Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Matko, jak ja się przy tym "dziele" namęczyłam. Niby tylko 200 stron, ale w połowie miałam ochotę już to odłożyć w cholerę, naprawdę ostatnią siłą woli przebrnęłam do końca (niestety już tak mam, że gdy coś zaczynam, muszę to skończyć). Wszystko było nie takie, jak trzeba. Nudna i banalna fabuła, infantylni do szpiku kości bohaterowie, wszystko przerysowane (nie wiem czy to miała być jakaś groteska i celowy zamiar czy też po prostu autorka nie nadaje się do pisania książek). Gdy matka pana młodego co chwila wpadała w histerię i powtarzała "czy ja nie mam prawa dać tylko dobrej rady?" to myślałam, że trafi mnie szlag. Pewne słowa i zwroty non stop się powtarzały, jeśli autorka posiada taki słaby zasób słów, niech sięgnie po słownik synonimów! Żaden bohater nie wzbudził we mnie ani krzty sympatii, cała akcja była spłaszczona i przesłodzona zarazem... Podsumowując: ta książka to dno i kilometr mułu! Dałam za nią tylko 4zł w sklepie internetowym i teraz w sumie się nie dziwię, dlaczego kosztowała tak mało - cena za którą ją kupiłam idealnie odzwierciedla zawartość tej książki, ba, nawet nie jest warta tych 4zł! Omijajcie to "coś" z daleka!