to połączenie pełnej niebezpieczeństw wyprawy Indiany Jonesa z wybuchowymi ekscesami Jamesa Bonda.
Zawsze była emocjonalna: jeśli kochała , to całą sobą : jeżeli nienawidziła to aż do bólu.
Bruno, Otylka, Walerka i Franc Borkowie byli rodzeństwem. Jeszcze dwa lata temu żadne z nich nie pomyślałoby, że znajdą dom na Kaszubach.
Na obiad były pierogi z jagodami. Tego lata w lasach było prawdziwe zatrzęsienie tych owoców. Rodzeństwo Borków miało sporo frajdy z szukania jagodowych polanek.
Chłopak miał ogromny apetyt i w wieku dwunastu lat był już niemal tak samo szeroki jak wysoki. Zdawało mu się to jednak nie przeszkadzać.
Na Kaszubach wierzy się, że chrześniacy otrzymują w darze jakąś cechę lub talent rodzica chrzestnego.
Kaszubi ze względu na trudną historię, gdy przez wieku musieli żyć między wrogimi narodami, próbującymi zagarnąć ich ziemię, nauczyli się budować sieci tajemnych korytarzy, by móc się odwiedzać bez wyściubiania nosa na zewnątrz.
Na Kaszubach - tak jak w całej Polsce - było wiele szkół. Jednak nie wszyscy dyrektorzy mieli w sobie skrę Ormuzda, czyli rozumieli potrzeby kaszubskich dzieci. Nie wszędzie można było się uczyć kaszubskiego.
Oranżeria pełna była roślin, a pomiędzy nimi stały stoliki z mikroskopami. Malowane na zielono drzwi do mieszkania dyrektorki skrywały się między liśćmi i zasłoną.
Każdy człowiek jest inny i każdy ma inne talenty, dlatego świat jest taki wyjątkowy.
Walerka czuła respekt przed Borową Ciotką. Kobieta pozornie wyglądała jak miła staruszka, ale czasem wydawała się niemal straszna, szczególnie gdy wściekała się na ludzi niszczących przyrodę.
Kto robi głupie rzeczy, zasługuje na to, by nazwać go głupcem.
Nie trzeba bać się czegoś tylko dlatego, że tego nie widzimy lub nie znamy...
Strasznie było tak iść mostem, który chwiał się i huśtał, a w dole pod sobą widzieć niemal całe Kaszuby pogrążone w jesiennym śnie, w kołderce z rudych liści i siwych mgieł.
My, dorośli, siedzimy z założonymi rękoma i pozwalamy na niszczenie Kaszub. A dzieci biorą sprawy w swoje ręce, walczą o to, co jest ważne, i wygrywają. Z was należy brać przykład!
Życie nie zawsze układa się tak jak byśmy sobie tego życzyli. I nie zawsze mamy na to wpływ. Jedyne co możemy zrobić, to wycisnąć ile się da dla siebie.
Dzień był wspaniały, właśnie taki, jaki powinien być w wakacje. Słońce grzało, delikatny wiatr niósł zapach łąk i zboża, drzewa szeleściły i dawały przyjemny cień. Na Kaszubach kończyły się żniwa.
Gdyby porównać kobiety do ptaków to dzieliłyby się na głupie gęsi, szare kury domowe, pazerne awanturnicze kawki i rajskie ptaki.