Bardzo nierówny zbiór, jakby napisany przez studentów na zaliczenie, i to zarówno jeśli chodzi o warsztat jak i podjętą tematykę.
Książkę rozpoczyna reportaż "Paragraf 328" o polityce antynarkotykowej łamiącej życie wielu młodym ludziom i jest to mocny start. Ciekawe są również teksty "Białoruś: Czas naprzód!" o Białoruskim Republikańskim Związku Młodzieży brzmiący jak historia z głębokiego komunizmu, trudna "Historia z rodzinnych opowieści" o ludziach z pogranicza o nieoczywistej etniczności, a także "Restauracja na grobach" o pamięci o ofiarach komunistycznego reżimu.
Reszta ma albo charakter lekko-obyczajowy i lepiej by się sprawdziła w jakimś niedzielnym dodatku do gazety, albo jest napisana w sposób, powiedzmy, umiarkowanie angażujący.
Dodatkowa gwiazdka za to, że nie jest to książka o Łukaszence, chociaż trudno, żeby gdzieś w tle nie majaczył jego dyktatorski duch.
Zbiór tekstów taki jak ten sugeruje, że teksty będą dziennikarskie, i o większości tak należy myśleć. To niekoniecznie komplement, co dziennikarskość zwykła koncentrować się na wąskim, ale ciekawym wg dziennikarza, wycinku rzeczywistości, i ten wycinek eksploatować. Bardzo brakuje w takim spojrzeniu refleksji nad całością, szukania ducha i duszy opisywanego świata, opisywanej społeczności. Na szczęście i takie rozdziały znajdziemy w tej książce, trochę dalej - kto nie machnie ręką na początku, będzie nagrodzony później.
Czyli - warto.