Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać29
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel3
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tadeusz Nowakowski
4
4,5/10
Pisze książki: literatura piękna, reportaż
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,5/10średnia ocena książek autora
46 przeczytało książki autora
31 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Obóz Wszystkich Świętych Tadeusz Nowakowski
6,6
Nie takiego zakończenia się spodziewałam.
Zaczęło się typowo: nudna lektura na studiach, ale trzeba przebrnąć, bo gdzie 6 osób na roku, tak nie ma czegoś takiego jak nieprzygotowanie. Czytanie boli, bo przez pierwsze 200 stron powieść była dla mnie tekstem o wszystkim i niczym.
Z jednej strony politykowanie. A właściwie to nie. Zdaje się, jak gdyby w wierzchniej warstwie nie miało być polityki w ogóle, a przynajmniej nie dosłownie. Jednak gdzieś tam między wierszami grała ona kluczową rolę, to jasne. Wszak dzieło prawi o papenburskim obozie emigrantów po II wojnie światowej i ich niechęci (spowodowanej wieloma względami) do powrotu na łono ojczyzny. Nie jestem pewna, czy czasem Tadeusz Nowakowski nie potępiłby mnie, ale słowa dra Huberta mogą ten fragment podsumować następująco: "Jestem zdecydowanym przeciwnikiem sztuki zanieczyszczonej polityką".
Z drugiej strony Bydgoszcz. Tak, moja Bydgoszcz (a tak naprawdę nie moja, ale zdążyłam się z nią zżyć na tyle, że w książkach czytam o niej wzruszona). Piękna, a zarazem brzydka Bydgoszcz (Brzydgoszcz?),jej ulice, skwery, mosty i kościoły. Dla Nowakowskiego to także nie było rodzime miasto, jednak jak widać wracał do niej. Do podporucznika Grzegorczyka miasto samo wracało - "Wszystkie drogi prowadzą na Grunwaldzką"... Nachalnie, ciągle, bez ustanku, natarczywie, wspomnienie nie pozwalało żyć tu i teraz, kazało zatapiać się w tym, co w nim zostało, choć wojna sprawiła, że tylko jedno serce o tym pamiętało.
I w końcu okazało się, że te dwie płaszczyzny: papenburska i bydgoska mają wspólny mianownik.
Okazało się także, Stefan od Jana nie różni się zasadniczo. Urszula od Diany również. A tym tropem idąc, widać, że przeszłość jest nierozerwalna z teraźniejszością, nie uciekniemy od tego, co było naszym gruntem.
Jedynie wydarzenia tak trudne, jak wojenne, mogą obnażyć to, co w nas się kryje. Obnażyć to, czego sami w sobie nie dostrzegaliśmy.
Ale to książka nie o tym.
To książka o jakimś żmudnym poszukiwaniu i czekaniu. O biegu w miejscu. Ten Papenburg i sytuacja polityczno-gospodarcza w kraju były dla dipisów swoistą bieżnią. Oczywiście donikąd.
Jak zwykle, tak i tutaj, to ci niewinni odpowiadają za grzechy i błędy innych. Przykłady mnożyły się przez całą powieść, lecz moim zdaniem jest jedno podsumowanie: niech psychiczny Grządziel smaży się w piekle.
A "bombaldujący Kubuś lotnik" wykonujący ostatni lot będzie mi się śnił po nocach.