cytaty z książek autora "Artur Andrus"
Kiedy od mężczyzny odchodzi kobieta, to odchodzi kobieta. A kiedy od kobiety odchodzi facet, to wali jej się cały świat.
Małżeństwo nie szkodzi tylko prawdziwej miłości.
A potem sam się znajdzie powód,
By zwątpić, czy to się opłaca,
Znajdziemy powód, by odchodzić
I sto powodów, żeby wracać.
Jak się człowiek za bardzo szczerzy do życia, to w końcu od tego życia może dostać w zęby
Ale kochać warto. Zresztą za duże ryzyko. Jak się nie pokocha to nie da się sobie szansy, żeby pomimo tych wszystkich "pomimo" któregoś dnia wzruszyć się Jej pierwszą zmarszczką, Jego pierwszym siwym włosem . . .
Zostanie po nas tyle,
Ile powinno być,
Jeśli znajdziemy chwile,
Dla których warto żyć.
Mężczyzn można zmieniać jak rękawiczki. Ale mężczyzny zmienić nie można.
Miłość góry przenosi, wynosi (czasem) śmieci, ale nie leczy z alkoholizmu.
Człowiek, który pracuje wyłącznie po to, żeby wyżywić rodzinę i zapłacić rachunki, nie ma odwagi postawić się szefowi
Zaraz po akcji "Cała Polska - czyta Dzięcioł", ruszamy z projektem: "Nie ma spania, bez czytania". Mamy zamiar rozdać kilka milionów drewnianych drążków o długości od metra do trzech metrów, służących do trącania w dowolną część ciała, które układając się do snu, nie przeczytają przynajmniej pięciu stron książki
Bo mężczyzna jest jak dobre wino. Najlepszy w temperaturze pokojowej
Dokąd tak pędzisz?
Spójrz za siebie
I na zielono drogę znacz,
Stań między ludźmi, patrz im w oczy,
Uśmiechaj się lub chociaż płacz.
Przede wszystkim nie tęsknię za przeszłością. Nie żyję nią. To co było, jest dla mnie zamknięte, nie lubię do tego wracać, wspominać. Moje życie nie wiąże się z ustrojem. Nie czułam się kiedyś bardzo ciemiężona, ani teraz nie czuję się bardzo wolna. Po raz kolejny wrócę do tego wątku - moim zdaniem pełną wolność dają człowiekowi pieniądze. Jeśli je mam - mogę robić co chcę, jeśli nie - nie jestem w pełni wolna.
Znam paru dyrektorów i prezesów firm wykorzystywanych jako surowce wtórne. W jakimś miejscu się zużył, to się go wysyła gdzie indziej. Ale może to raczej recydywa niż recykling? Podobne zjawisko panuje w polityce. Tutaj osiąga ona formę klasycznemu recyklingowi jeszcze nieznaną. Otóż z makulatury nie robi się szkła, z plastiku aluminium, a z mazowieckiego prawicowca bez problemu można uzyskać lewicowego działacza chłopskiego . . .
Im dłużej żyję, tym bardziej uważam, że pieniądze są potrzebne do wszystkiego. I do tego żeby być zdrowym - odpowiednio się odżywiać, wypoczywać i, kiedy zajdzie potrzeba, leczyć. I żeby zapewnić dobry start swoim dzieciom, i godną starość swoim rodzicom. I żeby być naprawdę niezależnym. Na przykład od swojego szefa. Człowiek, który pracuje wyłącznie, żeby wyżywić rodzinę i zapłacić rachunki nie ma odwagi "postawić się" szefowi. Ba! Nawet miłość, która jest ponoć najważniejsza, kiedy ludzie myślą tylko o tym, jak związać koniec z końcem i co wsadzić do garnka, można włożyć między bajki. (...) Dlatego dla pieniędzy większość ludzi gotowa jest zrobić wszystko.
Wieku mężczyzny nie liczy się w latach, tylko w dobrych kolegach . . .
Kiedyś już wypowiadałem się na temat nazw ulic i zabawnych (moim zdaniem) skojarzeń z instytucjami przy nich umiejscowionymi. Zaczęło się od reklamy: „Hotel Orka, ul. Na Ugorze 7”. Chciałem upowszechnić ten zwyczaj. Żeby każdy wiedział, że Wytwórnia Łóżek jest na ulicy Madeja, a Urząd Pracy przy Syzyfa. Odzew na mój apel był zaskakujący. Zwrócili mi Państwo uwagę, że tego nie trzeba robić, że to już jest. I posypały się przykłady: że Urząd Skarbowy w Gdańsku mieści się przy Rzeźnickiej, a przy Rzeźniczej w Krakowie jest Centrum Krwiodawstwa. W Stalowej Woli przy ulicy Niezłomnych jest Wytwórnia Wódek, Izba Wytrzeźwień w Krakowie na Rozrywki 1 (jak ktoś bywa częściej, to można powiedzieć, że nawet na „Powtórki z rozrywki” – zażartował autor tekstu). (…)
Wracajmy do badań. Skoncentrowałem się na urzędach. Dokładniej moich ulubionych: skarbowym i ZUSie. Mój urząd skarbowy, ten do którego każdego roku z uśmiechem na twarzy idę oddać pieniądze, które mi się nie należą, mieści się przy ulicy Wynalazek. W Kędzierzynie Koźlu i Grójcu, pity składa się na ulicy Skargi. Co prawda Piotra, ale jeśli pominąć imię, to przeżycie pasuje emocjonalnie do nazwy ulicy. W Zielonej Górze ta sympatyczna instytucja znajduje się na ulicy Pieniężnego 24, ale najładniej dobrano miejsce dla urzędu skarbowego w Limanowej – ul. Matki Boskiej Bolesnej 9.
A teraz o oddziałach, inspektoratach i biurach terenowych ZUSu. Tylko w Pionkach jest na ulicy Spokojnej. Jeszcze w Rudzie Śląskiej na Niedurnego 44, ale już w Suwałkach – Utrata 4b. Przebojem jest dla mnie adres ZUSu w Zabrzu – ulica Szczęść Boże 18. I to się akurat zgadza. Zazwyczaj tyle mają do powiedzenia, kiedy się tam przychodzi po emeryturę.
Wesoła k. Radości, ulica Dowcip 12, 01.12.2006r.
Na każdym liściu komunikat
Ministra Najważniejszych Rzeczy:
"Palenie zniczy nie jest groźne.
Palenie zniczy może leczyć".
Najważniejsze jest zdrowie. Zaraz po pieniądzach. Im dłużej żyję, tym bardziej uważam, że pieniądze są potrzebne do wszystkiego. I do tego, żeby być zdrowym - odpowiednio się odżywiać, wypoczywać, i, kiedy zajdzie potrzeba, leczyć. I żeby zapewnić dobry start swoim dzieciom, i godną starość swoim rodzicom. I żeby być naprawdę niezależnym. Na przykład od swojego szefa. Człowiek, który pracuje wyłącznie, żeby wyżywić rodzinę i zapłacić rachunki, nie ma odwagi "postawić się" szefowi. Ba! Nawet miłość, która jest ponoć najważniejsza, kiedy ludzie myślą tylko o tym, jak związać koniec z końcem i co wsadzić do garnka, można włożyć między bajki. Tudzież między piękne piosenki, jak Osieckiej o "kochankach z ulicy Kamiennej". Dlatego dla pieniędzy większość ludzi gotowa jest zrobić wszystko. Łącznie z największym świństwem. Są, rzecz jasna, wyjątki. Które potwierdzają regułę.
To jeszcze trochę o tym sensie życia. Jeżeli już ma w nim być coś sensownego, to to, żeby żyć fajnie, żeby mieć z niego przyjemność. Gdzieś przeczytałam, że życie jest za piękne, żeby żyć mądrze. I to jest prawda. (...) No, chyba że mądre życie sprawia komuś przyjemność, to wtedy proszę bardzo, niech sobie tak żyje. (...) Chodzi tylko o to, żeby przyjemności, które sprawia się sobie, nie szkodziły komuś innemu. Ale rezygnować z nich nie należy.
Palenie zniczy nie jest groźne,
Chroni od ciężkich chorób serca.
Napijcie się chłopcy mleka
(Stoi na półce z miodem)
Zajmijcie się chłopcy sobą,
Po co od razu narodem?
Morał wierszyka będzie krótki,
Jak miecz na łeb skazańca spadnie:
Ludzie! Do nędzy prostytutki!
Cieszcie się z tego, że jest ładnie!
Ale to, że tak czarno wszystkiego nie widzę, to chyba nie jest jeszcze optymizm. Raczej wiara (nie do końca uzasadniona), że jakoś to będzie, bo zawsze musi jakoś być. Nawet pod mostem.
Że weekend na ogródkach
To takie małe wakacje,
Pół litra to mała wódka
(No tu akurat masz rację),
I jeszcze jedno - na miejscu Mickiewicza szczerze napisałbym, dlaczego księga dwunasta jest ostatnią i tak nagle zakończył pracę 13.02.1834. Po prostu – miłość i inne obowiązki:
I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem,
A com widział i słyszał, w księgi umieściłem.
I umieściłbym więcej, ale nie dam rady,
Jak wrócę od Celiny, to dokończę „Dziady”.
Otóż do treści mojej notki biograficznej wkradły
się, wskutek jakiegoś błędu technicznego, zupełnie przypadkowe słowa
z jakiejś innej strony. A dokładniej są to fragmenty reklam. W efekcie
wygląda to tak (zachowuję oryginalną pisownię):
Artur Andrus (ur. 27 grudnia 1971 w Lesku) – polski dziennikarz,
reklama, poeta, kuferki na biżuterię, autor tekstów piosenek,
przeprowadzki, artysta kabaretowy i konferansjer. Redaktor programu
Powtórka z rozrywki, meble, gospodarz spotkań w warszawskiej Piwnicy
pod Harendą oraz w łódzkiej Przechowalni, meble kute konferansjer
imprez kabaretowych, bombki choinkowe promotor wielu młodych
kabaretów felgi.
Prawie wszystko się zgadza.
Kiedy będąc powoli dorastającym młodzieńcem, prosiłem mamę o opinię na temat mojej szkolnej miłości, wprost domagając się odpowiedzi na pytanie:
- Czy ona nie jest piękna?,
często słyszałem wymijające:
- Sympatyczna.
Funkcjonariuszu! Posłuchaj wróżby, masz to spisane na dłoni: niech Ci miłość do służby Życia nie przysłoni! Bo kiedyś, po latach wielu westchniesz: jak ten czas leci. Usiądziesz w wygodnym w fotelu, spojrzysz na swoje dzieci, rzucisz okiem na syna i obleci Cię strach . . . Bo syn Ci przypomina żółty wiślany piach; A ta istotka drobna, Córka - ideał kobiety, jest łudząco podobna do szwagra geodety.
Nie używaj zwrotu z "mać", sam sobie jesteś winny,
O żonę trzeba dbać! A jak nie, to zadba kto inny!
- Ale robiłaś coś, żeby go poznać?
- No robiłam! Siedziałam. I patrzyłam.